niedziela, 21 sierpnia 2016

Antipodes - Aura Manuka Honey Mask

Aura Manuka Honey Mask był pierwszym kosmetykiem tej marki, który miałam okazję wypróbować.
Antipodes to marka z Nowej Zelandii specjalizująca się w kosmetykach o naturalnych składach.


Antipodes
Aura
Manuka Honey Mask




Od producenta:

- maseczka zawiera miód manuka o właściwościach przeciwbakteryjnych i nawilżających;
- nawilża, regeneruje i przywraca równowagę skóry;
- pohutukawa - składnik bogaty w przeciwutleniacze




Skład:




Szczegóły techniczne

Maska ma postać lekkiego kremu o pięknym zapachu mandarynki i wanilii. Jest to aromat naturalny, pochodzący z olejków eterycznych. Po nałożeniu na twarz maska jest prawie niewidoczna (oczywiście zależy to od nałożonej ilości), więc raczej nikogo za jej pomocą nie przestraszymy.

Maska wchłania się prawie całkowicie, ja ją zmywałam, ale można również poprzestać na zabraniu nadmiaru wacikiem.

Opakowanie jest lekkie i praktyczne, można wydobyć zawartość do ostatniej kropli.




Moja opinia

Jest to dość nietypowy kosmetyk - maska, która oczyszcza i działa antybakteryjnie, ale równocześnie nie zasycha na skórze, nie przesusza a wręcz nawilża i odżywia.




Zauważyłam, że powoduje szybsze gojenie się wszelkich zmian a po jej zmyciu skóra jest gładka, miękka i promienna. Nawilżenie jest odczuwalne, ale nie uważam, żeby był to kosmetyk, który rozwiąże problem bardzo suchej skóry - to raczej taka przeciętna dawka nawilżenia, która zadowoli skórę normalną i mieszaną.

Stosowanie jest bardzo przyjemne, nie tylko ze względu na piękny, smakowity aromat, ale także na to, że nie zasycha, nie ma więc kłopotu z jej zmyciem czy rozprowadzeniem.

Uważam, że można ją polecić każdej osobie, która ma jakieś drobne niedoskonałości i zanieczyszczenia, ale przy tym stroni od kosmetyków agresywnych i wysuszających. To taki złoty środek :)


Dostępność

Do Polski możemy zamówić ją za pośrednictwem m.in. lookfantastic oraz eccoverde.


Cena

różnie - w zależności od waluty i sklepu to około 130-150 zł.





środa, 17 sierpnia 2016

spóźnione (ale za to wielkie!) denko lipcowe

Zapraszam na przegląd zużyć z lipca, jest tego naprawdę sporo!


Pielęgnacja twarzy:



1. Oskia Renaissance Cleansing Gel
Zużycie tego żelu zajęło mi pół roku codziennego używania, więc uważam że wysoka cena jest uzasadniona. Przyznam, że już za nim tęsknię - oczyszczał skórę rano bardzo delikatnie i nieinwazyjnie, mogę powiedzieć, ze nawet trochę ją nawilżał i balansował. Myślę, że będzie powrót.
RECENZJA

2. Jurlique Purely Age-Defying Nourishing Cleansing Oil
Bardzo dobry olejek do demakijażu o naturalnym składzie. W dodatku jest to jeden z tych olejków, które zmieniają się w emulsję w kontakcie z wodą i można go spłukać bez zabawy ze ściereczką. Sprawował się bardzo dobrze, w dodatku pięknie i relaksująco pachniał połączeniem lawendy i bergamotki.

3. Uriage - woda termalna
Kiedyś stosowałam zamiast toniku, obecnie jest to taki kosmetyk używany w razie potrzeby do spryskiwania maseczek, do kojenia podrażnionej skóry itp.

4. La Roche Posay Anthelios XL Dry Touch SPF50
Bardzo dobry filtr do twarzy dla cery tłustej i mieszanej. Matuje, nie zapycha, stanowi świetną bazę pod makijaż. Ostatnio testuję podobny filtr z Avene, wkrótce dam Wam znać, czy się sprawdza :)
RECENZJA

5. Lancome Hydra Zen Nuit
Bardzo lubię dzienną wersję tego kremu (RECENZJA), wersję na noc otrzymałam w zestawie jako dodatek. Zapach taki sam, jak w całej serii - piękny, kobiecy, delikatny. Krem był odrobinę bardziej treściwy od wersji dziennej, ale nie był tłusty. Ładnie nawilżał, koił i nie zapychał, ale sama nie wiem, czy warto aż tyle za niego zapłacić? Było miło, ale bez zachwytów.



Pielęgnacja włosów:



1. Planeta Organica - Morze Martwe - szampon wzmacniający
Kolejna butelka bardzo lubianego przeze mnie szamponu. Delikatny, świeży zapach, objętość, brak podrażnień, butelka z pompką. Czego chcieć więcej?

2. ProDerma profarm - Pokrzepol - odżywka do włosów
Odżywka o ziołowym składzie. Początkowo nie byłam nią zachwycona, ale okazało się, że nakładana na dłużej działa cuda - sprawia, że włosy są pięknie wygładzona i błyszczące, ale nie obciążone. Nie jest to odżywka do nakładania na minutę, gdy się spieszymy, ale jako maska sprawdza się bardzo dobrze.

3. L'biotica Biovax - Maska do włosów suchych i zniszczonych
To mój ulubiony rodzaj kultowej maski Biovax. Sprawia, ze moje włosy są mięsiste, jest ich jakby więcej, błyszczą się, pięknie pachną...Nakładana regularnie naprawdę poprawia kondycję włosów. Uwielbiam!

4. Olej z korzenia łopianu z ziołami (przepraszam za mało estetyczny wygląd butelki!)
Ten olej nie robił nic dla długości włosów, ale zauważyłam, że rzeczywiście ograniczył wypadanie. Nie wiem, czy przyczynił się do wzmocnienia cebulek na dłużej, ale na pewno stosowany regularnie sprawia, że włosów wypada mniej.


I jeszcze jeden włosowy kosmetyk:


Shea Moisture - Tahitian Noni & Monoi - Smooth & Repair Nourishing Hair Masque

Bardzo polubiłam wersję Yucca & Baobab (RECENZJA) i tutaj również oczekiwania miałam spore. Niestety, jedynym plusem w przypadku tego kosmetyku był jego piękny zapach - mieszanka kokosa i kwiatów, poza tym maska ani nie ułatwiała rozczesywania, ani jakoś specjalnie nie wzmacniała włosów. Włosy często wydawały się po niej spuszone, szorstkie a jednocześnie obciążone (tak, ja też nie myślałam, że to możliwe). Nie polecam.


Ciało:




Lush - Lord of Misrule - krem pod prysznic (edycja limitowana na Halloween)
Ciekawy żel o intensywnym zapachu paczuli i czarnego pieprzu (myślę, że panowanie też by nim nie pogardzili) i wściekle zielonym kolorze. Konsystencją bardzo przypominał żel The Comforter (czyli kremowy, nieprzezroczysty, ale dość rzadki) RECENZJA. Miła odmiana od "zwykłych" żeli, ciekawy, intensywny zapach (jeśli lubicie paczulę), ale zdecydowanie wolę klasyczne "żelowe" żele Lush'a, np. Rose Jam (RECENZJA). Są bardziej wydajne i mniej lejące.

Joanna Sensual - żel do golenia dla kobiet
Wiele pisać nie muszę, bardzo lubię te żele :)

Pat & Rub - Scrub cukrowy rozgrzewający
Co do właściwości, mogę powtórzyć wszystko z recenzji wersji rewitalizującej (KLIK), czyli porządne ścieranie ale i bogactwo olejów i maseł, które sprawiają, że nawet po spłukaniu skóra będzie natłuszczona. Ma to swoje plusy i minusy, wybór należy do Was. Ja lubię ;)
Zapach - bardzo udany, korzenny, ale nie sztuczny czy słodki, tylko taki prawdziwy zapach cynamonu, goździków i imbiru. Był świetny na chłodne dni, z nadejściem wiosny używałam go coraz rzadziej.




Joanna Sensual - plastry do depilacji z aloesem
Dobre, ale jednak znalazłam lepsze. Okazuje się, że o wiele lepiej pracuje mi się z plastrami Veet.

Golden Rose - zmywacz do paznokci o owocowym zapachu
Najlepszy zmywacz, jedyny, który jednocześnie skutecznie i szybko pomaga pozbyć się lakieru i nie wysusza skórek. W dodatku śmierdzi trochę mniej od innych ;)

Bath & Body Works - Lush Bamboo Waterfall - żel antybakteryjny do rąk
Niezbędnik w mojej torebce. Ta wersja zapachowa to coś w rodzaju dosłodzonego Mojito albo jakiś napój gazowany - świeżo-słodki i bardzo letni :)


Maski w płacie:



Medi Heal - Aquaring Ampoule Mask
Chyba najlepsza z dotąd wypróbowanych. Pięknie nawilża i wygładza, efekty są widoczne dość długo, fajnie dopasowana płachta.

My Scheming - Cactus Essence Hydrating Black Mask
Bardzo lubię te czarne maski My Scheming. Dobrze przylegają do twarzy, łatwo się dopasowują i przede wszystkim - świetnie nawilżają i rozjaśniają cerę.




Ziaja - Liście zielonej oliwki - maska regenerująca z kwasem hialuronowym
To taka podstawowa maseczka nawilżająca, po którą sięgam, gdy nie chcę kombinować a moja cera po prostu potrzebuje dobrego nawilżenia i ukojenia.

FlosLek - krem-maseczka do skóry z problemami naczyniowymi
Niezła maseczka, dobrze nawilżyła i wygładziła cerę, trochę ją ujędrniła.