wtorek, 3 listopada 2015

bezzakupowy listopad

Najwyższa pora zrobić sobie detoks zakupowy, moje zapasy mogłyby zaopatrzyć małą drogerię, więc chyba pora przystopować ;) Na szczęście nie doszłam jeszcze do takiego etapu, gdzie musiałabym wyrzucić niezużyte kosmetyki, ponieważ minęła ich data ważności, udaje mi się wszystko  zużyć (prędzej czy później), ale ostatnio zaczynam czuć, że moje zapasy za bardzo się rozrosły, a jak jeszcze pomyślę o zbliżających się promocjach przedświątecznych i tych styczniowych, to listopad wydaje się być idealnym momentem na odwyk ;)




Jeśli ktoś ma ochotę się przyłączyć, to zapraszam, razem będzie raźniej, można kopiować powyższą grafikę  :)

A więc - od 1 listopada do końca miesiąca nie kupujemy żadnych kosmetycznych nowości, chyba, że skończy się coś niezbędnego a następcy nie mamy (co jest jednak mało realnym scenariuszem w moim przypadku ;)), na koniec miesiąca sprawdzimy, jak nam poszło. 

Pojawi się jeszcze parę postów zakupowych z rzeczami zakupionymi w październiku (m.in. Lush i paczka z nowościami rosyjskimi), których jeszcze Wam nie pokazałam, ale to będą tylko takie zaległe nowości. 

PS. W moim przypadku detoks obejmuje też zakupy świec i wosków....Przed 1 listopada złożyłam dość pokaźne zamówienie, jedno jest w drodze, więc tutaj też trzeba przystopować...

Kto się przyłącza? :)

8 komentarzy :

  1. Trzymam kciuki :)
    Ja wytrzymałam październik o dziwo bez problemów. Na koniec zdecydowałam się jednak na zestaw do hybryd, więc kilka lakierów wpadło, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  2. Podetoksowe zakupy są najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja bym się z chęcią przyłączyła ale bedzie mi wstyd bo wiem że i tak nie uda mi się dotrzymać danego słowa tym bardziej że mam nadzieję w najbliższym czasie skorzystać z wielkiej okazji zakupowej jaka będzie u mnie w niedalekiej przyszłości;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja trochę popłynęłam w październiku, ale chciałam odreagować szpital i kliknęłam paletę Zoevy Cocoa Blend. Może dodam, że ja teraz to już generalnie minimalizm i raczej usuwam niż kupuję. Dzisiaj kupiłam dwa piaski z P2, które chciałam kupić już od bardzo dawna. W Hebe może jeszcze bym więcej dla siebie znalazła, ale kobiety otwierające każdy tusz (promocja była) mnie zniechęciły. Na promo w Rossmannie kupiłam jeden lakier, bo odcień był taki jakiego od dawna szukałam i miał złoty pyłek, więc jak go zobaczyłam to po prostu wzięłam.

    Dziś kupiłam też filtr do twarzy, ale to akurat dlatego, że poprzedni się skończył, a ja się kwaszę, więc wiadomo.

    Jest kilka rzeczy, o których pamiętam, że istnieją. Głównie z kategorii brwiowej - pyłek z Sephory, jakieś drogeryjne produkty (nie wiem czy jest sens, ale mam ochotę coś zmienić czasem).

    Poza tym chciałabym Reve de Miel albo chociaż Tisane, bo pomadka z Neutrogeny daje radę, ale tęsknię za moimi słoiczkami ;)

    No i.. tyle. Tzn jasne, że pięknych lakierów do paznokci jest mnóstwo i rozświetlacze iskrzą zachęcając i takie tam, ale kaman. Chyba ponad rok zajęło mi zużycie zapasów do takiego stopnia, że nie mam WSZĘDZIE pochowanych kosmetyków. W moim przypadku to już była patologia. Teraz mam np zapasowe żele pod prysznic, chyba 4 i 3 z nich to moje ukochane Caudalie, więc po prostu chcę ich już użyć i cieszyć się nimi, ale chwilowo moja skóra potrzebuje olejowego Decubala, bo susza. Za to mam (luksusowy) balsam z Caudalie, z pompunią ;)

    No, przygoda. Robienie sobie miesiąca bez zakupów odpuszczę, bo przeżyłam kilka miesięcy bez zakupów prawie. Tylko co z tego jak później poszalałam w Warszawie, w Kiko i gdzieś tam. Trochę jest różnica, bo dobrze przemyślałam co chcę, dlaczego, co się skończyło, czym to zastąpić itd.

    Takie historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jedną półkę w szafie w korytarzu właśnie na zapasy, dość głęboką, i jest już prawie pełna....A nie chciałabym musieć szukać kolejnych miejsc na zapasowe kosmetyki, to już byłaby przesada....
      Zakup filtra czy czegoś, co nam się skończyło jest koniecznością i możesz się czuć rozgrzeszona ;) Chodziło mi bardziej o to, żeby nie kupować 5-go masła do ciała, 7-go żelu pod prysznic itp., chciałabym mieć tylko takie zapasy, które będę w stanie zużyć np. w ciągu pół roku. Ogólnie jestem za tym, żeby zapasy mieć i korzystać z promocji, bo dzięki temu można korzystać z dobrych, czasem droższych kosmetyków i unikamy sytuacji, gdy panikujemy, bo coś się kończy, nie mamy następcy i nie mamy dostępu do kosmetyku, który normalnie w tej sytuacji powinien grzecznie czekać na swoją kolej w szafie ;)
      Czuję się jednak trochę przytłoczona ilością i jak jeszcze pomyślę, że pewnie nie oprę się przed- i poświątecznym promocjom, to wolę zrobić sobie detoks teraz ;)

      Usuń
  5. Chyba jest już za późno bo złożyłam zamówienie w YR bo zaciekawiły mnie świąteczne serie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie dam rady. Jadę na targi kosmetyczne i na pewno nie powstrzymam się od zakupów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja detoks koniecznie muszę sobie zrobić na grudzień, bo wraz z początkiem listopada już popłynęłam. Ale za to konsekwentnie staram się zużyć w pierwszej kolejności już otwarte produkty, a później dopiero nowinki :)

    OdpowiedzUsuń