W Niemczech, jak i chyba z resztą wszędzie, wyprzedaże w pełni, więc nie byłabym sobą, gdybym choć trochę z nich nie skorzystała ;) O dziwo, w ogólnie nie kuszą mnie wyprzedaże ubraniowe, kupiłam sobie zaledwie 2-3 rzeczy i to raczej takie podstawowe i nie mam ochoty na więcej. Jeśli jednak chodzi o kosmetyki, to...wszystkie wiemy, jak jest ;)
I po kolei:
Jak wiadomo, w The Body Shop kupuje się tylko podczas wyprzedaży :)
U nas jest obecnie -50% i 3 za 2.
Skusiłam się na malinowe masło do ciała, zazwyczaj nie jestem fanką ich owocowych zapachów, ale malina im się udała. Do tego migdałowe, które poczeka sobie na zimniejsze miesiące - pięknie pachnie marcepanem, ale nie za słodko :)
Zainteresował mnie też żel z edycji limitowanej English Dawn - White Gardenia. Świeży, kwiatowy zapach.
Za całość zapłaciłam 20 €.
Kiehl's Midnight Recovery Concentrate
Wreszcie mój :) To akurat nie efekt wyprzedaży, tylko kuponu, dzięki któremu zapłaciłam 34, zamiast 39 €. Zawsze to coś ;)
Jak tylko skończę aktualnie używany krem na noc, zabieram się za ten :) Oby na dłuższą metę służył mi tak dobrze, jak próbka, która wystarczyła na jakieś 10 dni - byłam zachwycona działaniem.
Alterra - pomadka do ust z rumiankiem.
Nikt się nie zdziwi, jeśli napiszę, ze zamierzam ją stosować na rzęsy...Na pierwszym miejscu zawiera olej rycynowy, kiedyś stosowałam czysty olej rycynowy na rzęsy i zrobiło im to dobrze. Teraz też przyda im się kuracja, bo ostatnio często wypadają.
Żele pod prysznic I love...Minty Choco Chip i Choca Mocha lala. Oba pachną zabójczo, dokładnie tak, jak wskazują ich nazwy :) Kupiłam za grosze na wyprzedaży w Douglasie. Są dość rzadkie, więc chyba przeleję do dozownika i wykorzystam jako mydło do rąk.
2 lakiery z edycji limitowanej Resort 2014:
Essie Cocktails & Coconuts - piaskowy nude, nie z tych trupich, tylko po prostu delikatny, piaskowy beż. Nie jestem wielką fanką odcieni nude, ale zdałam sobie sprawę, że nie mam ani jednego, a czasem takowe się przydają.
Essie Under The Twilight - piękna, ciemna śliwka. Nie jest to na szczęście jeden z tych, które i tak wyglądają potem na czarne. Pięknie kryje a aplikacja i konsystencja to marzenie :)
Oba kolory, choć pojawiły się w letniej edycji, można będzie spokojnie używać przez cały rok.
I dwa nowe skarby z MAC:
Powder Blush
Satin
Well Dressed
Bardzo lubię swój brzoskwinkowy róż z Inglota, ale brakowało mi takiego klasycznego, delikatnego różu. Szukałam czegoś na co dzień, co nie wpadałoby ani w koral, ani czerwień.
Po kilku próbach jestem bardzo zadowolona - nie sposób zrobić sobie nim plam (nawet mając dwie lewe ręce tak, jak ja), pięknie się rozciera, ciężko z nim przesadzić. Wygląda bardzo naturalnie. Nie jest typowo pudrowy i matowy, ale nie ma też żadnych drobinek, wygląda po prostu jak naturalne rumieńce, odświeża twarz. Kocham :)
Po miłości od pierwszego wejrzenie do mojej pierwszej szminki MAC Crosswires, zamarzyło mi się coś w bardziej "codziennym" kolorze. Padło na Sunny Seoul o wykończeniu CremeSheen, to taki uroczy róż - ani nie zgaszony nude, bo w takich źle wyglądam, ani nie intensywny barbie pink. Coś, co nadaje koloru, jest widoczne, ale przy tym wygląda świeżo i naturalnie. I widzę, że też będzie miłość :)
Moje zdjęcie trochę kłamie, w rzeczywistości wygląda bardziej tak:
To już wszystko :)
Miałyście do czynienia z którymś z moich nowych przybyszy?
Ja także na wyprzedaży kupiłam masło do ciała malinowe z TBS i do kompletu kupiłam też peeling do ciała i żel :)
OdpowiedzUsuńW Polsce dawno nie widziałam żeli I love... a miałam kiedyś i bardzo lubiłam :)
Uwielbiam szminkę Alterry,muszę sobie ją znowu kupić.Gratuluje udanych łowów:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę koncentratu Kiehl's, sama mam na niego ochotę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio doszłam do wniosku, że jest tyle pięknych, mało znanych odcieni szminek MAC! Sama używam teraz Patisserie i nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. A jest boska.
OdpowiedzUsuńMnie te najbardziej znane najmniej zainteresowały, np. Girl About Town, Speak Louder, Russian Red...Ładne kolory, ale takie "krzyczące", że nie wiem, czy chciałabym je nosić, ewentualnie na jakąś większą imprezę, a takie trafiają mi się średnio 2 razy w roku ;) Za to słynne nude, np. Angel czy Creme Cup są dla mnie zbyt "trupie", nie wyglądałabym w nich dobrze.
Usuńszminka ma piekny kolor:D
OdpowiedzUsuńJa też wolę kupować kosmetyki niż ubrania
OdpowiedzUsuńPo szminkę z Alterry jutro skoczę. A że w kiehl's jest promocja. Muszę zajrzeć jak będę w Niemczech
OdpowiedzUsuńNiestety, to nie promocja w Kiehl's - miałam do wykorzystania kupon do Douglasa w ich sklepie online, a oni mają w ofercie Kiehl'sa :)
UsuńMasło malinowe i ogólnie cała seria dobrze wyszła TBS. Sama mam żel i jestem w nim zakochana. Na masło również się czaję ale tylko wtedy kiedy będzie na promocji.
OdpowiedzUsuńSerum z kiehl's już od dawna jest na mojej liście i pewnie już dawno bym je miała u siebie gdyby nie dostępność z którą jest dość kiepsko.
Well Dressed jest cudownym kolorkiem.
Kiehl's mam ciągle na uwadze, ale.... zacznę od perfum :D
OdpowiedzUsuńNie wiem jak u Ciebie, ale w UK TBS ma wieczne promocje niczym YR. Nie sposób tam kupować w cenach podstawowych, czasami dostaję oczopląsu i już nie patrzę na ceny tylko kupuję jak czegoś mi brakuje.
W Niemczech też niemal ciągle są jakieś promocje, ale przez większą część roku tylko np. -20% na daną serię, i nie zawsze jest to coś, co mnie ciekawi. Za to w styczniu i w lecie są zawsze genialne wyprzedaże i to na naprawdę sporo serii zapachowych, więc wtedy kupuję najwięcej :)
Usuńoo, jakie fajne łupy! ten róż mi się strasznie spodobał :)
OdpowiedzUsuńMasła TBS chętnie bym Ci podebrała :) Róż i pomadka MAC są śliczne!
OdpowiedzUsuńPiękny odcień pomadki :)
OdpowiedzUsuńRóżu zresztą też.
Masła z TBS uwielbiam.
Mam dwie ukochane wersje: kakao i wanilia.
Pomadkę Alterry również nakładam na brwi i rzęsy - od kilku miesięcy już.
Świetnie się sprawdza! Efekt jest bardzo zauważalny.
Wszystko bym Ci zabrała! Próbowałaś już tego sorbetu do ciała z TBS? W sobotę kupiłam truskawkową wersję ale jeszcze nie udało mi się go użyć.
OdpowiedzUsuńKusi mnie wersja sorbetu z mango, ale zapasy jednak powstrzymują przed kolejnymi zakupami...Ale co się odwlecze, to.... :P
UsuńZ mango byłam już przy kasie ale przypomniałam sobie, że mam przecież masełko w tej wersji zapachowej i muszę spróbować czegoś innego :D
UsuńWydaje mi się, że o tym serum Kiehl's Midnight Recovery Concentrate mówiła kiedyś w swoim filmiku Szavka, o tym że właśnie cena jest wysoka, ale czyni cuda i warto. Kończyła chyba wtedy pierwszą buteleczkę, więc oby i u Ciebie działało tak samo dobrze, jak miniaturka :) Pomadkę Alterry też stosuję na rzęsy i na początku efekty były super, ale teraz mijają 2 tygodnie i mam wrażenie, że rzęsy wyglądają gorzej, niż wcześniej :(
OdpowiedzUsuńOj, to zmartwiłaś mnie trochę tą pomadką :( Mimo wszystko dam jej szansę, ostatnio rzęsy mi wypadają, więc coś trzeba z tym zrobić...Jeśli się nie sprawdzi, to następnym razem kupię zwykły olej rycynowy.
UsuńNiestety z żadnym nie miałam do czynienia, ale słyszałam, że kosmetyki MAC są bardzo dobre :) Wiele osób je sobie chwali :)
OdpowiedzUsuńIle dobroci :) Najbardziej spodobały się produkty I love... :))
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o pomadce Alterra! Od dzisiaj postanawiam ją używać na brwi :)
OdpowiedzUsuńróż MACa marzy mi się od dawna <3
OdpowiedzUsuń