Sezon kominkowy trwa, a do tego urlop, więc był czas na wypróbowanie wielu nowych zapachów i uszczuplenie mojej kolekcji...
Zacznijmy od Kringle Candle:
Hot Chocolate
Ten Kringle jako pierwszy trafił do kominka i już po kilku minutach po odpaleniu wypełnił niemal całe mieszkanie. Zapachy czekoladowe w świecach, kosmetykach itp. rzadko są udane czy autentyczne, ale w tym przypadku to prawdziwa gęsta, słodka, aromatyczna czekolada z bitą śmietaną. Jest to zapach bardzo intensywny, czuć go jeszcze długo po zgaszeniu tealighta i trzeba lubić takie słodkie, jedzeniowe aromaty, żeby się spodobał. Dla fanów świeżych czy kwiatowych zapachów może być za ciężki, ja go bardzo lubię, ale nawet dla takiej amatorki słodyczy jak ja, na dłuższą metę może być męczący, mogę go palić góra pół godziny.
Cocoa
Obawiałam się, że nie będzie się różnił od Hot Chocolate i będę miała dwa identyczne zapachy. Różnica jednak jest - Cocoa jest mniej słodki i pozbawiony tego czegoś, co w Hot Chocolate przypomina bitą śmietanę. Pachnie jak prawdziwe mocne kakao, takie bez cukru :) Jest równie intensywny jak jego poprzednik, mi spodobał się chyba odrobinę bardziej.
Brownie Cheesecake
To już ostatni z czekoladowej trójcy ;)
Pachnie bardzo smakowicie, wyczuwam tu słodkie, czekoladowe ciasto i sernik, nie taka zwykła czekolada, tylko ma też w sobie tą piekarnikowo-ciastkową nutę (wolne tłumaczenie z bakery scent :P).
Słodki, przyjemny, idealny gdy mamy ochotę na taki ciepły, domowy, apetyczny aromat.
Pumpkin Spice
Bardzo lubię dyniowe woski i świece, szkoda, że Yankee nigdy nie wypuszczają u nas swoich dyniowych zapachów.
Pumpkin Spice pachnie dynią, przyprawami (ale tak subtelnie, nie dusi cynamonem), przypomina trochę spiżarnię w starym domu, taka pełną przypraw i owoców....Jest w nim też odrobina słodyczy. Dla mnie jest to bardzo ciepły i kojący zapach na wieczór, świetnie pasuje na zimę czy jesień.
White Pumpkin
Ten zapach nie był dostępny w formie wosku, kupiłam więc malutką świeczkę, tzw. daylight candle, która również pachnie dość intensywnie.
Byłam go bardzo ciekawa, i faktycznie jest to zapach nietypowy. Mamy dynię, ale tym razem nie w typowym połączeniu z przyprawami korzennymi, tylko z czymś słodkim i delikatnym...Ta tajemnicza nutka przypomina mi trochę coś mlecznego, może białą czekoladę? Ma w sobie też coś świeżego. Trudno opisać ten zapach, jest na pewno bardzo relaksujący i delikatny, choć jak dla mnie z czasem staje się trochę mdlący. Ciekawe, jak sprawdziłby się w formie wosku...
Cozy Cabin
Cozy Cabin porównywany jest do Mountain Lodge z Yankee Candle. Pachnie intensywnie drewnem, odrobinę też dymem z kominka...Bardzo domowy i przytulny zapach, przez te drzewne nuty ma w sobie coś męskiego, ostrego, ale nie w stylu eleganckiej wody toaletowej, tylko takiego pana z dwudniowym zarostem, który niesie nam drewno z lasu ;) Nadaje wnętrzu charakteru i panowie zazwyczaj bardzo go lubią, ja z resztą też :)
To już wszystko, jeśli chodzi o Kringle Candle, coraz bardziej przkonuję się do tych wosków. Pachną bardzo intensywnie i do tego opakowanie jest bardzo wygodne - można odłamać kawałek i spokojnie schować resztę na później bez potrzeby szukania woreczków i odklejania etykiet....Na pewno będę od nich zamawiać zapachy, których brakuje mi w YC.
A teraz Yankee:
Pojawiły się ponownie zapachy, o których pisałam w poprzednim poście o recenzjach (KLIK),
czyli:
Oraz kilka nowości:
Snow in Love
Po tym, jak zakochałam się w wycofywanym Winter Wonderland, zainteresowałam innymi zapachami nawiązującymi do śniegu, zimowego powietrza, mięty itd. Snow in Love był w dodatku zapachem przecenionym, gdy odwiedziłam sklep Yankee w Berlinie, więc postanowiłam spróbować...Jest ok, ale niestety nie można porównać go do Winter Wonderland czy Sparkling Snow. Pachnie świeżo, ale ma też w sobie coś perfumowego, i kojarzy się trochę z odświeżaczami do powietrza....Może nie takimi najgorszymi, ale mimo wszystko. Drugi wosk stopię pewnie w łazience czy kuchni po sprzątaniu ;)
Banana Nut Bread
Bardzo przyjemny, jedzeniowy zapach :) Pachnie takim niezbyt słodkim chlebkiem bananowym, czuć też sporo orzechów. Ciepły, domowy aromat. Jedyną wadą jest to, że jest słabo wyczuwalny, przynajmniej w dużym pomieszczeniu nie daje rady. Polecam do mniejszych pokoi, świetnie nadawałby się do kuchni :)
Hazelnut Coffee
Tu mam mieszane uczucia...Chociaż kawę piję bardzo rzadko, to uwielbiam aromat kawy w pomieszczeniu, kocham zapachy unoszące się w kawiarniach czy np. w sklepach Tchibo. Kupując ten wosk miałam nadzieję na coś podobnego, ale niestety kawy mamy tu tylko odrobinę, zdecydowanie dominuje coś w rodzaju słodkiego, orzechowego syropu...A powinno być na odwrót.
Patchouli
Ten wosk pachnie po prostu jak...paczuli. Przypomina Witches' Brew, ale tam zapach paczuli jest tylko jednym ze składników. Wosk Patchouli pachnie trochę jak kadzidełka, trochę staroświecko. Bardzo pasuje do salonu czy korytarza. Szczególnie polecam jeśli lubicie zapach kadzidełek, ale nie znosicie dymu - tutaj macie tylko to, co najlepsze ;) Bardzo intensywny.
A Wy jakie woski/świece ostatnio lubicie? :)
Ja tyle czasu próbowałam się powstrzymywać przed Yankee, ale chyba w końcu ulegnę :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś o tych woskach Kringle, które mnie ciekawią. Zwłaszcza czekoladowe.
OdpowiedzUsuńTakie smakowite zapachy muszą się doskonale sprawdzać w zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuńCzekoladowe zapachy od Kringle Candlee muszą być cudowne :) Yankee kocham, szczególnie te "kulinarne" więc mogę sobie tylko wyobrażać jak pięknie pachnie ta gorąca czekolada z bitą śmietaną ♥ :)
OdpowiedzUsuńMam straszną ochotę przez Ciebie na Kringle Candle! Wszystkie trzy czekoladowe zapachy bałabym bez wahania, wydają mi się ciekawsze, niż jedzeniowe zapachy Yankee. Muszę się rozejrzeć, czy są gdzieś do kupienia w UK :)
OdpowiedzUsuńJa nadal nie skusilam sie na te woski, mimo tylu pozytywnych opinii ;)
OdpowiedzUsuńKringle Candle coraz bardziej mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńA co do nagłówków na moim blogu to oczywiście są do korzystania, bierz śmiało :)
Usuńa ja nie miałam jeszcze żadnego wosku i jak na razie nie planuje
OdpowiedzUsuńPo początkowej miłość i ekscytacji nad każdym zapalonym woskiem wszystko minęło jak ręką odjął. Mam w zapasach jeszcze kilka wosków, ale jakoś mnie do nich nie ciągnie. Może się 'przejadły'? Kto wie, może za jakiś czas do nich powrócę. Od siebie polecam soft blanked, vanilla lime, a child's wish i black coconut : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! : )
U mnie na razie faza na woski ma się dobrze, chociaż w lecie zazwyczaj trochę mi przechodzi ;) Ja też bardzo lubię A Child's Wish, piękny zapach, ale niestety słabo wyczuwalny...
UsuńCzekoladowe zapachy są boskie!
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie wypróbować woski Kringle :)
OdpowiedzUsuń