Przyszedł czas na wrześniowe denko, po przeprowadzce do większego mieszkania mogę sobie bez wzbudzania większych podejrzeń i bez zagracania gromadzić puste opakowania...Do tej pory po prostu robiłam zdjęcie każdemu opakowaniu przed wyrzuceniem, teraz mogę już robić denka z prawdziwego zdarzenia, czyli gromadne ;)
Tym razem zużycia były skromne, ale wiele rzeczy mam na wykończeniu więc przeczuwam, że denko październikowe będzie pokaźne ;)
Od lewej:
1. Alverde Lippenbalsam - Vanilleblüte Mandarine - czyli pomadka nawilżająca, waniliowo-mandarynkowa. Kupiłam jako następcę wersji nagietkowej, i jednak chyba pozostanę wierna tej pierwszej. Ta też była ok, ale w porównaniu z nagietkową wydawała się dość twarda i nie rozprowadzała się z taką łatwością. Do tego mam wrażenie, że wersja nagietkowa minimalnie lepiej nawilża.
2. Ziaja Kozie Mleko - kremowe mydło pod prysznic. Mam do niego sentyment, kupowałam go czasem w trakcie studiów, do tego towarzyszył mi podczas ostatnich wakacji w Polsce. Kupuję go od czasu do czasu, jego zapach jest taki kojący, kojarzący się z dzieciństwem i czystością, przypomina te dziecięce mydełka typu Bambino, które mama kupowała mi do znudzenia chyba aż do czasów liceum :P
3. Vichy - antyperspirant 48 h - stały bywalec, dla mnie produkt niezbędny. Już nawet nie szukam niczego innego, zastąpiłam go kolejną sztuką tego samego produktu :) - RECENZJA
4. Kose Softymo - Hyaluronic Acid Cleansing Foam - moja pierwsza azjatycka pianka do mycia twarzy w tej formie. Stosowałam ją wraz z foaming net (KLIK), produkowała naprawdę przyjemną pianę i dobrze oczyszczała. Pozostawiała uczucie takiej skrzypiącej skóry, ale na szczęście nie przesuszała. Chciałam jednak wrócić do czegoś nieco bardziej delikatnego, i zastąpił ją mój KWC - żel z Sanoflore. Mam jednak kolejną azjatycką piankę w zapasie tym razem z Hada Labo.
RECENZJA
5. My Beauty Diary - Moroccan Rose sheet mask - zużyłam ich więcej, ale tylko jedna załapała się do zdjęcia ;) Lekko nawilżała i rozjaśniała cerę, ale jednak maseczki MBD z ich linii regularnych działają wg. mnie dużo lepiej. Ta była z czegoś w rodzaju edycji limitowanej, inspirowanej kwiatami.
6. Nivea Creme Soft - mydło w płynie. Lubię żele i mydła Nivea, to również mnie nie zawiodło. Przyjemny, delikatny zapach, kremowa konsystencja, nie wysuszało. Teraz mam mydło aloesowe z Palmolive, ale w zapasie czeka kolejna Nivea :)
Nieważna ilość, ważne, że się zużywa kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię zapach tej serii Kozie mleko, ale najczęściej sięgam po krem do rąk :) Do kulki Vichy też zawsze wracam-- niezastąpiona!
OdpowiedzUsuńOjjj zielona kulka Vichy u mnie już dawno nie gościła. Zdradziłam na rzecz innych i nie żałuję, ale pewnie i tak do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńPomadki Alverde polubiłam, lecz jest różnica pomiędzy tymi dwoma wariantami.
skromne denko ale jakie fajne kosmetyki w nim ;) Ta azjatycka pianka wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tych produktów :) Ale deo z Vichy od dawna mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńkozie mleko uwielbiam ta serie z Ziaji naprawdę jest fajna
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków. Muszę sobie wypróbować coś z serii kozie mleko z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńostatnio zastanawialam sie czy nie kupic sobie tej pomadki waniliowo-mandarynkowej
OdpowiedzUsuń-dobrze ze jej nie wrzucilam do koszyka :)))
pozdrawiam agata
Nie ważne, że skromne ważne, że jest :)
OdpowiedzUsuńLubię produkty firmy Ziaja :)
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego z tych produktów
OdpowiedzUsuń