Czas pokazać część drugą moich zaległych zakupów, możecie dowiedzieć się, o czym będę pisać w przyszłości, choć patrząc na ilość moich zapasów, zajmie to jeszcze trochę czasu ;)
Tym razem pokażę Wam kosmetyki azjatyckie, które zdobyłam za pośrednictwem męża, to, co zdobył dla mnie na duty free oraz kilka zdobyczy z Sephory i DM-u :)
Nie byłabym sobą, gdybym nie zażyczyła sobie kilku opakowań sheet masks :)
Jestem szczególnie ciekawa maseczek My Beauty Diary Diamond & Caviar Moisturizing Mask, które składają się z dwóch części, osobno na górną część twarzy i osobno na podbródek, zahaczającą o uszy. Oprócz pielęgnacji ma też zapewnić twarz tak upragniony w Azji kształ literki V. Zobaczymy ;)
Dwie pozostałe to maseczki marki własnej sieci drogerii Watson's, wersja liftingująco-nawilżająca ze ślimakiem i głęboko oczyszczająca z węglem.
To był prezent od znajomych, którzy niedawno byli w Korei - krem It's Skin z wydzieliną ślimaka...Nigdy jeszcze nie miałam żadnych "ślimaczych" kosmetyków, choć swego czasu byłam na nie bardzo napalona....Ten krem na pewno robi wrażenie pokaźnych rozmiarów opakowaniem, jak będzie z działaniem - okaże się.
Dostałam kilka próbek kremu Estee Lauder Nutritious Rosy Prim, wypuszczonego z myślą o rynku azjatyckim. Cieszę się, że będę miała okazję go spróbować :) Do tego próbki serum Vichy Aqualia Thermal i LiftActiv Serum 10.
Estee Lauder
Advaced Time Zone Night
A to już zdobycz lotniskowa z duty free. Ostatnio szukałam czegoś na noc, do stosowania na serum, czegoś intensywnie nawilżającego i regenerującego. Ten krem zawiera sporo ciekawych olejków i ekstraktów, producent obiecuje wygładzenie, nawilżenie i działanie anty-starzeniowe. Po pierwszych testach wrażenia bardzo pozytywne :)
Estee Lauder
Advanced Night Repair
A to już zdobycz ze styczniowych wyprzedaży w Sephorze. Zestaw, który początkowo kosztował 429 zł, kupiłam za 300 zł. Jest to wersja o pojemności 50 ml plus mała buteleczka 7 ml, będzie idealna na wyjazdy.
Moim zdaniem była to cena bardzo korzystna, to serum chodzi za mną od dłuższego czasu, ale w Niemczech taka pojemność kosztuje 120€, na duty free ok 100€, więc nie mogłam przejść obojętnie obok takiej okazji. Na razie leży sobie grzecznie w zapasach, zużywam obecnie serum Flavo C, ale już nie mogę się doczekać wypróbowania :)
A tutaj małe zakupy z DM :) Nie kupowałam wiele, tylko mój niezbędny krem do stóp z mocznikiem z Balea oraz żel do golenia o zapachu waniliowym - te żele są bardzo dobrej jakości i kosztują grosze. Oczywiście, nie przeszłam obojętnie obok szafy Essie, wpadł odcień Bahama Mama (nie spodziewałam się, że kiedykolwiek go kupię, ale okazuje się, że na paznokciach wygląda genialnie) oraz Lilacism.
Z chęcią bym przetestowała te pierwsze maseczki! Śliczniutkie maja opakowania :)
OdpowiedzUsuńTe maseczki mają przeurocze opakowania, w Azji prawie wszystko jest urocze, a u nas taka powaga, że nie ma się czasem ochoty brać kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne nabytki :) Essiaki piękne :)
OdpowiedzUsuńcudny bahama mama:)
OdpowiedzUsuńEstee Lauder chetnie bym przygrnela
OdpowiedzUsuńPiękne zdobycze <3
OdpowiedzUsuńNa krem krem It's Skin kiedyś miałam chrapkę, skład chyba też ma fajny ale potem o nim zapomniałam. Będzie recenzja? :)
OdpowiedzUsuńBędzie, jak tylko doczeka swojej kolejki :)
UsuńTeż bardzo lubię sheet masks :).
OdpowiedzUsuńAdvanced Night Repair jest super. Widze ze Estee Lauder zbiera coraz wiecej pozytywnych recencji swoich produktow.
OdpowiedzUsuńNA Wyspach kanaryjskich ,Teneryfie kupiłam serum Estee Lauder za 50 euro, to samo z Advaced Time Zone Night tylko trochę mniej, serum świetne ale osobiście preferuje Lancome
OdpowiedzUsuńw ogóle na Kanarach mozna sie niezle oblowic z kosmetykami....
Zgadzam sie Advanced Repair jest super - lubię jeszcze to ich w zielonej butelce rozświetlające;) pięknie sie mieni i swietnie nadaje sie pod makijaz
OdpowiedzUsuńZ chęcią przygarnęłabym lakiery :)
OdpowiedzUsuń