Ten duet zakupiłam dość dawno temu, jeszcze podczas styczniowych wyprzedaży.
Seria z papają jest zawsze reklamowana jako edycja limitowana, ale tak naprawdę to znika i powraca w trakcie każdej większej wyprzedaży. Nie jest może dostępna przez cały rok, ale prędzej czy później na nią traficie.
The Body Shop
Papaya Shower Gel
Bardzo przyjemnie używało mi się go w letnie upały :)
Pachnie słodką, soczystą papają, takie tropikalne, owocowe aromaty zawsze świetnie sprawdzają się latem, a w tym przypadku zapach nie jest ani trochę sztuczny czy męczący.
Żel jest bardzo gęsty, przezroczysty, kolor był bardzo podobny do koloru opakowania masła.
Lubię taką konsystencję, w dodatku żel bardzo dobrze oczyszcza, ale bez wysuszania skóry. Jednak na pewno nie są to żele nawilżające i osoby o suchej skórze będą potrzebowały balsamu.
Podsumowując - świetny żel, i pod względem zapachu, i konsystencji, i jakości. Polecam :)
The Body Shop
Papaya Body Butter
Masło przeznaczone jest do skóry suchej.
Masła TBS różnią się miedzy sobą konsystencją, te do skóry suchej są takie zbite, typowo "masłowe" i dobrze nawilżają.
Tak było i w tym przypadku :)
Zapach - tak jak w przypadku żelu, egzotyczny owoc papaji w bardzo naturalnym wydaniu. Zapach utrzymuje się jakiś czas na skórze, ale nie jest nachalny.
Po nałożeniu masło pozostawia uczucie nawilżenia, nie wchłania się też nie pozostawiając po sobie śladu. Nie jest aż tak natłuszczające, jak np. wersja Cocoa Butter (KLIK), ale też po aplikacji czuć, że coś się na tą skórę nałożyło. Myślę, że i osoby o suchej skórze będą zadowolone.
Jestem bardzo zadowolona z nawilżenia, dla mnie najlepszym znakiem jest to, że co kilka dni mogę sobie pozwolić na dzień bez smarowania, który nie kończy się uczuciem suchości i swędzenia. Jeśli przy danym kosmetyku codzienna aplikacja jest koniecznością, to znaczy, że nie zdał testu ;)
Skład, jak to w masłach TBS - wysoko w składzie masło kakaowe i masło shea oraz wosk pszczeli i olej sezamowy.
Podsumowując - oba produkty mogę Wam polecić zarówno ze względu na zapach - moim zdaniem jeden z najbardziej udanych owocowych aromatów w TBS, jak i ze względu na właściwości pielęgnacyjne.
Ehhh a ja nie mam dostępu do TBS :(
OdpowiedzUsuńSzkoda...I dziwne, że w PL nie zrobili sklepu online, tym bardziej przy tak małej ilości sklepów stacjonarnych...
UsuńNo niestety, jakby zrobili i zbijali na przesyłce to może bym w końcu dorwała jakieś ich smarowidło w swoje łapy :D
UsuńJeśli chodzi o masła i peelingi bardzo je lubie z TBS moim ulubionym jest wersja z oliwka ;) ale teraz będę polować na wersje arganowa ;)
OdpowiedzUsuńMiałam to masło - ale nie podobał mi się jednak ten zapach na dłuższą metę - byl dla mnie męczący..ale generalnie nie przepadam za masłami TBS - inaczej sprawa wygląda w przypadku żeli - są świetne :) tutaj faworytem jest passiflora :)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę zapachu papai wgl, chętnie bym powąchała :)
OdpowiedzUsuńMi juz od dawna marzy się jakieś masełko z the body shop, jednak wolalabym zdecydowanie stosować je zimą ze względu na jego bogatą konsystencje, a wtedy zapach papai chyba nie będzie moim wyborem ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt, taka konsystencja zdecydowanie lepiej sprawdza się zimą,ale już tak przyzwyczaiłam się do maseł i kremów do ciała zamiast balsamu, że nawet teraz mi pasuje.
UsuńBardzo lubię produkty TBS, u mnie sprawdzają się świetnie. Aktualnie mam w użyciu mgiełkę do ciała, mój KWC - olejek pielęgnacyjny i jagodowy żel pod prysznic :). Rewelacja ;).
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam nic z TBS :) Podejrzewam, że zapach tego masełka jest nieziemski ♥
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja kończę:) jak dla mnie super i mam ochotę na więcej
OdpowiedzUsuńUwielbiam to masełko, choć zdecydowanie moim ulubionym jest migdał i mango :)
OdpowiedzUsuń