Zapraszam na recenzję duetu od Bath & Body Works z linii zapachowej Twilight Woods.
Nie oszukujmy się - kosmetyki Bath & Body Works to nie są naturalne składy ani rewolucyjne właściwości pielęgnacyjne, które nas odmłodzą i rozwiążą wszystkie nasze problemy ze skórą. Ja zaliczam je raczej do kategorii małych grzeszków kosmetycznych, które są jednak tak przyjemne, że ciężko im nie ulec :)
Bardzo lubię kosmetyki Bath & Body Works za piękne opakowania, całe mnóstwo ciekawych (i intensywnych!) zapachów, do których ciągle dołączają nowe, sezonowe edycje i po prostu za przyjemność stosowania.
Zużyłam już nieskończoną ilość żeli pod prysznic tej marki, tym razem skusiłam się również na krem do ciała.
Ale po kolei:
Linia zapachowa Twilight Woods posiada następujące niuty zapachowe:
nuty głowy: soczyste jagody, mandarynka, kokos
nuty serca: kremowa plumeria, delikatna mimoza, wiciokrzew, dzika frezja, nektar moreli
nuty bazy: oud, piżmo, kosaciec, mleczko waniliowe, ciepłe nuty drzewne
Jest to mieszanka wybuchowa i na pewno nie uda nam się zidentyfikować każdej z tych nut. Ogólne wrażenie to ciepły, zmysłowy zapach z wyczuwalnymi nutami drzewnymi i odrobiną słodyczy. Jest otulający, kobiecy, kojarzy się z jesienią. Jedna z najbardziej niebanalnych linii zapachowych B&BW.
Bath & Body Works Twilight Woods
żel pod prysznic
Jakościowo nie odbiega od pozostałych żeli marki. Jest gęsty i bardzo, bardzo wydajny. Pomimo gęstości rozprowadza się z łatwością i świetnie się pieni.
Nie przesusza skóry, ale jednak jest to żel zawierający SLES, więc jakiś nawilżacz po prysznicu jest jak najbardziej wskazany.
Zapach, podobnie jak w przypadku innych żeli B&BW jest bardzo intensywny i utrzymuje się przez jakiś czas na skórze, długo czuć go również w łazience :)
Bath & Body Works Twilight Woods
krem do ciała
Tutaj mała uwaga - w każdej serii do wyboru mamy krem do ciała w tubie o pojemności 226 g lub balsam/lotion w butelce przypominającej te od żeli po prysznic. Skład i właściwości pielęgnacyjne są o wiele lepsze w przypadku kremów (choć nadal nie idealne), więc już jeśli stoicie przed takim wyborem, sięgnijcie po krem :)
Jak widać, skład nie jest rewelacyjny, mamy silikony, składniki zapachowe wysoko w składzie oraz parafinę w środku składu.
Na szczęście mamy również te lepsze składniki, m.in masło shea, olej kokosowy, witaminę E, masło kakaowe.
Krem ma gęstą konsystencję, ale rozprowadza się bardzo przyjemnie, bez białych smug. Pomimo zawartości parafiny nie jest lepki, nie pozostawia tłustej warstwy (choć delikatna warstewka z gatunku tych przyjemnych jest nieco wyczuwalna).
Krem dobrze nawilża i koi skórę, szczególnie przyjemnie używa się go wtedy, gdy walczymy z zimowych przesuszeniem - natychmiastowe uczucie ulgi gwarantowane :)
Z drugiej strony, ze względu na skład nie polegałabym tylko na tym kosmetyku w kwestii pielęgnacji skóry, stosuję go raczej raz na kilka dni, po prostu dla przyjemności i urozmaicenia.
Aromat serii w przypadku kremu jest jeszcze bardziej intensywny i zostaje na skórze na długie godziny. Czasem czuję go jeszcze wieczorem, "zapachnia" również ubrania.
Jeśli wyjątkowo lubicie zapach danej serii i chcecie się nim nacieszyć, to naprawdę polecam zaopatrzenie się w krem do ciała.
Chyba polubiłabym te zapachy :) podobają mi się również opakowania, oryginalne
OdpowiedzUsuńNigdy żadnych kosmetyków nie obwąchałam, ale produkty TBW podobają mi się już na pierwszy rzut oka,bo wizualnie mają po prostu piękne opakowania.
OdpowiedzUsuńTo prawda, opakowania przyciągają wzrok :)
UsuńKokos ♥ żeli i balsamu jeszcze nie miałam , mam mgiełkę ale z innej linii ;)
OdpowiedzUsuńMmm brzmi zachęcająco i ten zapach :-)
OdpowiedzUsuńNie lubię tak wysoko perfumowanych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten żel :)
OdpowiedzUsuń