środa, 23 września 2015

Clinique - Moisture Surge Overnight Mask

Przez dłuższy czas nie do końca rozumiałam, o co chodzi z całym fenomenem kosmetyków typu overnight mask....Bo niby to maseczka, ale jej nie spłukujemy, tylko zostawiamy na całą noc...Czy wobec tego można powiedzieć, że to po prostu nowa, chwytliwa nazwa kremu na noc? Nie do końca, bo w Azji overnight mask nakłada się czasem nawet NA krem na noc, poza tym serie kosmetyków często oferują zarówno krem na noc, jak i overnight mask, a więc to chyba nie to samo...Może więc jest to bardziej skoncentrowana wersja kremu na noc? Cała kwestia wydawała mi się tak zagmatwana, że w końcu nie byłam pewna, czy warto, czy na pewno tego potrzebuję i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi....

Jak zwykle, ciekawość wzięła górę i mniej więcej rok temu skusiłam się na:

Clinique
Moisture Surge
Overnight Mask




Od producenta

- bogata, kremowa formuła;
- działa w nocy, gdy skóra najlepiej przyjmuje dobroczynne składniki;
- koi dzięki zawartości aloesu i alg;
- idealnie gasi pragnienie skóry przez noc;
- zapewnia gładką, nawilżoną i rozświetloną skórę rano;
- beztłuszczowa formuła.


Szczegóły techniczne

Maseczka rzeczywiście jest gęsta i kremowa, dobrze się rozprowadza i wchłania, ale czujemy, że coś na skórę nałożyłyśmy, choć nie jest to tłusta warstwa, raczej przyjemne uczucie dobrze nawilżonej i zabezpieczonej skóry. 
Zapach jest praktycznie niewyczuwalny, co uważam za ogromny plus. Jeżeli coś ma pozostawać na mojej twarzy przez całą noc, to nie chcę, żeby było to naszpikowane substancjami zapachowymi.

Maseczka jest niesamowicie wydajna, stosuję ją od roku mniej więcej raz w tygodniu (no, czasem raz na 10 dni) i mam jej chyba jeszcze połowę...Niezły wynik. Na szczęście okres przydatności do użycia wynosi 24 miesiące od otwarcia :)

Wygodne, higieniczne opakowanie, z którego łatwo wydobyć odpowiednią ilość kosmetyku. Zdjęcia zrobione po roku używania, więc widzicie, że nic się nie pościerało, ani nie porysowało.



Moja opinia

To już drugi kosmetyk marki Clinique (stosuję jeszcze Take the Day Off - KLIK) i w tym przypadku również jestem bardzo zadowolona. Trafia do mnie idea kosmetyków bezzapachowych, prostych, skutecznych i ogólnie pozbawionych zbędnych składników, a wiele produktów Clinique można właśnie w ten sposób opisać. 

Działanie? Jest to chyba najlepiej nawilżający i odżywiający kosmetyk do twarzy, z jakim miałam do czynienia. Rano moja skóra jest miękka, nawilżona, drobne linie są wygładzone, ogólnie skóra wygląda na bardziej wypoczętą, lekko ujędrnioną i ukojoną.

Już samo nakładanie jest bardzo przyjemne, dzięki kremowej konsystencji i kojącej formule. Po nałożeniu czuję wyraźnie, że skóra jest uspokojona i że właśnie zrobiłam dla niej coś bardzo dobrego :)

I o co chodzi z tym opisem "overnight mask", czy można stosować tę maseczkę jako krem na noc? Ja stosuję ją raz na 7-10 dni na twarz i szyję, bywa, że częściej, jeśli moja skóra jest podrażniona czy wyjątkowo przesuszona. Nakładam ją po serum, pomijam wtedy krem na noc. Jeśli chodzi o ilość - może odrobinę więcej, niż zwykły krem na noc, ale też nie aż tak dużo, jak maseczki przeznaczone do spłukania. 
Myślę, że osoby ze skórą suchą czy normalną mogą spokojnie nałożyć cienką warstwę co noc zamiast kremu, ja z moją mieszaną i skłonną do zapychania cerą trochę obawiałam się, że taki eksperyment mógłby skończyć się źle po dłuższym czasie...Skład i konsystencja są dość bogate, więc sama nie wiem, czy codzienne stosowanie nie doprowadziłoby do wysypu, choć jak dotąd po żadnej aplikacji jeszcze to nie wystąpiło. 



Jest to bardzo łagodny i neutralny kosmetyk, zero szczypania po nałożeniu, brak nachalnego zapachu, ani razu mnie nie zapchał....Można nawet nałożyć go pod oczy i na pewno nie podrażni. Jest niezastąpiony jako kuracja w zimowe miesiące, gdy skóra jest zmaltretowana wiatrem na zewnątrz i suchym powietrzem wewnątrz a także latem, jeśli zdarzy nam się spędzić za dużo czas na słońcu. 

Chyba przekonałam się, że warto mieć tego typu maseczkę w swoich zbiorach kosmetycznych i czasem zafundować skórze intensywniejszą kurację przez noc :) 
Cena jest dość wysoka, ale jak widzicie, wydajność też niesamowita. 

PS. Polecam kupować za granicą i na lotniskach ;)


Cena
29,99€/100 ml
lub 165 zł/100 ml




sobota, 19 września 2015

Yankee Candle - duuużo recenzji wosków... :)

Wieki nie recenzowałam żadnych wosków YC, co wcale nie oznacza, że kominek nie towarzyszył mi praktycznie codziennie :) Sporo zamawiałam z amerykańskiej strony Yankee, nie zapominałam też o naszych europejskich zapachach, i w rezultacie zebrałam sporą gromadkę ulubieńców, trafiło się też kilka przeciętniaków...Zapraszam do recenzji :)



Splash of Rain


Ten wosk zaintrygował mnie już samą nazwą, kolorem i etykietą...Deszcz? kwiaty? Ogród? To przecież definicja mojego idealnego zapachu! 
Pachnie rzeczywiście...mokro, ale nie do końca jest to zapach natury, nie przypomina więc wosków  w stylu Garden Hideaway czy Loves Me, Loves Me Not. Owszem, czuję w nim aromat kwiatów, ale całość nie jest aż tak naturalna, jak można było się tego spodziewać. To nie krytyka - wosk po stopieniu pachnie naprawdę przyjemnie i świeżo, ale bliżej mu do delikatnie kwiatowego żelu pod prysznic czy świeżo upranej pościeli, niż do ogrodu w deszczu :) Czuję w nim "zielone" nuty, ale zakwalifikowałabym go raczej do świeżych zapachów Yankee, niż do tych kwiatowych i zbliżonych do natury. 


Island SPA


Ten wosk nie do końca trafił w mój gust....Jest zdecydowanie cytrusowy, a dla mnie cytrusy w świecy w 90% gwarantują skojarzenie z detergentami. W tym przypadku jest to zapach subtelny, nienachalny, a więc nie przypominał mi aż tak bardzo CIF-a, ale i tak nie należy do ulubieńców. Ot, taki cytrusowy świeżak, nic specjalnego, w dodatku moc miał wyjątkowo słabą. 


Plumeria


Pozostając w klimacie prania i sprzątania, ten wosk też nieco przypomina jakiś dobry płyn do zmiękczania tkanin. Jest kwiatowy, subtelny, przyjemny dla nosa, ale nie są to typowe "ogrodowe" kwiaty kojarzące się z naturą (np. takie jak Tulips, Garden Hideaway itp.), tylko właśnie zapach, na który raczej możemy natknąć się wąchając (choć oczywiście nie wolno! ;)) kosmetyki w Rossmanie czy wybierając płyn do prania w markecie. Miło, ale bez większych wrażeń.

Storm Watch


A tu dla odmiany zdecydowanie ulubieniec - zapach przywodzący na myśl świeże powietrze, deszcz....Trudno wyniuchać w nim poszczególne nuty zapachowe, jest w nim coś męskiego, jest bryza, ale ma też w sobie coś delikatnego, nie jest jednoznacznie męski, nie przypomina perfum....Tworzy świetni klimat :) Jeśli będziecie miały okazję powąchać - polecam!


Pina Colada


Ten wosk pachnie dokładnie tak, jak wskazuje nazwa, czyli ma zapach mojego ulubionego drinka :) Jest ananas, jest kokos, ale chyba nie zapomnieli też o rumie, bo ma charakter i w niczym nie przypomina np. mdłego Pineapple Cilantro, który jest połączeniem kokosa i ananasa. Tutaj jest słodko i egzotycznie, ale nie ma mowy o mdłościach czy zmęczeniu zapachem :)

To tyle na dziś, w kolejnym poście obiecuję kolejną porcję recenzji wosków!

Co ostatnio u Was ciekawego w kominkach? 

wtorek, 15 września 2015

zakupy cz.3: pielęgnacja z KaDeWe i lookfantastic.com

Kolejna porcja zaległych zakupów, tym razem będzie parę drobiazgów z  KaDeWe (ale za to wyczekiwanych! :)) i ze sklepu internetowego fantastic.com, który ma darmową wysyłkę do większości krajów europejskich, a w którym można zaopatrzyć się w sporo kosmetyków zachwalanych na brytyjskich kanałach i blogach. 

Zacznijmy od gwiazdy programu, czyli mojego pierwszego Sisley'a :)


 Sisley
Black Rose Precious Face Oil

Lubię formułę olejków do twarzy, ten można stosować jako serum lub samodzielnie. Ogólnie seria z czarną różą jest bardzo chwalona i od dawna mnie kusiła. 



Lancome
Hydra Zen Neurocalm

Zakupy w KaDeWe były dokonywane "zdalnie" i niestety, pan kupujący stwierdził, że skoro ma kupić krem bez dodatków, lub ten sam krem z mnóstwem miniaturek i na sporej promocji, to lepiej wybrać to drugie i w rezultacie otrzymałam krem do cery suchej ;) Po porównaniu składów, jest niemal identyczny z tym już wypróbowanego przeze mnie do każdego typu cery, więc jest nadzieja, że się sprawdzi. A miniaturki są zawsze mile widziane!

Do tego "zdalnie" dostałam milion próbek Sisley, ich ilość mnie zszokowała, chyba już nigdy nigdzie nie otrzymałam aż tylu!



Będę mogła dość dobrze wypróbować krem Sisley Youth Hydrating-Energizing Early Wrinkles (aż 4 próbko po 4 ml), z opisu i składowo wygląda na godny uwagi kosmetyk dla zapobięgających zmarszczkom :)



Teraz zakupy z lookfantastic. de. Mogę polecić ten sklep, jeśli Wy też macie możliwość skorzystania z ich darmowej przesyłki, bo mają sporą ofertę i dużo ciekawych promocji, zawsze też udaje mi się wygrzebać w sieci jakieś kody rabatowe ;)



Przede wszystkim zaopatrzyłam się w zapas Alpha-H Liquid Gold (normalna cena - 39 € , tutaj - 2 opakowania za 48€), do tego żel do mycia twarzy na bazie glinki REN Clean Skincare - Clearcalm 3 - Clarifying Clay Cleanser). Kocham mój żel Nuxe Aroma Perfection, ale każdy potrzebuje czasem odmiany ;)




Jurlique Purely Age-Defying Nourishing Cleansing Oil, czyli olejek zakupiony z myślą o demakijażu. Lubiłam stosować azjatyckie olejki, ale zrezygnowałam z nich ze względu na zawartość parafiny. Tutaj mamy same naturalne oleje :)

I kolejny czyścik REN Clean Skincare - Evercalm Gentle Cleansing Gel (będzie do stosowania rano).




niedziela, 6 września 2015

RECENZJA: Kiehl's - Midnight Recovery Concentrate

Kosmetyk, o którym dzisiaj mowa, jest znany chyba każdej osobie, która choć trochę interesuje się pielęgnacją twarzy. Jest na rynku od lat, a parę lat temu był wokół niego niezły szum na blogach i Youtube. To jeden z tych produktów, których ciężko nie spróbować, jeśli czyta się blogi i ogląda Youtubowe filmiki, a tym bardziej, jeśli do tego ma się własnego bloga :)

Czy jest warty tego zamieszania?

Kiehl's Midnight Recovery Concentrate


Od producenta:

Jest to kosmetyk o postaci lekkiego olejku, który ma za zadanie regenerować skórę w nocy i który zapewni nam świeżą, wypoczętą, pełną blasku cerę rano; 
- zawiera skwalan pochodzenia roślinnego, olej jojoba, olej z pierwiosnka, bogaty w kasy tłuszczowe Omega-6, olejek eteryczny z lawendy i wiele innych naturalnych składników;
- działa w nocy, gdy skóra najlepiej przyjmuje zawarte w nim składniki, zapewniając nawilżoną, miękką skórę następnego ranka.



Szczegóły techniczne

Szklane opakowanie z pipetką przypomina starodawne, apteczne kosmetyki czy lekarstwa, ja osobiście bardzo lubię taką stylistykę :)
Olejek pachnie bardzo przyjemnie, kojąco, wyczuwam lawendę, ale poza tym da się wyczuć również inne roślinne aromaty (może to ten liść pelargonii?). Zapach o średniej intensywności - dobrze wyczuwalny, pozostaje chwilę na skórze, ale nie "dusi" i po pewnym czasie znika.

Konsystencja zaskakująca - pomimo, że to olej, to łatwo się rozprowadza i rzeczywiście jest bardzo lekki, wręcz "suchy" i świetnie się wchłania, pozostawiając jedynie lekko wyczwalną warstewkę.

Bardzo wydajny - wystarczy zaledwie kilka kropli na pojedynczą aplikację.



Moja opinia

Dawno temu miałam okazję wykorzystać próbkę tego kosmetyku - i byłam zachwycona. Już po pierwszym użyciu widziałam różnicę - twarz rano była nawilżona, wyglądała na wypoczętą, cera była świetlista. Zakochałam się ;)

Gdy kupiłam pełnowymiarowe opakowanie, na początku było podobnie. Po paru tygodniach jednak chyba albo się przyzwyczaiłam, albo cuda przestały się dziać, bo nie zauważałam już tak radykalnej różnicy. Można oznacza to, że produkt działał i po prostu moja cera cały czas była w podobnym stanie, a więc różnica nie była już tak zauważalna...

Zapach jest bardzo przyjemny i niesamowicie relaksuje, świetnie pasuje do wieczornej pielęgnacji, gdy chcemy się wyciszyć i przygotować do snu. Nie jestem jednak pewna, czy olejki eteryczne służą naszej skórze, szczególnie, gdy stosujemy je codziennie...Są na ten temat różne opinie, ja nie zauważyłam żadnego podrażnienia ani innych skutków ubocznych, ale są opinie, które głoszą, że np. olejki eteryczne mogą przyczyniać się do rozpadu kolagenu w skórze - choć też nie wszyscy się z tym zgadzają...

Zawsze wydaje mi się, że pachnące kosmetyki warto zachować do pielęgnacji ciała czy pod prysznic/do kąpieli, a w przypadku pielęgnacji twarzy, lepiej dla nas, gdy wszelkie zapachy ograniczone są do minimum.



Nawilżenie jest dobre, ale nie powala - w miesiącach zimowych, gdy stosowałam go solo, odczuwałam brak wystarczającego nawilżenia. Z tego względu polecam go raczej na wiosnę i lato, ewentualnie pod krem, ale trzeba pamiętać o tym, że oleista konsystencja sprawia, że ten kosmetyk słabo sprawdza się jako serum nakładane pod krem....

Jedno trzeba mu przyznać - sprawia, że cera rano wygląda na zregenerowaną i wypoczętą. 

Nie zapychał mojej mieszanej cery, nie podrażniał. 

Gdy zaczęłam odczuwać brak nawilżenia zimą, odstawiłam go i przestawiłam się na tradycyjne serum + krem. Mimo to, lubiłam sięgać po ten olejek od czasu do czasu, gdy chciałam załatwić całą pielęgnacją za pomocą jednego produktu, lub w podróży, gdy nie chciałam zabierać ze sobą kilku buteleczek i słoiczków. 

Sprawdza się dobrze, ale samodzielnie na dłuższą metę jednak nie daje rady. Warto go wypróbować i mieć w zapasach na wypadek leniwego wieczoru, gdy nie chce nam się spędzać tych dodatkowych kilku/kilkunastu minut na pielęgnacji, lub na wyjazdy. Czy warto jednak wydawać tyle na produkt, który nie będzie nas zadowalał w 100% i który będzie raczej kosmetykiem rezerwowym? Tak było przynajmniej w moim przypadku.


Dostępność
sklepy Kiehl's
internet
w DE - sklepy Douglas

Cena
39€/30 ml





wtorek, 1 września 2015

Hermes - Jour d'Hermes Absolu EDP - recenzja zapachu

To będzie moja pierwsza recenzja perfum, szczerze mówiąc, nie do końca wiem, jak się do tego zabrać - zapachy to dla mnie przede wszystkim skojarzenia, wspomnienia, nastrój, często nie jestem w stanie rozróżnić poszczególnych nut zapachowych...Mam jednak nadzieję, że z pomocą Fragrantica uda mi się podejść do zadania profesjonalnie ;)




Od producenta:

Zapach Jour d'Hermes Absolu EdP w reklamach opisywany jest jako "the birth of absolute femininity". Twórca zapachu, Jean - Claude Ellena, stwierdził, że pracując nad nim, chciał wyrazić esencję kobiecości wyłącznie za pomocą kwiatów, dokładniej - białych kwiatów.




Nuty zapachowe: 

nuty głowy:  kwiat moreli, grejpfrut
nuty serca: gardenia, jaśmin sambac
nuty bazy: nuty drzewne, mech dębowy


Wizualnie:
Przy opisywaniu perfum nie sposób nie wspomnieć o flakonie, który z pewnością odpowiada za sporą część ceny każdego zapachu ;)
Jour d'Hermes Absolu EdP zamknięty jest w prostym, ale jednocześnie bardzo luksusowo prezentującym się flakonie. Jest bardzo ciężki, ze względu na ilość szkła. Złocisty kolor płynu i elementy złota na korku i w logo świetnie nawiązują do charakteru zapachu, który jest ciepły, słoneczny i bardzo kobiecy.




Moje wrażenia:

Moim zdaniem jest to zapach idealny na późną wiosnę, lato i wczesną jesień. Kojarzy mi się z ciepłymi promieniami słońca,  takim nastrojem słonecznego poranka, gdy budzi nas słońce wpadające przez okno i nie musimy od razu wstawać, z zapachem rozgrzanej skóry...Może też przywoływać na myśl późne popołudnie lub ciepły wieczór, ostatnie promienie słońca, rozgrzany przez cały dzień ogród pełen kwiatów...

Zgadzam się, że jest to zapach bardzo kobiecy. Nie ma w nim nic "męskiego", drzewnego, choć takie perfumy też lubię. W tym wypadku mamy do czynienia z zapachem w 100% kobiecym :) 
Białe kwiaty wysuwają się na pierwszy plan, jest więc ta charakterystyczna, intensywna woń białych kwiatów, do tego grejpfrut (choć wyczuwalny jest głównie na początku) i coś miękkiego i delikatnego, owocowego, przypominającego morele. 



Co wyjątkowe w tym zapachu, to wrażenie, że zarówno kwiaty, jak i wyczuwalne owoce stały w słońcu dość długo, są w pełni dojrzałe, ciepłe, jeszcze nie więdnące, ale już prawie...Jest w nim też coś metalicznego, trudnego do uchwycenia. Te kwiaty nie mają w sobie nic pudrowego, "babcinego", całość jest bardzo naturalna, autentyczna...

Gdyby zapachy odbierać zmysłem dotyku, to ten jest wyjątkowo miękki, aksamitny, ciepły...Może jak kobieca skóra? :)

Kiedy pasuje?
Moim zdaniem jest idealny na dzień lub na letni wieczór. 
Szczególnie lubię stosować go późną wiosną, latem i wczesną jesienią, w chłodne dni odbieram go zupełnie inaczej, nie ma tego uroku, który zyskuje tylko w połączeniu z promieniami słońca :)

Trwałość i projekcja
Trwałość przeciętna - ani słaba, ani powalająca, trzyma się na mnie tak, jak większość perfum. 
Na początku jest dobrze wyczuwalny, potem trzyma się blisko skóry, więc wyczuje go raczej tylko osoba siedząca blisko nas lub...bliżej ;)

Uważam te perfumy za udany zakup, są wyjątkowe i nie męczą nawet przy dłuższej znajomości. 
Myślę, że każda kobieta, która lubi zapachy nawiązujące do natury, powinna dać im szansę. 

Cena
429 zł/50 ml EdP