sobota, 18 czerwca 2016

OSKIA Renaissance Cleansing Gel

Nie jest to na pewno nic nowego, ale jestem jedną z osób, które im częściej widzą coś, co jest niedostępne w ich miejscu zamieszkania, tym bardziej mają na to ochotę. Dzisiaj recenzowany kosmetyk jest właśnie jedną z takich rzeczy - widziałam go milion razy na brytyjskim Youtube i co gorsze, zawsze były to pozytywne opinie. Trudno byłoby go nigdy nie spróbować, prawda? ;)


OSKIA LondonRenaissance Cleansing Gel





Od producenta

- niepieniący się produkt do mycia twarzy;
- przywraca skórze blask i zapewnia miękką skórę;
- zawiera witaminy (m.in C i E) oraz enzymy owocowe;
- walczy z wolnymi rodnikami;
- usuwa makijaż i głęboko oczyszcza skórę;
- pomaga w usuwaniu martwego naskórka.



Szczegóły techniczne

Pierwszy raz spotykam się z taką formułą kosmetyku. Z butelki z pompką typu airless (powtórzę się, ale kocham tego typu dozowniki) wydobywa się gęsty, przezroczysty żel o pomarańczowym zabarwieniu.



Żel nakładamy na suchą skórę twarzy, a więc traktujemy go jak olejek/balsam do oczyszczania. Żel w tajemniczy sposób przybiera postać olejku, który bez problemu daje się rozprowadzić na skórze i umożliwia delikatny masaż.




Następnie masujemy skórę przez chwilę zwilżonymi dłońmi, dzięki czemu żel zmienia się w delikatną emulsję,  po czym spłukujemy. O dziwo, na skórze nie pozostaje żadna tłusta warstwa, twarz jest dobrze oczyszczona i świeża, ale jednocześnie jakby...nawilżona.

Produkt ma delikatny, trudny do określenia zapach. Nie jestem jego fanką, ale też w żaden sposób mi nie przeszkadza, poza tym nie pozostaje na skórze.

Nie wspomniałam jeszcze o opakowaniu...Bardzo podoba mi się minimalistyczny a jednocześnie ekskluzywny wygląd butelki. To jeden z tych kosmetyków, które miło jest mieć w łazience także ze względów estetycznych :)




Moja opinia

Na początek muszę wspomnieć o zaskoczeniu, jakie zafundował mi ten kosmetyk. Nastawiłam się na to, ze pewnie będzie dość tłusty i sprawdzi się tylko jako pierwszy krok demakijażu, czyli jako zamiennik klasycznego olejku lub balsamu. I o ile w tej roli sprawdza się świetnie, to moim zdaniem ma do zaoferowania o wiele więcej jako poranny oczyszczacz :)

Dzięki temu, że nie pozostawia tłustej, trudnej do spłukania warstwy, z powodzeniem możemy stosować go rano. Nie ma konieczności zmywania go kolejnym kosmetykiem, jak to bywa w przypadku tradycyjnych olejków.

Od dawna rano sięgam po jak najdelikatniejsze żele do mycia twarzy, żeby nie podrażniać i niepotrzebnie nie wysuszać skóry. Pod tym względem żel Oskia jest idealny, dobrze oczyszcza, ale robi to w taki sposób, że skóra po umyciu jest miękka i nawilżona. Zdarzyło mi się kilka razy, że akurat nie wychodziłam z domu i zapomniałam o nałożeniu kremu na dzień i nawet tego nie odczułam, nie było uczucia ściągnięcia.




Zauważyłam, że ten kosmetyk nie tylko oczyszcza, ale też sprawia, że skóra jest miękka i gładka, co być może jest zasługą zawartych w nim enzymów.

Jest przy tym bardzo delikatny, wręcz nawilżający.




Warto również zwrócić uwagę na jego niesamowitą wydajność...Pompka dozuje oszczędnie, więc nic się nie marnuje, poza tym do umycia twarzy potrzebujemy naprawdę minimalnej ilości. Wystarczy powiedzieć, że stosuję go codziennie rano od niemal pół roku i jeszcze się nie skończył, choć zawiera tylko 100 ml. Oznacza to, ze powinnam już mieć go dość (szybko się nudzę) a tymczasem tak mi z nim dobrze, że już rozważam ponowny zakup :)

Małym minusem może być cena i dostępność (w Polsce tylko przez internet), ale jak to zwykle bywa, warto polować na promocje, dwupaki i inne okazje.


Cena
38€ (bez promocji) / 100 ml

Dostępność
lookfantastic, cult beauty i inne sklepy internetowe lub stacjonarnie w UK

7 komentarzy :

  1. Ale fajny :-) Mnie marka Oskia bardzo kusi swoimi produktami,ale jeszcze na nic konkretnego nie zdecydowałam się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marka , dostępność i cena nie dla mnie, niemniej podziwiać mogę producenta za wymyślenie tak pomysłowego produktu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, mam dokładnie tak jak Ty - im bardziej niedostępne, tym bardziej kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o nim sporo dobrego i nabieram ochoty by go wypróbować :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też ostatnio bardzo lubię oglądać kosmetyki niszowe, które nie są dostępne w PL, ale na szczęście te o których Ty piszesz przeważnie kupię u siebie :) Produktu nie znam, ale marka interesowała mnie od dawna, fajnie, że miałam okazję choć trochę ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale się nim zaciekawiłam ojeju:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś czytałam o nim i od tamtego czasu widnieje na mojej liście zakupowej:).

    OdpowiedzUsuń