2 tygodnie temu miałam okazję wyjechać do Szczecina na prawie tydzień - w większości w związku z pracą, ale oczywiście znalazł się czas i na zakupy ;)
Oto, co wróciło ze mną:
Na moje "nieszczęście", w galerii, która znajdowała się jakieś 5 minut spacerem od mojego hotelu, znalazłam Inglota, Ziaję i Organique....Nie wspominając o aptece i drogerii ;)
Od dawna planowałam skompletowanie Inglotowej paletki - wierzcie lub nie, ale jeszcze nigdy nie używałam ich cieni. Mam parę paletek ze Sleeka, ale tak naprawdę używam może 2 cienie z każdej i w dodatku nie jestem zadowolona z jakości, więc sięgam po nie bardzo rzadko. Mam też kilka pojedynczych cieni, np. z L'Oreal czy Catrice, ale potem okazuje się, że żadne do siebie nie pasją...I tu Inglot jest najlepszym rozwiązaniem.
Zdecydowałam się na paletkę na 10 okrągłych cieni (ok. 21zł)
I na początek wybrałam 7 cieni, 3 miejsca czekają jeszcze na uzupełnienie ;)
To naprawdę genialny pomysł, żeby samemu dobrać sobie cienie - przynajmniej wiem, że każdy z nich od czasu do czasu użyję i nie mam w paletce niczego zbędnego.
Wybrałam cienie nr. 395, 358, 134, 500, 467, 153, 329.
Po kilku użyciach widzę, ze pigmentacja i trwałość są świetne, w dodatku cienie ładnie się blendują i można je ze sobą świetnie łączyć, ten ciemniejszy grafitowy nr. 500 lub najciemniejszy brąz 329 nadają się świetnie do takiej delikatnej, lekko roztartej kreski lub delikatnego podkreślenia linii górnych rzęs (osobiście nie lubię na sobie czarnego, mocnego, precyzyjnie nałożonego eyelinera, nie pasuje mi).
Póki co jestem bardzo zadowolona i na pewno przy najbliższej okazji wypełnię paletkę do końca :)
Za całość - 7 cieni i kasetka - zapłaciłam około 91zł. Moim zdaniem to dobra inwestycja :)
Pierwszy raz miałam okazję odwiedzić stoisko Ziaji :) Szkoda, że nie sprawdziłam wcześniej, co warto kupić - mieli wszystko z serii Pro i Med, a ja o większości nie miałam pojęcia i w końcu wyszłam tylko z dwiema rzeczami...
Skusiłam się na kremowe mydło do rąk o zapachu herbaty z cynamonem - czerwona buteleczka zdobi właśnie moją łazienkę :) oraz maskę intensywnie wygładzenie - miałam ją już kiedyś i lubiłam, więc to taki mały powrót.
Następnym razem muszę wypróbować coś z serii Pro, co polecacie? :)
Organique - zakupy tutaj również planowałam od dawna, ostatnio nic, kompletnie nic nie służy moim włosom - wszystko albo je przesusza, albo podrażnia skórę głowy, więc postanowiłam dać szansę Organique. Nie mogłam się zdecydować, ale w końcu padło na chyba najbardziej popularną, winogronową serię Anti Age (szampon i maska - pachną zabójczo!) oraz szampon Sensitive, czyli coś dla wrażliwców.
Nie są to może tanie kosmetyki (ok. 40zł za sztukę), ale i tak kosztują mniej niż przeróżne profesjonalne, apteczne specyfiki do kupienia w Niemczech, a niestety, moje włosy buntują się ostatnio przeciw wszystkim "normalnym" czy nawet naturalnym szamponom, może poza The Body Shop Rainforest Shine.
I na koniec kilka drobiazgów z apteki, Rossmanna i Natury.
Skusił mnie zapach miodowego nektaru Lirene - nie ma nic wspólnego z miodem, ktoś pisał, że pachnie jak sernik z aromatem pomarańczowym - dokładnie tak jest :)
Tołpa dermo face sebio - normalizujący żel do mycia twarzy - to jeden z moich ulubionych żeli, postanowiłam do niego wrócić. RECENZJA
Pharmaceris A - Delikatna pianka myjąca do twarzy - w SP była akurat promocja na całą serię, słyszę o tej piance same ochy i achy, myślę, że sprawdzi się świetnie do porannego oczyszczania :)
Uroda Melisa - tonik bezalkoholowy - uwielbiam za delikatny zapach, łagodność i odświeżenie. Z jakiegoś powodu w Naturze zawsze jest wykupiony, tym razem stał sobie ostatni na półce, więc przygarnęłam :) RECENZJA
Tisane - balsam do ust - potrzebowałam czegoś mocno nawilżającego na noc, i postanowiłam dać szansę właśnie Tisane :)
I na koniec....
Źle ze mną, wiem....no ale jak ktoś nałogowo pije herbaty, to zapas ulubieńców trzeba mieć :)
Koniecznie napiszcie, co jeszcze polecacie z Ziaji (szczególnie Pro) i z Organique!