Nie wiem dlaczego, ale najlepiej pisze mi się właśnie o produktach do oczyszczania twarzy/włosów/ciała i właśnie takie rzeczy najchętniej kupuję...w dużych ilościach. Podczas gdy wszyscy podniecają się kolorówką, mnie najbardziej cieszy nowy żel do mycia twarzy czy szampon...Well ;)
Ale do rzeczy, dziś będzie o:
Obietnice producenta
- delikatnie i skutecznie usuwa makijaż;
- odpowiedni dla wrażliwych oczu;
- niekomedogenny;
- składniki oczyszczające dobrane ze względu na ich bezpieczeństwo dla wrażliwej skóry i oczu;
- zawiera wodę termalną La Roche Posay;
- fizjologiczne pH;
- nie zawiera barwników, substancji zapachowych, parabenów.
- delikatnie i skutecznie usuwa makijaż;
- odpowiedni dla wrażliwych oczu;
- niekomedogenny;
- składniki oczyszczające dobrane ze względu na ich bezpieczeństwo dla wrażliwej skóry i oczu;
- zawiera wodę termalną La Roche Posay;
- fizjologiczne pH;
- nie zawiera barwników, substancji zapachowych, parabenów.
Szczegóły techniczne
Mamy do czynienia z bezbarwnym i bezzapachowym płynem. Szczelne zamknięcie, do tego otwór pozwalający na dozowanie odpowiedniej ilości, nic się nie rozlewa i nie marnuje.
Opakowanie o pojemności 125 ml.
Wygląda jak woda, i tak też zachowuje się na oczach (ale oczyszcza oczywiście lepiej ;)).
Moja opinia
Po różnych przygodach z płynami do demakijażu oczu, które, nie wiedzieć czemu, zawierały masę barwników i drażniących substancji zapachowych (jakby to było potrzebne naszym oczom), postanowiłam trzymać się aptecznych kosmetyków z tej kategorii.
Poza apteką, godny polecenia jest jeszcze rumiankowy płyn z The Body Shop, ale ten niestety zawiera SLES i stosowany przez dłuższy czas może nieco przesuszać okolicę oczu.
Płyn La Roche Posay przypadł mi do gustu. Na moich wrażliwych oczach zachowuje się jak woda - nie ma mowy o pieczeniu, mgle przed oczami, lepkiej warstwie...Zużyłam dwa opakowania pod rząd i nie zauważyłam też przesuszenia czy innego negatywnego działania.
Podoba mi się również to, że jest oparty na wodzie termalnej, zazwyczaj dobrze służą mi takie kosmetyki.
Oczyszcza jednak oczywiście lepiej niż woda - radzi sobie bez problemu z moim makijażem (ale ja nie stosuję wodoodpornego tuszu czy eyelinera). Nie zostawia resztek, nie budzę się więc rano z rozmazanym tuszem, któremu płyn nie dał rady (a często miałam ten problem z innymi płynami).
Nie wymaga wielokrotnego pocierania, nie mogę mu tak naprawdę nic zarzucić.
Polubiłam też solidne, szczelne opakowanie które można bez problemu zabrać w podróż.
Jedynym, za to dość sporym minusem jest cena - jednak jeśli dobrze poszukamy, tutaj w Niemczech można go znaleźć sporo taniej online, np. w dwupaku (tak zdobyłam swoje dwa opakowania), w Polsce na pewno z pomocą przyjdzie SuperPharm ;)
Wydajność standardowa, taka buteleczka o pojemności 125ml wystarcza mi mniej więcej na miesiąc.
Cena
12-14 Euro / 45zł (ale zdarzają się promocje)
Dostępność
apteki
Mamy do czynienia z bezbarwnym i bezzapachowym płynem. Szczelne zamknięcie, do tego otwór pozwalający na dozowanie odpowiedniej ilości, nic się nie rozlewa i nie marnuje.
Opakowanie o pojemności 125 ml.
Wygląda jak woda, i tak też zachowuje się na oczach (ale oczyszcza oczywiście lepiej ;)).
Moja opinia
Po różnych przygodach z płynami do demakijażu oczu, które, nie wiedzieć czemu, zawierały masę barwników i drażniących substancji zapachowych (jakby to było potrzebne naszym oczom), postanowiłam trzymać się aptecznych kosmetyków z tej kategorii.
Poza apteką, godny polecenia jest jeszcze rumiankowy płyn z The Body Shop, ale ten niestety zawiera SLES i stosowany przez dłuższy czas może nieco przesuszać okolicę oczu.
Płyn La Roche Posay przypadł mi do gustu. Na moich wrażliwych oczach zachowuje się jak woda - nie ma mowy o pieczeniu, mgle przed oczami, lepkiej warstwie...Zużyłam dwa opakowania pod rząd i nie zauważyłam też przesuszenia czy innego negatywnego działania.
Podoba mi się również to, że jest oparty na wodzie termalnej, zazwyczaj dobrze służą mi takie kosmetyki.
Oczyszcza jednak oczywiście lepiej niż woda - radzi sobie bez problemu z moim makijażem (ale ja nie stosuję wodoodpornego tuszu czy eyelinera). Nie zostawia resztek, nie budzę się więc rano z rozmazanym tuszem, któremu płyn nie dał rady (a często miałam ten problem z innymi płynami).
Nie wymaga wielokrotnego pocierania, nie mogę mu tak naprawdę nic zarzucić.
Polubiłam też solidne, szczelne opakowanie które można bez problemu zabrać w podróż.
Jedynym, za to dość sporym minusem jest cena - jednak jeśli dobrze poszukamy, tutaj w Niemczech można go znaleźć sporo taniej online, np. w dwupaku (tak zdobyłam swoje dwa opakowania), w Polsce na pewno z pomocą przyjdzie SuperPharm ;)
Wydajność standardowa, taka buteleczka o pojemności 125ml wystarcza mi mniej więcej na miesiąc.
Cena
12-14 Euro / 45zł (ale zdarzają się promocje)
Dostępność
apteki
Nie próbowałam tego płynu, ale wydaje się być całkiem fajny. Szkoda, tylko że cena dość wysoka :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, tym bardziej, że takie rzeczy bardzo szybko schodzą, ale na promocji warto się skusić.
UsuńZastanawiam się właśnie nad zakupem płynu micelarnego LRP, ale z serii effeclar. Słyszałam o nim wiele dobrego, ale trochę boję się go w kontakcie z oczami. Przyjrzę się zatem również temu produktowi :)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie przepadam za stosowaniem miceli przeznaczonych do cery tłustej czy trądzikowej (czyli zawierających np. kwas salicylowy albo migdałowy, cynk itp.) do oczu. Nawet jeżeli producent zapewnia, że taki kosmetyk nadaje się też do oczu, to jednak podchodzę do tego nieufnie ;)
UsuńJa się zachwycam micelem z LRP i gorąco polecam. Chyba pobił u mnie Biodermę (choć Bioderma też jest znakomita i o wiele korzystniejsza cenowo i na pewno z niej nie zrezygnuję)!
OdpowiedzUsuńBioderma czeka właśnie w kolejce, o dziwo jeszcze nigdy nie próbowałam, ale ostatnio wpadł dwupak w promocji i czeka teraz na swoją chwilę ;)
UsuńCena faktycznie jest wysoka, ale może na jakiejś promocji na niego natrafię:)
OdpowiedzUsuńJeżeli trafisz na promocji, to na pewno warto :)
UsuńMnie tez chyba bardziej ciesza kosmetyki tego typu niz kolorowka :P Takze nie jestes sama :).
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, bo czułam się trochę odosobniona w tym temacie :D
Usuńja musze kupic szampon kerium:P
OdpowiedzUsuńO tym szamponie też słyszałam, trzeba będzie kiedyś wypróbować :)
UsuńMnie też jakoś bardziej interesuje pielęgnacja, niż kolorówka, choć kiedyś było inaczej. Jak pracowałam w sklepie z ubraniami, to większą uwagę przykładałam do kolorówki, jak to bywa, gdy jest się poniekąd "wizytówką" miejsca swojej pracy. Niestety, a czasem stety, teraz mój wygląd w pracy nie jest zbyt istotny.
OdpowiedzUsuńCiekawy jest ten płyn, gdy kiedyś znudzą mi się micele na pewno wezmę go pod uwagę. Też nie rozumiem, skąd te pragnienie wpychania zapachów i barwników do produktu do oczu...
Ja poszukuję właśnie coś dobrego do demakijażu i postawiłam na dwie 2 fazówki z garniera. Jestem ciekawa jak się sprawdzą.
OdpowiedzUsuńUżywam toniku z tej serii i chyba skuszę się na ten micel jak wykończę zapasy. O wiele bardziej wolę apteczną pielęgnację, mam do niej więcej zaufania.
OdpowiedzUsuńja generalnie nie używam kosmetyków tej marki, wyjątkiem jest krem effaclar duo ;)
OdpowiedzUsuń