Dawno nie było recenzji maski do włosów, głównie dlatego, że ja tego typu kosmetyków używam dość oszczędnie - raz, maksymalnie dwa razy w tygodniu i to też niezbyt dużą ilość. Tyle zazwyczaj wystarcza i ze zgrozą czytam recenzje mówiące, że 300 ml maski "wystarczyło na 4 użycia" :P
Stosowanie maski to dla mnie taki mały rytuał, coś, co muszę zrobić w każdą sobotę, gdy mogę sobie pochodzić 30-40 minut z czepkiem na głowie i poczuć, że robię coś dobrego dla swoich włosów. No, czasem może dwa razy w tygodniu ;)
Ale do rzeczy, dziś bohaterką jest:
Domowe Recepty - maska do włosów regeneracyjna
z olejem z łopianu i sokiem z białej pokrzywy
dla zniszczonych i farbowanych włosów
Obietnice producenta:
- pielęgnuje włosy farbowane i zniszczone zabiegami fryzjerskimi;
- podwyższona zawartość składników naturalnych;
Skład INCI:
Aqua
with infusion of: Urtica Dioica Leaf Juice, Carum Petroselinum Root
Extract, Acorus Calamus Root Extract, Arctium Lappa Seed Oil, Cedrus
Deodara Wood Oil, Cetearyl
Alcohol, Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate,
Ceteareth-20, Citric Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic
Acid.
Szczegóły techniczne
Maska ma dość rzadką, lejącą konsystencję i jasnoróżowy kolor. Pachnie delikatnie, przyjemnie, trochę kwiatowo. Zapach nie utrzymuje się zbyt długo na włosach.
To maska z gatunku tych, które nasze włosy "wypijają", nie jest tłusta czy kremowa, jak np. maski Biovax. Z tego względu trzeba też nałożyć trochę większą ilość na włosy, ale przy takiej pojemności (500 ml) i tak wystarczy nam na bardzo długo.
Opakowanie zwykłe, plastikowe, nie powala solidnością wykonania. Podoba mi się za to dodatkowe wieczko w środku - dzięki temu mamy pewność, że nic się nie wyleje w podróży, czy jeśli ktoś, tak jak ja, ma skłonności do upuszczania wszystkiego, co weźmie w ręce ;)
Załączona łyżeczka bardzo ułatwia aplikację, szczególnie przy takiej konsystencji ręczne nabieranie byłoby bardzo niewygodne.
Moja opinia
Jestem przyzwyczajona do masek Biovax, które stosowałam od lat, czyli do gęstej, budyniowej konsystencji i porządnego, natychmiastowego odżywienia włosów.
Ta maska to jednak zupełnie inny "gatunek" - zaliczyłabym ją do tych lekkich, co nie znaczy, że nie działa.
Sprawia, że włosy po umyciu są miękkie, sypkie, przyjemne w dotyku. Dodaje im również blasku.
Włosy wyglądają i układają się naprawdę dobrze po 20-30 minutach kuracji pod czepkiem :)
Nie oczekiwałabym tu jednak na pewno jakiejś głębokiej regeneracji czy wygładzenia włosów bardzo zniszczonych czy farbowanych. Pod tym względem myślę, że posiadaczki włosów, którym ta maska jest dedykowana, mogą nie być do końca zadowolone.
Jeśli jednak macie włosy w dobrym lub średnio dobrym stanie, chcecie je po prostu dodatkowo nawilżyć i zadbać o ich kondycję za pomocą naturalnych składników, to powinna się Wam spodobać :)
Dodatkowo na pewno nie obciąży, bez względu na nałożoną ilość.
Podsumowując - włosy po użyciu tej maski są na pewno w lepszym stanie, niż po zastosowaniu zwykłej odżywki, ale też nie oczekiwałabym natychmiastowych efektów, jeśli Wasze włosy są mocno zniszczone lub farbowane.
Ja jestem z niej zadowolona, lubię stosować ją na zmianę z bardziej treściwą, olejową maską Organique.
Producent zaleca nałożenie jej na kilka minut i spłukanie, ja stosuję ją tradycyjnie - na 20-30 minut pod czepkiem. Wierzę, że wtedy maska ma szansę zadziałać.
Nie jest to może mój hit czy coś, do czego na pewno wrócę, ale lubię swoje włosy po jej zastosowaniu - aż chce się ich dotykać, lepiej się również układają. Z przyjemnością zużyję ją do końca i nie żałuję zakupu.
Cena
ok. 28zł / 500 ml
Dostępność
Sklepy internetowe z kosmetykami rosyjskimi i/lub naturalnymi
Czyli nie jest zła, ale nie powala na kolana. Mam ją w swoich zapasach i mam nadzieję, ze u mnie się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńZ takim składem nakładałabym przede wszystkim na skórę głowy. :)
OdpowiedzUsuńNakładam na włosy od nasady, spróbuję może bezpośrednio na skórę głowy, boję się jednak trochę podrażnienia...
Usuńbędę jej szukać :D
OdpowiedzUsuńJa też byłam przyzwyczajona do tych biovaxów ale teraz jednak wolę te lżejsze maski, super że dali łyżeczkę , może następnym razem moja maska też będzie ją zawierać , a jak na razie wspomogę się łyżką z kuchni .
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie nią, muszę się za nią rozglądnąć:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej maseczki. Ja ostatnio w ogóle nie mam czasu na takie kosmetyki i stosuję odżywki bez spłukiwania.
OdpowiedzUsuńMoje włosy niestety są strasznie obciążone po odzywkach bez spłukiwania :( A na maseczkę warto znaleźć czas, choćby raz w tygodniu, można w tym czasie zająć się np. pracami domowymi - ja tak robię :)
UsuńPierwszy raz ją widzę, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFajna maska jednak ja jestem chyba zbyt leniwa na tego typu specifiki:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji stosować żadnego rosyjskiego kosmetyku. Wszystko przede mną. U mnie teraz na tapecie maska L'biotica. Wybrałam wersję z proteinami mlecznymi. Wiem, że na tej się nie skończy, bo kosmetyk bardzo dobrze sprawdza się na mojej czuprynie. No i ważne, lubię maski długo potrzymać na włosach - minimum to pół godziny. wtedy wiem, że kosmetyk ma czas, żeby zadziałać. Ilości też sobie nie żałuję :)
OdpowiedzUsuń