Tym razem o kremie, który właśnie wykończyłam.
Kupiłam w okresie świątecznym, skuszona promocjami w sklepie YR zajrzałam tam, ale w końcu wyszłam tylko z tym kremem. Moją uwagę zwróciło opakowanie, ciekawy zapach no i tester, dzięki któremu mogłam się przekonać, że kem ma taką konsystencję, jaką lubię. Jak się sprawdził w praktyce? Zapraszam do czytania!
Yves Rocher Intensywnie odżywczy krem do rąk z bio arniką
Od producenta
Mamy obietnicę intensywnego odżywienia i ukojenia, a także ochrony dłoni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Do tego producent zapewnia o naturalnym pochodzeniu składników, szczególnie ekstraktu z bio arniki.
Tutaj mamy skład:
Szczegóły techniczne
Krem ma specyficzny zapach, który bardzo mnie zaciekawił. Większość kremów do rąk albo ma bardzo intensywny, perfumowy lub chemiczny zapach, ewentualnie przypomina jakiś znany kwiat czy owoc. Tutaj mamy do czynienia z arniką - nie wiem, czy tak pachnie w naturze (nigdy nie wąchałam arniki ;)), ale zapach jest ciekawy i przyjemny. Lekko kwiatowy, ale inny od wszystkich zapachów, z którymi spotkałam się dotąd w kosmetykach.
Konsystencja kremowa, dość gęsta, ale rozsmarowuje się bez problemu. W pierwszej chwili powleka dłonie lekką warstewką (silikon?) ale po chwili się wchłania i możemy wracać do naszych zajęć.
Do tego bardzo podoba mi się opakowanie - takie słoneczne i pozytywne :)
Niestety z tubki pod koniec ciężko wydobyć resztki kosmetyku, ale nie jest to jakiś ogromny minus.
Moja opinia
Jak wspominałam, spodobał mi się zapach i to, że krem bez problemu się wchłania, nie utrudniając nam pracy czy jakichkolwiek innych zajęć. Jednocześnie nie jest to krem-woda, który wchłania się nie dając żadnych rezultatów (tak było w przypadku kremu oliwkowego YR, tego z serii z pompką). Czujemy, że dłonie są wygładzone i nawilżone. W trakcie stosowania nie miałam większych problemów z przesuszoną skórą czy spierzchniętą skórą, a więc krem spełnia swoje zadanie. Nie wiem, jak sprawdziłby się w trakcie ostrych mrozów i sezonu grzewczego, ale jestem pewna, że poradziłby sobie lepiej niż jego poprzednik, krem z L'Occitane.
Kremu używało mi się bardzo przyjemnie, spełnił swoje zadanie. Dobrze nawilżał i chronił dłonie, byłam z niego zadowolona. Skład może nie jest taki znowu bio, ale jest całkiem w porządku. Może nie było ochów i achów, ale krem oceniam bardzo pozytywnie i nie wykluczam, że kiedyś do niego wrócę.
Wydajność - standardowa.
Pojemność - 50ml
Cena: około 15-17zł
Wydaje mi się, że kiedyś długo używała go moja mama. Ja lubię te tubki YR, dla mnie są wystarczająco miękkie, bym jakoś bardzo nie przeklinała nad nimi wyciskając resztki produktu ;) Dużo osób bardzo poleca ten krem do rąk w słoiczku, wydaje mi się, że jest to ta sama linia, co ten tylko inna formuła. W każdym razie z Twojego opisu wynika, że i u mnie by się sprawdził. Chyba czas niedługo złożyć kolejne zamówienie z YR :)
OdpowiedzUsuńjestem fanką ich kosmetyków, ale do rąk mam tylko żel SOS
OdpowiedzUsuńkiedyś miałam kupić, ale jednak sie nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńnie znam go :) ale zachęciłaś mnie do zakupu
OdpowiedzUsuńJa używam kremu Johnson's body care. Kiedyś go używałam i był dla mnie świetny. Teraz jednak jestem troszkę zawiedziona i poszukuje nowego kremu, który utrzymałby się na dłużej.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nic jeszcze nie miałam z tej firmy :) A krem do rąk mam z Avonu i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńooo miałam go ostatnio kupić:D
OdpowiedzUsuńCzeka na paczuszkę z YR. Zamówiłam dwa te kremiki zobaczymy jak się u mnie spiszą.
OdpowiedzUsuńOj kochana,ja szukam swego ideału do rąk.Dobrze,że napisałaś ten post,wybieram się do YR więc zaopatrzę się w ten krem -z karta-40%zniżki-warto.
Usuń