Chyba jeszcze Wam o tym nie pisałam, ale najbliższych kilka miesięcy, a może i więcej, spędzę w Warszawie :)
Porównując kosmetyki, za którymi tęskniłam i które zwoziłam z Polski do Niemiec i te z Niemiec, za którymi będę tęsknić teraz zdecydowanie wygrywa pierwsza grupa, ale...Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła małych zapasów w DM i nie wykorzystała wszystkich możliwych kuponów rabatowych, które jeszcze miałam :)
Najpierw nowości z DM. Właściwie to nie zapasy, a rzeczy, które miałam ochotę wypróbować, dopóki jest okazja :)
W DM pojawiła się nowa edycja limitowana w ogrodowych klimatach:
Balea - żel do golenia Verspielte Romanze o zapachu wiśni
Balea - mydło w płynie Süßer Flirt o zapachu dzikiej róży i pigwy
Co jak co, ale DM-owa pielęgnacja stóp jest świetna :)
Postanowiłam wypróbować coś nowego, tym razem nowość z Balei Lovely - peeling do stóp z olejkiem miętowym i pomarańczą.
Alverde 3 in 1, czyli krem do stóp zapobiegający odciskom i rogowaceniu naskórka z rozmarynem i pomarańczą. Oba pachną bardzo odświeżająco i relaksująco, lubię kosmetyki do stóp o takich zapachach.
Do tego jeszcze sól do kąpieli Kneipp z arniką, ma robić dobrze mięśniom i stawom :)
Alverde 3 in 1, czyli krem do stóp zapobiegający odciskom i rogowaceniu naskórka z rozmarynem i pomarańczą. Oba pachną bardzo odświeżająco i relaksująco, lubię kosmetyki do stóp o takich zapachach.
Do tego jeszcze sól do kąpieli Kneipp z arniką, ma robić dobrze mięśniom i stawom :)
Wpadły jeszcze dwa żele pod prysznic...
Balea Sensitive z aloesem - ten żel jest bardzo niepozorny, ale kojarzy mi się wyjątkowo przyjemnie z wakacjami i wypadem do Kolonii, gdy kupiłam go szukając pierwszego lepszego żelu oraz jabłkowo-melisowy żel z edycji limitowanej.
Miałam do wykorzystania kupon na 10€ w Douglasie, więc trzeba było wykorzystać ;)
Skusiłam się na dwie maseczki - od dawna miałam ochotę na coś w stylu overnight mask czyli maseczki nakładanej na noc, padło na Clinique Moisture Surge Overnight Mask. Kusiła mnie jeszcze maseczka z Origins, ale pachniała intensywniej niż niejeden balsam do ciała z TBS, więc bałabym się coś takiego nakładać na twarz, i to jeszcze na całą noc.
Druga maseczka to Origins Clear Improvement, czyli maseczka oczyszczająca z aktywnym węglem. Słyszałam na jej temat tyle zachwytów, a przy tym potrzebowałam jakieś mocno oczyszczającej maseczki.
I trzecia zdobycz to baza pod cienie Urban Decay Eyeshadow Primer Potion, wersja podstawowa. Od dawna planowałam zakup jakiejś dobrej bazy pod cienie, ale męczyłam moją bazę z L'Oreal, która coś tam robiła, choć niewiele. Ostatnio Urban Decay weszło na rynek niemiecki (tak, dopiero teraz...) i pojawiło się w Douglasie, więc skorzystałam :)
Dwie podstawowe rzeczy, do których bardzo często wracam, czyli dobry i sprawdzony szampon The Body Shop Rainforest Shine i żel do mycia twarzy Nuxe Aroma Perfection (którego zapomniałam zapakować, wrrr....).
Na koniec dwa drobiazgi, których zakup baaardzo poprawił mi humor ;)
Po tym, jak zakochałam się w szmince Rouge Coco 07 Chalys, przyszła pora na kolejną dla towarzystwa, tym razem 54 Le Baiser, czyli przepiękny, nasycony kolor, który ma w sobie trochę różu, trochę czerwieni, ale mimo wszystko na ustach nie jest zbyt odważny, czyli tak, jak lubię :)
Mój aparat nie odda koloru w 100%, więc posłużę się tym zdjęciem z bloga Indigo Kir Royale:
Gratis otrzymałam próbkę kremu CC Chanel, ale niestety w dość ciemnym odcieniu, więc powędrowała już w świat.
I jeszcze pędzel MAC 217 do rozcierania cieni...Od dawna brakowało mi dobrego pędzelka do cieni, ten nadaje się i do nakładania na całą powiekę, i w załamanie, i do rozcierania.
A teraz będzie zużywanie zapasów i zakupy raczej tylko te koniecznie :)
Miałyście cokolwiek z tych rzeczy? Czekam na Wasze opinie :)
Chętnie ukradłabym... wszystko :D
OdpowiedzUsuńZostaw chociaż szminkę, nie oddam jej :P
UsuńHaha przyłączam się do kosmetyko holiczki :D
UsuńTo teraz już nic mi nie zostanie :( :P
UsuńAleż zakupy warte grzechu a ta szminka od Chanel boska
OdpowiedzUsuńKocham ją, choć szczerze mówiąc to wciąż czeka na swój debiut, jak dotąd wypróbowałam ją tylko w domu :)
UsuńJa kocham niemieckie kosmetyki , polskie zresztą także ,
OdpowiedzUsuńnie mniej jednak nasze drogeryjne serie czasem są naprawdę paskudne, jeśli chodzi o składy, Dm jednak ma tą Alverde a i Balea niczego sobie,
wow, pomadka powalająca , szałowy odcień !
Różnie z tym bywa, tutaj np. z drogeryjnych Nivea nie ma wcale dobrych składów, więc tak naprawdę to tylko Balea i Alverde są warte uwagi, ale trzeba przyznać, że te marki mają tak szeroki wybór, że to i tak sporo :) U nas jednak jest naprawdę dużo niedrogich perełek, no i jest większa różnorodność, a co za tym idzie - większa przyjemność odkrywania nowości i zakupów ;)
UsuńNie ma to jak zakupy z dm:) krem do stop bardzo lubie:)
OdpowiedzUsuńProszę zorganizować spotkanie z czytelnikami!
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie, o ile tylko będą chętni (lub chociaż jedna chętna) do spotkania i kawy! Jak tylko ogarnę się w nowej rzeczywistości dam znać na blogu co i jak :)
UsuńJa się piszę!
Usuńja jestem chętna, ale muszę najpierw dojechać ze wsi, więc nie wiem jak to będzie, ale postaram się dostosować.
UsuńTo już jest nas 3, coś z tego będzie :)
Usuńwow zazdroszczę zakupów :)
OdpowiedzUsuńcuda:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdobycze :) Udanego pobytu w Warszawie :)
OdpowiedzUsuńU mnie na celowniku naprawdę dobra baza pod cienie oraz pędzelek do ich rozcierania - daj znać jak Ci się sprawują! Powodzenia w Warszawie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno dam znać, na razie pędzelkiem jestem zachwycona, bazy użyłam raz, więc nie będę się wypowiadać :)
UsuńPrzepiękną szatę graficzną mają te kosmetyki z Balei. Świetne zakupy :)
OdpowiedzUsuń