środa, 28 sierpnia 2013

Kose Softymo Hyaluronic Acid Cleansing Foam, czyli japoński czyścik

Dziś przedstawię Wam kolejną rzecz z mojego małego zbioru azjatyckich kosmetyków, które przywiozłam sobie z Azji. O całości zakupów pisałam TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ :)

Przedstawiam:

Kose Softymo Hyaluronic Acid Cleansing Foam


Jak zwykle w przypadku kosmetyków azjatyckich mamy długaśną nazwę, ale w skrócie jest to pianka myjąca do twarzy z zawartością kwasu hialuronowego :)

Od producenta

- produkt do oczyszczania twarzy o jedwabistej konsystencji;
- miękka pianka usuwa makijaż, sebum i zanieczyszczenia;
- duża zawartość kwasu hialuronowego zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia;
- do codziennego stosowania.


Ale jak to - pianka w tubce? I to w dodatku w kremie? 
Jeśli kogoś to dziwi, odsyłam do mojego wpisu na temat azjatyckiego oczyszczenia twarzy, gdzie pisałam więcej na ten temat, o TUTAJ :) W skrócie - piana pojawia się po odpowiednim potraktowaniu produktu ;)



Szczegóły techniczne

Produkt ma postać gęstego kremu/pasty i jest bezzapachowy. Wystarczy ilość mniejsza niż na zdjęciu do porządnego umycia twarzy. Spieniany w tradycyjny sposób (z użyciem rąk) wytwarza taką kremową piankę, jak widać na zdjęciu poniżej.
Spieniany za pomocą tzw. foaming net pieni się jak szalony i wytwarza pianę przypominającą piankę do golenia - efekt jest niesamowity, ale moją foaming net przedstawię Wam następnym razem ;)





Jak ją stosuję?

Rano i wieczorem - rano tylko ten produkt, potem woda termalna i krem, natomiast wieczorem najpierw stosuję olejek do demakijażu (recenzja) i dopiero piankę.

Moja opinia

To był mój pierwszy kontakt z azjatyckim czyścikiem tego rodzaju. Nie wiedziałam czego się spodziewać. I co się okazało?

W pierwszej chwili odrobinę się przestraszyłam - efekt po umyciu był trochę taki, jak po umyciu twarzy mydłem, czyli squeaky clean - skóra była tępa w dotyku. Pomyślałam - no to teraz będzie przesusz i zaczerwienienie...Ale nic takiego nie nastąpiło! Pomimo uczucia tak mocnego oczyszczenia, skóra nie była wcale bardziej przesuszona niż po użyciu tradycyjnego żelu. Nie pojawiło się też zaczerwienie czy podrażnienie - nawet na mojej wrażliwej skórze. 

Pianka oczyszcza naprawdę dobrze, daje uczucie świeżości. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego działania, np. przeciwtrądzikowego - po prostu dobre oczyszczenie bez żadnych efektów ubocznych.
Dobrze również sprawdza się jako drugi krok oczyszczania - doskonale zmywa resztki olejku i ewentualne resztki makijażu.

Nie zawiera SLES.

Dodatkowo jest to produkt naprawdę wydajny - stosuję ją od ponad 2 miesięcy i na razie nie zanosi się na to, żeby się wkrótce skończyłam. 

Nie każdemu musi odpowiadać taki efekt piszcząco czystej skóry, ale na pewno spodoba się za to osobom, które lubią poczuć, że skóra jest naprawdę CZYSTA. Przy tym nie powoduje przesuszenia czy podrażnienia, a więc nie ma na co narzekać. 

Czy nawilża? W takie cuda nie wierzę, nie tego oczekuję od produktu do oczyszczania twarzy, tutaj też tego efektu nie zauważyłam. 

Bardzo podoba mi się też opakowanie, tak "ożywia" moją półkę w łazience :)


Warto dodać, że genialnie sprawdza się w duecie z takim oto wynalazkiem:



Jest to tzw. foaming net, ta akurat pochodzi ze sklepu Muji :)
Produkuje wtedy niesamowite ilości bardzo gęstej i puchatej piany, trochę takiej jak bita śmietana, czy pianka do golenia ;)

Ale o tym następnym razem!

Podsumowując:
Jest to bardzo dobrze oczyszczający produkt do mycia twarzy. Nie zaszkodził mi w żaden sposób, sprawdził się przyzwoicie.  Nie jest to może mój must have czy odkrycie roku, ale na pewno jest do dobry kosmetyk do oczyszczania buzi, do tego bardzo polubiłam tą nietypową konsystencję i genialną pianę uzyskiwaną za pomocą siateczki :)

Polecam wypróbowanie jakiejkolwiek pianki tego typu, niekoniecznie musi to być Kose :)

Cena
w przeliczeniu ok. 20zł

Dostępność
Sklepy internetowe, np. Sasa.com (ja właśnie tam zamawiałam), w Japonii zapewne stacjonarnie.

9 komentarzy :

  1. Bardzo bym chciała ta pianki wypróbować, a ta świąteczna tez jest niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja uwielbiam swój etude house <3

    OdpowiedzUsuń
  3. pierwsze słyszę o tym produkcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim kosmetykiem ;) Ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy produkt. Sama zastanawiam się nad zamówieniem jakiejś koreańskiej "cleansing foam" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. jakie kosmiczne wynalazki :) zmywaków takich nie używam, bo nie myję twarzy wodą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja dla odmiany nie lubię kosmetyków które tworzą dużo piany .

    OdpowiedzUsuń
  8. O, ja tez jestem wielka fanką azjatyckich kosmetykow, a pianek mam chyba z 3 - na 5 lat starczy. Kierei, napisz mi proszę email - dot. YC a moj pewnie ląduje w twoim spamie, pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń