W ramach nadrabiania zaległości w pokazywaniu zakupów dziś będzie część druga, tym razem z paką z USA pełną dobroci z Bath & Body Works (no może nie była taka wielka... ;)) oraz rosyjskie nowości do włosów i parę innych drobiazgów. Zapraszam :)
Na początek paczka z dobrociami z BBW, która przybyła w połowie października po długiej podróży statkiem :)
Jak zwykle, skorzystałam z oferty 5 żeli antybakteryjnych za 5$, jabłkowy już poszedł w świat. Zamówiłam głównie jesienne zapachy:
Crisp Morning Air, A Walk in the Woods, Sweet Plum & Verbena i Graham Cracker Marshmallow. Jestem szczególnie ciekawa tego ostatniego - słodko pachnący żel antybakteryjny? Zobaczmy.
Wierzcie lub nie, ale otworzyłam na razie tylko jeden z nich, nie lubię przetrzymywać już otwartych kosmetyków...
Skusiłam się na dwa produkty z serii Aromatherapy Stress Relief, które akurat były przecenione.
Wybrałam żel pod prysznic o zapachu eukaliptusa i mandarynki oraz "odstresowujący" krem do ciała o zapachu eukaliptusa i herbatki. Ten drugi jest już w użyciu, rzeczywiście przyjemnie nastraja do snu, lubię po niego sięgać, gdy potrzebuję relaksu :)
I na koniec kolejny żel pod prysznic, zdaje się, że pochodzi z serii letniej - Peace, Love & Daisies.
A teraz rezultaty mojej wyprawy do zielarni na ulicy Rakowieckiej w Warszawie - mają naprawdę świetny wybór naturalnych kosmetyków rosyjskich, a ceny nie odbiegają od tych internetowych. Nie mogłam przecież wyjść z niczym :)
Wzięłam po raz kolejny balsam na brzozowym propolisie (RECENZJA), ponieważ zostałam akurat bez odżywki.
A tu coś, co chciałam wypróbować, odkąd przeczytałam pierwsze recenzje: Sylveco - balsam myjący do włosów z betuliną.
I do tego maska do włosów przetłuszczających się z serii Domowe Recepty na glince i pudrze ryżowym, kiedyś bardzo polecana przez Anwen.
Ostatnio mąż przywiózł mi też z DM ten balsam z wysoką zawartością olejków Balea - słyszałam o nim bardzo dobre opinie.
Skończył się mój żel do mycia twarzy, więc musiałam zaopatrzyć się w mój ukochany żel Nuxe Aroma Perfection (RECENZJA) - to już moje czwarte opakowanie i nie planuję zamieniać go na nic innego w najbliższej przyszłości. Jest idealny, a do tego udało mi się kupić go za około 31 zł :)
Do tego serum Auriga Flavo C (RECENZJA), które akurat było na promocji. Lubiłam używać je zeszłej zimy, bardzo fajnie rozświetla cerę, a witaminy C dla skóry nigdy za wiele.
Jaj ja bym chciała mieć dostęp stacjonarny do kosmetyków rosyjskich :D Maska do włosów mnie zaciekawiła, pierwszy raz ją widzę :)
OdpowiedzUsuńU mnie Auriga nie sprawdziła się
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta maska na pudrze.
świetne zdobycze, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńBBW *-*
OdpowiedzUsuńTe żale antybakteryjne wyglądają tak ślicznie, że na pewno nie mogłabym się im oprzeć :D
OdpowiedzUsuńMuszę się wybrać do Wawy do BBW:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam żele antybakteryjne, a Twoje wyglądają świetnie, zakupiłabym wszystkie rodzaje :D
OdpowiedzUsuńTeż kupiłam balsam myjący Sylveco :) Maski na glince i pudrze jeszcze nigdy nie widziałam, nie mam problemu z przetłuszczaniem, ale zaciekawiła mnie. Dobrze też wiedzieć, że w Warszawie jest taki sklep, dzięki :)
OdpowiedzUsuńI jak sprawdza się ten balsam? Mój na razie czeka w kolejce :)
UsuńMój też :) Użyłam go tylko raz, więc nie sposób powiedzieć mi coś więcej, niż to, że to pojedyncze spotkanie było przyjemne :)
Usuńmuszę się przyjrzeć tej rosyjskiej maseczce :)
OdpowiedzUsuńRany, paka z USA robi wrażenie, zazdroszczę tych żelków i jak i całych Twoich zakupów ;)
OdpowiedzUsuńciekawe czy spodobał Ci się ten balsam myjący Sylveco ?
OdpowiedzUsuń