....czyli krem do rąk z wyciągiem z konopii.
Tutaj pisałam o kilku kremach do rąk i także o moich wrażeniach po zużyciu mniejszej, 30 ml wersji tego produktu. Uznałam jednak, że pełnowymiarowe opakowanie zasługuje na osobną recenzję, tym bardziej, że po zużyciu tak dużego opakowanie troszkę zmieniłam zdanie na jego temat.
The Body Shop - Hemp Hand Protector
Od producenta
- chroni dłonie i zmiękcza skórę;
- przynosi ulgę nawet bardzo suchej skórze;
- przywraca odpowiedni poziom nawilżenia;
- zawiera wyciąg z konopii pochodzący z Community Trade.
Szczegóły techniczne
Krem ma konsystencję gęstej pasty o bladozielonym kolorze. Pachnie dość...specyficznie, kiedyś ktoś, kto nie miał pojęcia, że to krem z konopii stwierdził, że pachnie ziołowo. To nie fiołki, ale nie jest to też nieprzyjemny zapach, nie utrzymuje się też jakoś strasznie długo na dłoniach.
Krem rozsmarowuje się bez problemu, pozostawia coś w rodzaju ochronnego filmu, który jednak znika po kilku minutach i nie jest lepki.
Opakowanie to aluminiowa tuba z odkręcanym zamknięciem. Dla niektórych może to być minus, ale ja lubię takie staroświecko wyglądające kremy, a do tego z takiej tubki możemy wycisnąć krem do ostatniej odrobiny.
Skład
Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Myristate, Cannabis Sativa Seed Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Dimethicone, C12-15 Alkyl Benzoate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cera Alba, Panthenol, Methyl Soyate, Phenoxyethanol, Parfum, Sodium Benzoate, Allantoin, Citric Acid, Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Hydrogenated Castor Oil, Retinyl Palmitate, Copernicia Cerifera Cera, Disodium EDTA, Tocopherol, Talc, CI 77288, CI 77492, CI 77491, CI 77499.
Moja opinia
Jest to jeden z najlepszych kremów do suchych, spierzchniętych dłoni. Nałożony na suchą skórę daje natychmiastowe ukojenie i pokrywa dłonie delikatnym filmem ochronnym, który jest wyczuwalny przez kilka minut. Krem nie jest jednak tłusty ani lepki, ta warstwa ochronna nie przeszkadza w żaden sposób, o ile nie przesadzimy z ilością.
Co do zapachu - jest specyficzny i nie każdemu musi się podobać, ale nie jest przy tym zbyt intensywny czy długotrwały, więc nie powinien przeszkadzać. Może stanowić miłą odmianę, jest na pewno interesujący ;)
Jeśli chodzi o działanie, to krem spisuje się na medal. Przede wszystkim robi to, co obiecuje - chroni. Zdarzyło mi się wyjść na zewnątrz bez rękawiczek w wyjątkowo wietrzny, zimny dzień i jeśli przed wyjściem zastosowałam ten krem, nie kończyłam ze spierzchniętą, zaczerwienioną skórą. To dla mnie najlepszy dowód na skuteczność tego produktu.
Nawilżenie jest również przyzwoite - wystarczy zaaplikować kosmetyk 2-3 razy dziennie, aby dłonie pozostały w dobrym stanie. Nie ma konieczności kremowania po każdym myciu.
W porównaniu z wersją migdałową kremu do rąk The Body Shop, ten jest o wiele bardziej treściwy , gęsty i nastawiony na ochronę skóry dłoni. Polecałabym stosowanie go jesienią i zimą, podczas gdy wersja migdałowa będzie idealna na cieplejsze miesiące. Osobom z bardzo suchą skórą dłoni lub tym, którzy z konieczności, np. z powodu wykonywanej pracy muszą ciągle myć ręce, polecam go przez cały rok.
Rzadko zdarza się, aby tak treściwy krem o właściwościach ochronnych nie był uciążliwy w stosowaniu czy bardzo tłusty, więc tym bardziej ten produkt zasługuje na uwagę.
Co do zapachu - jest specyficzny i nie każdemu musi się podobać, ale nie jest przy tym zbyt intensywny czy długotrwały, więc nie powinien przeszkadzać. Może stanowić miłą odmianę, jest na pewno interesujący ;)
Jeśli chodzi o działanie, to krem spisuje się na medal. Przede wszystkim robi to, co obiecuje - chroni. Zdarzyło mi się wyjść na zewnątrz bez rękawiczek w wyjątkowo wietrzny, zimny dzień i jeśli przed wyjściem zastosowałam ten krem, nie kończyłam ze spierzchniętą, zaczerwienioną skórą. To dla mnie najlepszy dowód na skuteczność tego produktu.
Nawilżenie jest również przyzwoite - wystarczy zaaplikować kosmetyk 2-3 razy dziennie, aby dłonie pozostały w dobrym stanie. Nie ma konieczności kremowania po każdym myciu.
W porównaniu z wersją migdałową kremu do rąk The Body Shop, ten jest o wiele bardziej treściwy , gęsty i nastawiony na ochronę skóry dłoni. Polecałabym stosowanie go jesienią i zimą, podczas gdy wersja migdałowa będzie idealna na cieplejsze miesiące. Osobom z bardzo suchą skórą dłoni lub tym, którzy z konieczności, np. z powodu wykonywanej pracy muszą ciągle myć ręce, polecam go przez cały rok.
Rzadko zdarza się, aby tak treściwy krem o właściwościach ochronnych nie był uciążliwy w stosowaniu czy bardzo tłusty, więc tym bardziej ten produkt zasługuje na uwagę.
Mam na niego chęć od jakiegoś czasu, zwłaszcza, że moje dłonie ostatnio mają tendencję do przesuszania.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio pisałam o żelu pod prysznic konopie i mak, więc jeśli zapach kremu jest zbliżony do tego, to jest naprawdę oryginalny :)
Zapach rzeczywiście średni, ale działanie rzeczywiście cudne :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie całkowicie :) Polubiłam się z kosmetykami TBS, a do tej pory nie miałam żadnego kremu do rąk. Trzeba to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńJa mam kremik migdałowy i różany na ten zapach jakoś cieżko było by mi siezdecydowac. ;)
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam nad jego zakupem - przekonałaś mnie!
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowałaś mnie tym kremem. Koniecznie muszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam styczności z kosmetykami TBS a zwłaszcza z kremami do rąk bo u mnie ze smarowaniem dłoni zazwyczaj jest na bakier :P
OdpowiedzUsuńna alegro jest rozchwytywany:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za produktami TBS, ale ta linia z konopi zbiera dobre opinie, więc jestem ich ciekawa. Musiałabym jednak wpierw sprawdzić stacjonarnie zapach, skoro jest specyficzny :)
OdpowiedzUsuńLepiej najpierw powąchać, zapach co prawda nie zabija, ale nie każdemu się spodoba :)
UsuńNie miałam jeszcze kremu z TBS, wszystko przede mną oczywiście.
OdpowiedzUsuńChoć swojego ulubieńca znalazłam na drogeryjnej półce :)