Dzisiaj chciałabym pokazać Wam, co upolowałam w sklepach w ostatnim czasie. Na początek małe zakupy z DM, których miałam nie robić, ale zauważyłam, że kończy się mój krem do ciała Vichy, więc przyszedł czas na coś nowego.
Mleczko do ciała Alverde do skóry suchej - Biała herbata i jaśmin
Ostatnio stosowałam produkty, które potrzebowały chwili na wchłonięcie się, np balsam Sanoflore czy masło do ciała Fennel RECENZJA. Ostatnio używany przeze mnie krem do ciała Vichy również jest dość ciężki. Wszystkie te kosmetyki są godne polecenia, ale jednak po pewnym czasie zaczęłam mieć ochotę na coś lekkiego, co wchłaniałoby się od razu. Mleczko Alverde właśnie takie jest - nie jest lejące ale ma bardzo lekką konsystencję i skóra przyjmuje je bardzo szybko. Jak będzie z nawilżaniem, to się okaże, zastosowałam je dopiero raz i to nie na całe ciało. Zapach przyjemny, delikatny i świeży, choć nie jest to taki jaśmin, jaki sobie wyobrażałam. Przynajmniej wreszcie wypróbuję coś z Alverde ;)
Cena: ok 1,95 E
Balea Young - Sweet Wonderland
Ciężko jest wyjść z drogerii z jednym tylko kosmetykiem, robi się żal, że przecież skoro już tu weszłam...Na szczęście żeli pod prysznic nigdy za wiele, w końcu każdy da się zużyć. Ten żel urzekł mnie swoim słodkim opakowaniem, do tego pachnie jak najprawdziwsza gorąca czekolada, taka lekko gorzka i gęsta. Za taką cenę warto się skusić, tym bardziej bo bardzo pozytywnych wrażeniach które dały mi ostatnio żele Balei w wersji ciasteczkowej. Po przeliczeniu te żele wychodzą chyba taniej niż żele z Ziai! Wersja Young jest minimalnie droższa, te normalne kosztują 0,65 E za 300 ml.
Cena: 0,85 E/250ml
A teraz czas na zakupy, które najbardziej mnie ucieszyły, bo zrobiłam je podczas swojego jednodniowego, weekendowego wypadu do Polski :) Ostatnimi czasy często, bo prawie raz w miesiącu miałam okazję na taki wyjazd ze względu na załatwienie pewnych spraw, teraz kolejny raz będzie w święta a potem niestety chyba długo nic...
Jest kilka moich "klasyków" i kilka nowości.
Po kolei:
Mam! Ziaja Maziajki o zapachu lodów ciasteczkowo-waniliowych. Pisałam już o tym kosmetyku w moim poście o chciejstwach KLIK. Chyba panuje na te płyny jakiś szał, często słyszę o nich na YT i blogach i do tego gdy odwiedziłam SuperPharm w ostatni weekend (z zamiarem kupienia chociaż dwóch butelek ;)), znalazłam tylko jedną, która samotnie tam na mnie czekała. Zajrzałam tam jeszcze kolejnego dnia, z nadzieją, że może dostawili coś z magazynu albo była dostawa, ale niestety nie, pustki :(
Na pocieszenie wzięłam mydło pod prysznic Kozie Mleko, które też bardzo lubię, jego zapach kojarzy mi się z czystością i delikatnością, bardzo przypomina te dziecięce mydełka które stosowałam w kąpieli gdy byłam dzieckiem, może dlatego ten zapach tak mnie relaksuje.
Tutaj mamy dwóch klasyków, czyli Lactacyd (mam teraz ich spory zapas, bo zawsze przywożę ;)) i wygładzający peeling Joanny z ekstraktem z bzu RECENZJA. Dla mnie jest to peeling idealny o boskim zapachu, na pewno nie raz wypróbuję inny (kobieca natura...) ale do tego chętnie wracam.
Kolejny klasyk, czyli mój ukochany żel do mycia twarzy Sanoflore RECENZJA. Zawsze kupowałam go w promocji za ok 25zł, niestety, teraz był w cenie regularnej 35,99, ale wzięłam go mimo to, ponieważ na święta niestety nie będę miała dostępu do żadnej apteki, która miałaby w ofercie kosmetyki Sanoflore, nie wiem nawet, czy w ogóle będzie czas na zakupy. Wam polecam kupowanie go w aptekach internetowych, mi niestety nie opłacało się robienie zamówienia na jeden kosmetyk, z kosztami wysyłki cena byłaby podobna. W Niemczech ta firma nie jest zbyt popularna, jak dotąd nigdzie jej nie spotkałam, nawet na niemieckim Amazon oferta Sanoflore jest bardzo okrojona, tego żelu nigdy nie widziałam.
Do tego dwie maseczki z Ziai, ta z glinką czerwoną jest dla mnie nowością, wypróbujemy :)
Pharmaceris A - Lekki krem głęboko nawilżający do twarzy SPF20, do cery alergicznej i wrażliwej
Szukałam kremu nawilżającego na zapas, zarówno na noc, jak i na dzień. W Niemczech po pierwsze nie ma polskich firm, a te ogólnie znane, takie jak Avene czy Vichy co prawda są, ale nigdy przenigdy nie widziałam, żeby była na nie jakaś promocja. W ogóle nie spotkałam się tu z apteką w stylu SuperPharm, która miałaby duży wybór kosmetyków i częste na nie promocje, kupony czy cokolwiek innego. Może SP czasem zawyża ceny, ale wiele rzeczy i tak można tam dostać taniej niż w zwykłej aptece w Polsce czy choćby tu, w Niemczech.
Szukałam kremu Iwostin Lipidia, zarówno teraz jak i podczas mojej poprzedniej wizyty, niestety - bez skutku. Nigdzie tego kremu nie było, w jednej z aptek pani zaproponowała, że zamówi, ale sprawdziła i powiedziała, że nawet hurtownie obecnie go nie mają. Czyżby go wycofywali? Dużo dobrego o nim słyszała, chciałabym mieć okazję jeszcze go wypróbować...
Niestety, tym razem nie było żadnej korzystnej promocji na markę Avene, którą bardzo lubię, ani na Biodermę, którą chciałam wypróbować. Zaciekawił mnie właśnie ten krem Pharmaceris, z opisu wydaje się być idealny - lekki (producent podkreśla, że nie zapycha i nie tworzy zaskórników), głęboko nawilżający, z filtrem 20, do tego odpowiedni do cery wrażliwej i na dodatek w opakowaniu z pompką. Cena również przyjazna, jak na krem - 37,40zł. Nie zawiera parafiny, gliceryny, substancji zapachowych, parabenów. Wydaje się być wręcz idealny dla mnie, mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Aż boję się szukać jego recenzji na blogach, nie chcę się rozczarować zanim go nie wypróbuję ;) Jeśli jednak go używałyście, piszcie koniecznie! :)
To tyle jeśli chodzi o zakupy kosmetyczne. Były oczywiście zakupy słodyczy, ale jak zwykle - za późno na zrobienie zdjęć, ponieważ większość już choć częściowo zjedzona ;)
Kupiłam również kilka swoich ulubionych herbatek, ale o tym będzie w dalszym ciągu postu herbacianego, gdzie opowiem Wam o moich herbatach czarnych i ziołowych :)
Używałyście coś z tego? Jak wrażenia?
Kozie mleko miałam, bardzo dobre mydełko pod prysznic :) Coraz bardziej jestem ciekawa tych peelingów z Joanny :)
OdpowiedzUsuńBalea sweet wonderland wygląda bosko! :)
OdpowiedzUsuńnie mam nic z Balea ani Alverde... a tyle tego na blogach:)
OdpowiedzUsuńOj te maziajki się przewijają po blogach...ja też chcę!
OdpowiedzUsuńCzy mogę zapytac skąd jesteś, skoro masz dostęp do DM?:D
OdpowiedzUsuńMieszkam obecnie w DE
Usuńzazdroszczę :)
UsuńNic z tych kosmetyków nie miałam, ale mam w planach kupić peeling z Joanny, ciekawe jak u Ciebie się on sprawdzi
OdpowiedzUsuńTo już moje drugie opakowanie, nawet pisałam o nim recenzję :)
UsuńObłowiłaś się... Czekam na posty o herbatach. Też je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńTeraz nie pozostaje mi nic innego, jak skandować: "HE-RBA-TKI! HE-RBA-TKI" ;)
OdpowiedzUsuńNiedługo będzie o herbatach, cieszy mnie, że ktoś chce to czytać :D
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś wypróbować ten peeling z Joanny :) niezłe zakupy :)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie tym kremem nawilżającym- muszę kupić taki kremik, ale do tej pory myślałam o vichy aqualia i teraz to juz sama nie wiem :P
OdpowiedzUsuńMiałam Vichy Aqualia i byłam zadowolona, ale jeśli chodzi o skład, ten krem wygląda lepiej - nie ma silikonów i alkoholu. Krem Vichy sprawdzał się, ale np gdy miałam lekko podrażnioną skórę to czasem zapiekło po nałożeniu...
UsuńZazdroszczę dostępu do DM... Ja mogę tylko pomarzyć o kosmetykach Balea i Alverde.
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale za to w PL jest stały dostęp do naprawdę świetnych produktów polskich marek...Również jeśli chodzi o wybór, to w polskich drogeriach często jest znacznie większy. Niektóre niemieckie firmy, np właśnie Balea, są na pewno warte uwagi, ale ogółem jest ich znacznie mniej niż polskich firm kosmetycznych, a więc i wybór mniejszy. Do tego znalezienie np toniku bezalkoholowego w zwykłej drogerii graniczy z cudem, bo zdarza się, że w danej drogerii jest 5 firm na krzyż i wszystkie mają toniki z alkoholem ;/ Pod tym względem w PL jest znacznie lepiej.
Usuńmam kozie mleko, tyle że w postaci mleczka do demakijażu i bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy :)) Przydałby mi się ten krem z Pharmacerisu - muszę się za nim rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńoj zazdroszczę Balei, czekolada zdecydowanie do mnie przemawia :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBalea brzmi tak kusząco (zresztą herbaty również, zawsze mam ich pełno na półce ;)! Do dziś pluję sobie w brodę, że będąc w czasie wakacji w drogeriach DM wyszłam z zupełnie pustymi rękoma...
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na notkę o herbatkach ;)
OdpowiedzUsuń