środa, 25 kwietnia 2018

zakupy z targów EkoCuda 2018 :)

Po dłuugiej przerwie powracam do Was z postem z zakupami z targów EkoCuda, które odbyły się w zeszły weekend w Warszawie.

Zacznę od tego, że miejsce organizacji targów było bardzo na plus, odbyły się w Domu Towarowym Bracia Jabłkowscy przy ul. Brackiej w Warszawue, sam budynek przypomina dawne domy towarowe z tradycjami. Stoisk było mnóstwo i zajęły aż 3 piętra, więc było z czego wybierać. W niektórych zakątkach było nawet trochę ciasno, szczególne przy stoiskach ulokowanych w przejściu przy schodach, ale na szczęście nie było klaustrofobicznie pomimo dużej liczby odwiedzających.

Wybrałam się na te targi z koleżanką i obu nam przyświecał cel: zaopatrzyć się w kosmetyki marek, które nie są na co dzień dostępne w sklepach, wypróbować coś nowego, no i oczywiście nawąchać się i natestować różnych dobroci :) Melduję, że cel został osiągnięty.


Tak wygląda całość zakupów:



I po kolei:




Bardzo zaciekawiło mnie stoisko marki KOI (KLIK)- mamy tutaj grę słów, mi, rzecz jasna, w pierwszej chwili do głowy przyszła Japonia i karpie koi, ale przecież słowo to nawiązuje też do ukojenia, jakie mają przynosić te kosmetyki.
Słyszałam już kiedyś o tej marce, ale nigdy niczego nie zakupiłam, dzięki tym targom przypomniałam sobie o niej na nowo.
Skusiłam się na tonik z nanozłotem i krem pod oczy przeciwzmarszczkowy.




Miodowa Mydlarnia
Kolejny kosmetyk pochodzi ze stanowiska Miodowej Mydlarni (KLIK), które rzuciło mi się w oczy jako pierwsze. Chyba to te urocze pszczółki przemówiły do mnie, poza tym lubię kosmetyki z miodem, choć dotąd stosowałam produkty z tym składnikiem głównie do włosów i w formie balsamu do ust Nuxe.
Oferta była naprawdę spora, ale wybrałam coś, co zaciekawiło mnie najbardziej - maseczkę w formie proszku Miód i Truskawki. Jest to maseczka na bazie glinki czerwonej, ale wyżej w składzie ma sproszkowany miód i pyłek pszczeli a także truskawki i mleko kozie. Marka ma w ofercie również balsamy do ciała, peelingi, olejki do twarzy i ciała i wiele innych cudów. Zapachy balsamów - obłędne!




Szmaragdowe Żuki
To stoisko przyciągnęło mnie swoim minimalistycznym wystrojem w cudnym, liliowym odcieniu. Znajdowało się tam zaledwie kilka kosmetyków, nie było zastawione słoiczkami, ale za to wszystko było przemyślane. Pani, z którą rozmawiałam była przemiła i udzieliła mi wszystkich informacji o swoich kosmetykach, nie było to tylko marketingowe zachwalanie, tylko rzeczowa rozmowa. Za to ogromny plus :)
Zdecydowałam się na krem Achillea, przeznaczony do cery normalnej i mieszanej, z zamiarem stosowania go na noc. Krem wypełniony jest dobrociami, po 2 użyciach mogę już powiedzieć, że pięknie nawilża i koi i nie ma tak częsty w przypadku kosmetyków naturalnych, skutków ubocznych w postaci lepkości czy swędzenia po nałożeniu.
Zajrzałam również na FB marki (KLIK) i widzę, że właśnie tam można zamówić Szmaragdowe kosmetyki :) Coś czuję, że jeszcze tam zajrzę ;)



BOSPHAERA

Stoisko tej marki skusiło mnie pięknymi zapachami. O ile w większości miejsc królowały róża, cytrusy, malina, żurawina itp., tak tutaj było znacznie bardziej kwiatowo. Wybrałam masło do ciała Biała herbata z lotosem (zapach dość delikatny, bardzo świeży i kobiecy), ale kusił mnie też mus o zapachu dzikiego bzu - na pewno jeszcze kiedyś spróbuję go zdobyć. Z tego co mi wiadomo, marka dopiero planuje otwarcie sklepu internetowego, obecnie można się z nimi kontaktować na FB (KLIK).




Seria Tess, produkowana przez firmę Idea25 Hennet, była mi dotąd kompletnie nieznana, choć po małych poszukiwaniach okazało się, że istnieją już od dłuższego czasu a opinie na temat ich produktów są bardzo dobre.
Składy ich żeli do higieny intymnej są bardzo dobre, uzyskałam też sporo istotnych informacji na stoisku. Zdecydowałam się na żel z przywrotnikiem, chętnie dam mu szansę :)




Tutaj mam miniaturkę oleju do demakijażu marki Moja Farma Urody z Podlasia, wybrałam wersję do cery wrażliwej i delikatnej. To mała buteleczka o pojemności 30 ml, idealna na przetestowanie w podróży, ponieważ na co dzień obecnie nadal używam mojego wiernego balsamu Clinique Take the day off. Ogólnie zauważyłam pozytywny trend - olejki i balsamy do demakijażu, czyli różnego rodzaju tłuściochy, biją rekordy popularności, miała je w ofercie niemal każda firma na targach i co ważne dla mnie, coraz częściej wypuszczają też wersje z emulgatorem, który sprawia, że nie musimy używać tej nieszczęsnej ściereczki, do której nigdy się nie przekonam, olejek/balsam można po prostu zmyć wodą. W moim przypadku dobry olejek ma być wmasowany w skórę a następnie ma dać się spłukać wodą przed umyciem twarzy żelem. Koniec, kropka.




I na koniec - tonik Natural Secrets (KLIK). Tutaj też bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie obsługa stoiska i urzekła szata graficzna kosmetyków. Są prześliczne! Wybrałam tonik wzmacniający, odpowiedni do cery wrażliwej i naczynkowej, otrzymałam również próbkę micelarnego balsamu myjącego, który jest w fazie moich testów ;)

Otrzymałam również próbkę różanego kremu na dzień FEMI. Choć tym razem niczego tam nie kupiłam, to muszę powiedzieć, że firma zaprezentowała się bardzo profesjonalnie i kiedyś chciałabym wypróbować ich produkty.



To już wszystkie zakupy, które poczyniłam na targach. Jestem ciekawa, czy któraś z Was też tam była, jeśli nie, to czy któraś z opisanych przeze mnie firm wzbudziła Wasze zainteresowanie?
Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z wizyty tam i z zakupów, cieszy mnie również to, że mamy taką różnorodność kosmetyków naturalnych rodzimych marek. Na pewno wybiorę się na kolejne targi i być może złożę kilka zamówień online, ale to po testach ;)

Jeszcze jeden news - 12 maja będzie okazja odwiedzić targi Natural Beauty w Warszawie, a na początku czerwca we Wrocławiu. Ja pewnie wybiorę się na te pierwsze :)

4 komentarze :

  1. Tonik z nano złotem pobudził moją ciekawość. Mam w planach kurację złotem koloidalnym więc i o tym kosmetyku muszę sobie więcej poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie ciekawi KOI niestety nie ma u mnie targów eko:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię olejków z emulgatorami, bo szczypią w oczy. Najbardziej lubię balsamy myjące Czarszki, zmywam je gąbką konjac, żelem lub mydłem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że ciężko o dostępność takich niszowych produktów jak KOI

    OdpowiedzUsuń