Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczyszczanie twarzy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oczyszczanie twarzy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 grudnia 2016

zbiorowe denko na koniec 2016 - twarz

Po dłuuugiej przerwie powracam do blogowania i zapraszam na mój ulubiony typ posta, czyli....denko :)




1. Bioderma Sensibio H2O - płyn micelarny - mój ukochany płyn micelarny, skutecznie i szybko pomaga pozbyć się makijażu oczu, jest łagodny, ma krótki i prosty skład, kupowany w promocji jest bardzo ekonomiczny - chyba nieprędko go zdradzę :)

2. The Body Shop - Camomile Gentle Eye Make-Up Remover - płyn do demakijażu oczu, który kiedyś bardzo lubiłam. Ostatnio zakupiłam go ponownie na promocji -50% i okazuje się, że albo zmienili skład, albo moje oczy stały się bardziej wrażliwe, ponieważ teraz odczuwam pieczenie podczas zmywania nim makijażu :( Nadal jest skuteczny, ale jednak powinien być też łagodny...
RECENZJA



1. Phenome - Complete Blemish Cleanser - ostatnio jest to mój ukochany żel do mycia twarzy. Dobrze oczyszcza, przyczynia się do poprawy stanu cery a przy tym jest łagodny. Bardzo dobry, naturalny skład, przyjemny, ziołowy, świeży zapach, dość wydajny. Będzie powrót :)

2. Ahava - Time to Clear - Refreshing Cleansing Gel - Zakupiłam go przy okazji jakiejś sporej promocji na, normalnie dość drogie, kosmetyki marki Ahava, Skład nienajgorszy, brak SLES, dobrze oczyszczał, ale niestetym odrobinę też wysuszał, choć nie było bardzo źle. Mimo wszystko, oczekuję trochę więcej od kosmetyku za tę cenę. Był raczej przeciętny.

3. Pat & Rub - Tonik - Tonik o świetnym składzie, nie zawiera gliceryny i składa się głównie z wód roślinnych (różanej, rozmarynowej i lawendowej) oraz wyciągu z rumianku. Tonizuje i koi skórę, nie pozostawia żadnej warstwy, Zużyłam 3 buteleczki i pewnie będą kolejne :)


1. Avene - emulsja z ochroną przeciwsłoneczną SPF 50 o suchym wykończeniu - dawniej stosowałam podobny produkt z La Roche Posay, natomiast postanowiłam wypróbować coś innego i jestem bardzo zadowolona. Emulsja Avene również nie przetłuszcza skóry, jest lekka i nie wzmaga świecenia się cery, ale jest przy tym znacznie bardziej płynna i lepiej się rozprowadza, w przeciwieństwie do dość suchego i gęstego specyfiku LRP.

2, Alpha-H Liquid Gold - mój święty Graal, jedyna rzecz, która trzyma moją cerę w ryzach, ogranicza powstawanie zaskórników i niespodzianek a przy tym nie powoduje przesuszenia czy podrażnienia. Na pewno będzie powrót.
RECENZJA




1. My Scheming - Cactus Essence Hydrating Black Mask
Bardzo polubiłam te czarne maski w płacie. Struktura jest nieco inna od tych z My Beauty Diary - jest to grubszy, ale też bardziej elastyczny i mięsisty materiał, który lepiej przylega i trzyma się skóry. Dobrze nawilża i odżywia skórę.

2. MediHeal - N.M.F. Aquaring Ampoule Mask - obecnie jest to moja ulubiona maska w płacie, świetnie nawilża i wygładza skórę, rozświetla ją i odżywia a efekty widoczne są jeszcze na drugi dzień po użyciu, skóra po prostu wygląda lepiej.



To już wszystkie zużycia z kategorii pielęgnacja skóry twarzy, wkrótce kolejne części mega denka :)


niedziela, 24 lipca 2016

Phenome - Complete Blemish Cleanser - żel do mycia twarzy

Kto zajrzał na mojego bloga więcej niż raz, na pewno wie, że kosmetyki do oczyszczania twarzy to coś bardzo ważnego dla mnie, coś, co uwielbiam kupować, testować, o czym lubię czytać...Nie będzie przesadą stwierdzenie, że dobrze dobrane olejek do demakijażu i żel do mycia twarzy robią większą różnicę niż np. krem. 
Źle dobrany żel może sprawić, że skóra będzie przesuszona lub podrażniona, mogą pojawić się wypryski lub jej powierzchnia będzie szorstka...Wtedy nie pomoże nam żaden krem ani serum. 


Zapraszam na recenzję dobrze przetestowanego (zużyłam dwie butelki) żelu do oczyszczania twarzy.


Phenome
Sustainable Science
Complete Blemish Cleanser





Od producenta:

- delikatny żel do oczyszczania cery tłustej i mieszanej, ze skłonnością do niedoskonałości;
- formuła na bazie ekologicznych wód roślinnych;
- delikatnie, ale dokładnie myje skórę, bez efektu wysuszania;
- nie narusza bariery ochronnej skóry;
- odblokowuje pory, działa kojąco na zmiany trądzikowe, redukuje zaskórniki, usuwa nadmiar sebum;
- pozostawia skórę świeżą i matową.




Szczegóły techniczne

Pod względem konsystencji i zapachu bardzo przypomina mi mojego dawnego ulubieńca, czyli żel do mycia twarzy z Sanoflore (KLIK). Żel z Sanoflore został już dawno wycofany i od tamtej pory nie znalazłam niczego podobnego. 

Żel Phenome ma dość rzadką (ale nie nadmiernie lejącą) konsystencję o zielonkawym zabarwieniu.
Pachnie trochę cytrusowo i odrobinę ziołowo, jest to bardzo przyjemny, odświeżający aromat.

Jak zapewne domyślacie się, przy tak naturalnym składzie żel należy do kategorii niepieniących się, za to bardzo dobrze się rozprowadza, dzięki czemu jest wyjątkowo wydajny.

Pozostawia skórę odświeżoną i dobrze oczyszczoną, ale bez uczucia ściągnięcia.




Moja opinia

Do zakupu zachęcił mnie przede wszystkim naturalny skład. Już dawno przekonałam się, że nawet skóra mieszana potrzebuje delikatnych produktów do oczyszczania i od lat nie kupuję żeli z SLES.
Phenome pod tym względem jest jedną z ciekawszych polskich marek - składy ich kosmetyków są bardzo naturalne i wiele składników posiada certyfikaty.

Stosowałam go do mycia twarzy wieczorem, po uprzednim demakijażu. Pozostawiał skórę dobrze oczyszczoną i odświeżoną, ale nie powodował ściągnięcia czy przesuszenia, choć nie należy oczywiście do kosmetyków takich jak np. Oskia Renaissance Cleansing Gel (RECENZJA), które dodatkowo nawilżają i koją skórę. 




Jest to jeden z tych kosmetyków, których używanie jest po prostu przyjemne. Świeży, lekko cytrusowo-ziołowy zapach, delikatna żelowa konsystencja, która świetnie się rozprowadza i z łatwością spłukuje, bez pozostawiania żadnej warstwy sprawiają, że sięgałam po niego z przyjemnością co wieczór.

Co do właściwości przeciwtrądzikowych - dobre oczyszczanie robi swoje, choć oczywiście do zachowania dobrego stanu cery potrzeba więcej niż jednego produktu. Zauważyłam jednak, że w trakcie stosowania tego żelu (a zużyłam dwie butelki pod rząd) pojawiało się wyjątkowo mało niespodzianek i cera była jakby wygładzona i miła w dotyku.

Mogę go bardzo polecić jako uzupełnienie pielęgnacji cery mieszanej i tłustej - żel jest nieinwazyjny, na pewno mniej agresywny niż żele typu Effaclar czy Normaderm a świetnie oczyszcza, działa antybakteryjnie i jednocześnie łagodząco na już istniejące zmiany.

Pod odstawieniu zaczynam już za nim tęsknić, na pewno będzie powrót :)


Cena/pojemność

79zł/200 ml
(polecam czekać na okresowe promocje -20/30% na wszystko)




poniedziałek, 20 czerwca 2016

Nivea - Pielęgnujący płyn micelarny - cera normalna i mieszana

Od dawna moim ulubionym, sprawdzonym płynem micelarnym jest Bioderma Sensibio. Jednak ze względu na to, że płyny micelarne zużywam w tempie ekspresowym, szybciej niż choćby żele pod prysznic, od czasu do czasu pozwalam sobie na eksperymenty i wypróbowanie czegoś nowego.
Gdy więc pojawiła się możliwość przetestowania nowego płynu micelarnego marki Nivea, postanowiłam dać mu szansę :)


Nivea
Pielęgnujący płyn micelarny
cera normalna i mieszana





Od producenta

- pielęgnujący płyn micelarny do cery normalnej i mieszanej z witaminą E;
- łagodny dla oczu, pielęgnuje rzęsy;
- usuwa makijaż i skutecznie oczyszcza skórę;
- nawilża, odświeża, pozwala skórze oddychać;
- skutecznie oczyszcza skórę bez konieczności wielokrotnego pocierania wacikiem;
- przebadany dermatologicznie i okulistycznie.




Szczegóły techniczne

Prosta, standardowa butelka z logo Nivea. Zamknięcie sprawuje się dobrze, jest szczelne, otwór też jest w sam raz - nie wylewamy niepotrzebnie za dużo produktu na wacik.

Duży plus za brak substancji zapachowych  - to rzadkość wśród drogeryjnych płynów micelarnych. 

Standardowa pojemność 200 ml.




Moja opinia

Ostatnio miałam kilka niezbyt udanych przygód z nowymi dla mnie płynami micelarnymi....Albo niezbyt dobrze usuwały makijaż (La Roche Posay), albo podrażniały oczy (płyn do demakijażu oczu z Bielendy) i ogólnie byłam niezbyt pozytywnie nastawiona do kolejnej nowości.

Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona. Po pierwsze, pielęgnujący płyn micelarny Nivea naprawdę dobrze radzi sobie z demakijażem oczu (bo głównie do tego mi służył). Nie było konieczności sięgania po kolejne waciki czy wielokrotnego pocierania delikatnej skóry wokół oczu, nie budziłam się też rano z resztkami tuszu, którym udało się uniknąć zmycia. Wszystko było tak, jak trzeba.

Kolejny plus to brak substancji zapachowych i brak podrażnień. Nie odczuwałam żadnego pieczenia ani szczypania, nie było efektu mgły.

Jeśli chodzi o demakijaż twarzy, jak na pewno wiecie, jestem wierna olejkom i balsamom. Zdarzało mi się jednak przemywać twarz tym płynem w ciągu dnia gdy nie miałam makijażu lub gdy zastosowałam tylko puder i dał mi uczucie świeżości, nie pozostawił też lepkiej warstwy. Nie wiem, czy poradziłby sobie z podkładem, ale na pewno jest w stanie zmyć puder czy pierwszą warstwę makijażu. 

Podsumowując, jest to ciekawa propozycja z drogeryjnej półki. Spełnia swoje zadanie i nie daje efektów ubocznych w postaci podrażnień czy lepkości. 


Cena
około 15zł/200ml

Produkt otrzymałam do testów, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na moją ocenę. 

sobota, 18 czerwca 2016

OSKIA Renaissance Cleansing Gel

Nie jest to na pewno nic nowego, ale jestem jedną z osób, które im częściej widzą coś, co jest niedostępne w ich miejscu zamieszkania, tym bardziej mają na to ochotę. Dzisiaj recenzowany kosmetyk jest właśnie jedną z takich rzeczy - widziałam go milion razy na brytyjskim Youtube i co gorsze, zawsze były to pozytywne opinie. Trudno byłoby go nigdy nie spróbować, prawda? ;)


OSKIA LondonRenaissance Cleansing Gel





Od producenta

- niepieniący się produkt do mycia twarzy;
- przywraca skórze blask i zapewnia miękką skórę;
- zawiera witaminy (m.in C i E) oraz enzymy owocowe;
- walczy z wolnymi rodnikami;
- usuwa makijaż i głęboko oczyszcza skórę;
- pomaga w usuwaniu martwego naskórka.



Szczegóły techniczne

Pierwszy raz spotykam się z taką formułą kosmetyku. Z butelki z pompką typu airless (powtórzę się, ale kocham tego typu dozowniki) wydobywa się gęsty, przezroczysty żel o pomarańczowym zabarwieniu.



Żel nakładamy na suchą skórę twarzy, a więc traktujemy go jak olejek/balsam do oczyszczania. Żel w tajemniczy sposób przybiera postać olejku, który bez problemu daje się rozprowadzić na skórze i umożliwia delikatny masaż.




Następnie masujemy skórę przez chwilę zwilżonymi dłońmi, dzięki czemu żel zmienia się w delikatną emulsję,  po czym spłukujemy. O dziwo, na skórze nie pozostaje żadna tłusta warstwa, twarz jest dobrze oczyszczona i świeża, ale jednocześnie jakby...nawilżona.

Produkt ma delikatny, trudny do określenia zapach. Nie jestem jego fanką, ale też w żaden sposób mi nie przeszkadza, poza tym nie pozostaje na skórze.

Nie wspomniałam jeszcze o opakowaniu...Bardzo podoba mi się minimalistyczny a jednocześnie ekskluzywny wygląd butelki. To jeden z tych kosmetyków, które miło jest mieć w łazience także ze względów estetycznych :)




Moja opinia

Na początek muszę wspomnieć o zaskoczeniu, jakie zafundował mi ten kosmetyk. Nastawiłam się na to, ze pewnie będzie dość tłusty i sprawdzi się tylko jako pierwszy krok demakijażu, czyli jako zamiennik klasycznego olejku lub balsamu. I o ile w tej roli sprawdza się świetnie, to moim zdaniem ma do zaoferowania o wiele więcej jako poranny oczyszczacz :)

Dzięki temu, że nie pozostawia tłustej, trudnej do spłukania warstwy, z powodzeniem możemy stosować go rano. Nie ma konieczności zmywania go kolejnym kosmetykiem, jak to bywa w przypadku tradycyjnych olejków.

Od dawna rano sięgam po jak najdelikatniejsze żele do mycia twarzy, żeby nie podrażniać i niepotrzebnie nie wysuszać skóry. Pod tym względem żel Oskia jest idealny, dobrze oczyszcza, ale robi to w taki sposób, że skóra po umyciu jest miękka i nawilżona. Zdarzyło mi się kilka razy, że akurat nie wychodziłam z domu i zapomniałam o nałożeniu kremu na dzień i nawet tego nie odczułam, nie było uczucia ściągnięcia.




Zauważyłam, że ten kosmetyk nie tylko oczyszcza, ale też sprawia, że skóra jest miękka i gładka, co być może jest zasługą zawartych w nim enzymów.

Jest przy tym bardzo delikatny, wręcz nawilżający.




Warto również zwrócić uwagę na jego niesamowitą wydajność...Pompka dozuje oszczędnie, więc nic się nie marnuje, poza tym do umycia twarzy potrzebujemy naprawdę minimalnej ilości. Wystarczy powiedzieć, że stosuję go codziennie rano od niemal pół roku i jeszcze się nie skończył, choć zawiera tylko 100 ml. Oznacza to, ze powinnam już mieć go dość (szybko się nudzę) a tymczasem tak mi z nim dobrze, że już rozważam ponowny zakup :)

Małym minusem może być cena i dostępność (w Polsce tylko przez internet), ale jak to zwykle bywa, warto polować na promocje, dwupaki i inne okazje.


Cena
38€ (bez promocji) / 100 ml

Dostępność
lookfantastic, cult beauty i inne sklepy internetowe lub stacjonarnie w UK

poniedziałek, 2 maja 2016

Tołpa dermo face rosacal - żel micelarny do mycia twarzy i oczu

Dziś będzie o delikatnym żelu do mycia twarzy, który służył mi do porannego oczyszczania.


Tołpa dermo face rosacal 
żel micelarny do mycia twarzy i oczu





Od producenta

- odpowiedni dla skóry naczyniowej;
- dzięki zawartości miceli dokładnie i łagodnie oczyszcza skórę;
- usuwa makijaż twarzy i oczu;
- łagodzi zaczerwienia i podrażnienia;
- eliminuje uczucie pieczenia i ściągnięcia skóry;
- odświeża;
- pozostawia uczucie ukojenia i komfortu.




Szczegóły techniczne

Jest to przezroczysty, gęsty, może trochę galaretowaty żel. Pachnie delikatnie i bardzo przyjemnie, kojarzy się ze świeżością i delikatnością. 
Żel nie pieni się, ale z łatwością rozprowadza się go na zwilżonej skórze, po spłukaniu nie pozostawia żadnej warstwy. 
Daje uczucie odświeżenia, ale nie ściąga skóry.




Moja opinia

Zacznę od tego, że stosowałam ten żel rano, a więc nie służył mi do demakijażu. 
Sięgałam po niego z przyjemnością, ponieważ dawał uczucie odświeżenia, ale jednocześnie był łagodny. Nie powodował uczucia ściągnięcia, nie podrażniał. Bardzo polubiłam jego delikatny zapach.

Myślę, że z powodzeniem można go również używać wieczorem po uprzednim wstępnym demakijażu np. olejkiem czy płynem micelarnym. 

Co do zapewnień producenta o likwidowaniu podrażnień i zaczerwienień - nie miałam takich oczekiwać wobec żelu, kosmetyku, który pozostaje na mojej skórze przez kilkanaście sekund. Na pewno jednak takich podrażnień nie wywoływał, nie nasilał zaczerwienień, był bardzo łagodny. 

Myślę, że jest odpowiedni dla każdego typu cery, radzi sobie z sebum, odświeża, ale jednocześnie nie wysusza, więc każdy powinien być z niego zadowolony.

Dodatkowo jest wydajny i można go kupić w dość przystępnej cenie, szczególnie na promocjach, których w drogeriach nie brak.

Sądzę, że kiedyś do niego wrócę :)


Cena i dostępność

29,99zł/150ml
Rossmann, Hebe i inne drogerie

czwartek, 25 lutego 2016

REN - Clearcalm 3 - Clarifying Clay Cleanser

Kosmetyki do oczyszczania skóry twarzy to zdecydowanie coś, co lubię kupować najbardziej, coś, czego uwielbiam używać i również recenzować :)
Przez długi czas byłam wierna żelowi Nuxe Aroma Perfection (RECENZJA), ale w pewnym momencie przyszła pora na wypróbowanie czegoś nowego. Z jakiegoś powodu to na rynku brytyjskim i amerykańskim mamy chyba największy wybór ciekawych "czyścików", więc oglądanie anglojęzycznych kanałów YT musiało zaowocować zakupami ;)

Tym razem opowiem wam o:

REN Clean Skincare
Clearcalm 3
Clarifying Clay Cleanser



Od producenta:

- oczyszczający kosmetyk do oczyszczania skóry twarzy stworzony do walki z niedoskonałościami;
- pozostawia skórę oczyszczoną i uspokojoną;
- glinka francuska absorbuje nadmiar sebum i zapewnia skórze detoks;
- cynk redukuje ogranicza produkcję sebum;
- salicylina pozyskana z kory wierzby delikatnie złuszcza i odblokowuje pory;
- olejki eteryczne z rumianku, lawendy i szałwii mają działanie przeciwzapalne i antybakteryjne;
- ekstrakt z głogu zmniejsza widoczność porów i poprawia koloryt skóry.





Kosmetyki marki REN nie zawierają składników powszechnie uważanych za szkodliwe a także tych, który unika każda osoba zwracająca uwagę na składy :)




Szczegóły techniczne

Konsystencja jest dość nietypowa jak na produkt do oczyszczania, nie jest to ani żel, ani emulsja, ani mleczko, ani olejek...Produkt przypomina raczej maskę z dużą zawartością glinki, ale nie jest aż tak gęsty i nie zasycha a więc bez problemu daje się rozprowadzić i spłukać.



Opakowanie z pompką typu airless jest praktyczne i higieniczne a samo opakowanie prezentuje się bardzo estetycznie na półce w łazience :)

W przypadku tego typu konsystencji jednak odrobina produktu zostaje na ściankach, przez co nie do końca widzimy, ile produktu tak naprawdę zostało i tylko ciężar opakowania może być wskazówką. Czyścik mimo wszystko i tak wystarczył mi na bardzo długo, więc nie sądzę, żeby dużo produktu się marnowało i nie będę na to narzekać :)

Zapach kosmetyku jest dość specyficzny. W składzie nie znajdziemy sztucznych substancji zapachowych, więc efekt końcowy to kombinacja zapachowa olejków eterycznych z lawendy, szałwii i rumianku. Jest delikatnie ziołowy, ani szczególnie ładny, ani drażniący. 

Wydajność bardzo dobra, kosmetyk wystarczył mi na 3 miesiące cowieczornego stosowania (u mnie standardowo takie produkty wystarczają na 1,5 -2 miesiące). 


Moja opinia

Zacznę do tego, że do tego typu konsystencji trzeba się przekonać i przyzwyczaić. Przy pierwszym użyciu miałam wrażenie, że myję się maseczką glinkową lub jakąś gęstą pastą, która w ogóle się nie pieni. Do braku piany jestem już przyzwyczajona (nie znoszę SLES w żelach do mycia twarzy), ale i tak miałam wątpliwości, czy skóra będzie dobrze oczyszczona po umyciu czymś tak gęstym i kremowym, bez większego poślizgu. Po spłukaniu jednak okazuje się, że skóra jest czysta i świeża, więc nie ma się czego obawiać. 
Nie ma też problemów z rozprowadzeniem na zwilżonej twarzy.



Po umyciu nie odczuwam ściągnięcia ani przesuszenia, co dla mnie jest bardzo ważne. Nie jest to na pewno kosmetyk nawilżający czy tłusty, nie pozostawia żadnej warstwy na skórze, ale też nie wysusza. 

Mam też wrażenie, że skóra jest taka...zbalansowana, że ten kosmetyk przywraca jej równowagę. Pory są delikatnie zmniejszone, nie ma zaczerwienień, które czasem są u mnie widoczne po myciu. A więc wrażliwcy nie muszą się go obawiać :)

Trudno mi powiedzieć, czy ten kosmetyk walczy z niedoskonałościami, ponieważ ja używam kilku produktów do tego celu (m.in. Liquid Gold z kwasem glikolowym, maseczki glinkowe), na pewno jednak stanowi bardzo dobre uzupełnienie, ponieważ świetnie oczyszcza i uspokaja skórę. 

Duży plus za ciekawy skład i brak świństw w składzie.

Dodam, że nie stosowałam go do demakijażu, tylko jako drugi krok oczyszczania twarzy po wstępnym demakijażu balsamem lub olejkiem. 


Polecam jeszcze zajrzenie do recenzji Caroline Hirons -> KLIK

To kolejny kosmetyk REN, który świetnie się u mnie sprawdził. Przewiduję powrót do glinkowego czyścika jak również testowanie innych kosmetyków tej marki. 



Cena i dostępność
w Niemczech - 24€/150 ml (w Douglasie, LookFantastic.de itp.)
w Polsce dostępny w Galilu -> KLIK za ok. 125 zł.


środa, 18 listopada 2015

RECENZJA: Sylveco - lipowy płyn micelarny

Zapraszam na recenzję kosmetyku, którego recenzji macie już pewnie po dziurki w nosie. Jest wszędzie, na blogach na Youtube....Skoro jednak miałam okazję zużyć już dwa opakowania i kiedyś pewnie jeszcze kupię go ponownie, to czemu miałabym nie podzielić się z Wami moją opinią? :)
Mowa o:

Sylveco - lipowy płyn micelarny


Od producenta

- delikatny i skuteczny płyn do demakijażu i oczyszczania twarzy;
- zawiera ekstrakt z kwiatów lipy szerokolistnej, który wykazuje działanie nawilżające i osłaniające, zwiększa elastyczność i sprężystość skóry;
- polecany w pielęgnacji oczu ze względu na działanie łagodzące podrażnienia i kojące;
- zapobiega wysuszeniu skóry;
- usuwa nawet intensywny i wodoodporny makijaż.

Skład




Szczegóły techniczne

Płyn o lekko żółtawym zabarwieniu i delikatnym, bliżej nieokreślonym zapachu kojarzącym się z naturą. 


Moja opinia

Płyn bardzo dobrze spełnia swoją podstawową funkcję, czyli zmywa makijaż oczu. Robi to równie szybko i skutecznie jak słynna Bioderma, jest przy tym tak samo delikatny, nie podrażnia oczu.
Nie wzmaga wypadania rzęs (a zdarzało się to niektórym płynom do demakijażu).

Do demakijażu twarzy używam balsamów lub olejków, ale zdarzało mi się przemywać nim twarz w ciągu dnia albo w podróży i mogę powiedzieć, że dobrze oczyszcza, odświeża, nie pozostawia uczucia lepkości. 

Lubię go również za właściwości łagodzące, naprawdę przyjemnie koi okolice oczu np. wtedy, gdy zdarzy mi się chodzić w makijażu zbyt długo i odczuwam pieczenie. Skład ma również świetny, ekstrakt z lipy mamy od razu po wodzie. 

Podsumowując: jest to kosmetyk, który świetnie spełnia swoją funkcję i robi to za pomocą naturalnych składników. 

Coraz bardziej lubię markę Sylveco, to mój kolejny ulubieniec z tej firmy, po balsamie myjącym do włosów. 

Cena
18zł/200 ml

Dostępność
sklepy z naturalnymi kosmetykami, niektóre apteki DOZ, drogeria Natura, internet

poniedziałek, 26 października 2015

RECENZJA: Nuxe Reve de Miel - Oczyszczający żel do twarzy

Po tym, jak zapałałam dozgonną miłością do żelu Nuxe Aroma Perfection (KLIK!), postanowiłam znaleźć coś delikatnego do porannego oczyszczania, również w ofercie marki Nuxe. 
Miodowy żel oczyszczający z linii Reve de Miel wydawał się idealnym kandydatem - zawiera miód, a więc na pewno nawilża i koi, nie zawiera SLES, poza tym skoro żel tej marki przeznaczony do cery mieszanej i tłustej absolutnie nie przesusza mojej skóry, to ten przeznaczony do suchej i wrażliwej powinien być już niesamowicie delikatny. 

Nuxe 
Reve de Miel 
Oczyszczający żel do twarzy



Od producenta:
- delikatny żel do oczyszczania cery z makijażu i innych zanieczyszczeń;
- nie zawiera mydła;
- koi skórę i pozostawia ją miękką;
- nie powoduje podrażnień, nie wysusza skóry;
- zawiera miód, słonecznik i roślinne substancje myjące
- zawiera 94,9% naturalnych składników;
- nie zawiera parabenów.


Szczegóły techniczne

Jest to dość wodnisty (ale bez przesady), przezroczysty żel o miodowym zabarwieniu. Praktyczne, solidne opakowanie z pompką, która działa bez zarzutu i bez problemu można ją zablokować i zabrać  kosmetyk w podróż, 
Żel ma bardzo intensywny miodowo-perfumowy zapach, przyjemny, ale zdecydowanie zbyt intensywny jak na kosmetyk przeznaczony do pielęgnacji twarzy. Tym bardziej, jeśli ma to być kosmetyk do cery suchej i wrażliwej!
Żel nie pieni się za bardzo, natomiast bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i spłukuje, nie pozostawia żadnej warstwy po umyciu. 


Moja opinia

Krótko mówiąc, żel nie do końca sprostał moim oczekiwaniom. Spodziewałam się czegoś bardzo delikatnego, kojącego, bezpiecznego dla wrażliwej skóry. Czegoś, co idealnie pasowałoby do porannego mycia twarzy. 

Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to zapach. Przyjemny, ale bardzo słodki i intensywny, nie miałabym nic przeciwko, gdyby to był żel pod prysznic czy balsam, ale w przypadku kosmetyku do twarzy może trochę nas podduszać, nie mówiąc już o potencjalnie drażniącym działaniu na skórę. Po paru tygodniach używania zapach zaczyna po prostu męczyć. 

Poza tym, pomimo braku SLES i wyraźnej deklaracji producenta, że jest to kosmetyk przeznaczony dla cery suchej i wrażliwej, żel jednak wysusza skórę po myciu i daje uczucie ściągnięcia. Nie jest tragicznie, nie porównywałabym tego do ściągnięcia, które fundują nam typowe żele dla cery tłustej i trądzikowej, ale na pewno nie jest to kosmetyk delikatny, a o obiecywanym ukojeniu skóry możemy zapomnieć. 

Na szczęście nie zauważyłam negatywnego wpływu na skórę, obyło się bez podrażnień czy wysypu. Uczucie ściągnięcia po umyciu na pewno nie należało jednak do przyjemności i nie powinno występować przy stosowaniu żelu tego typu.
 Żel z serii Aroma Perfection (przeznaczony dla cery mieszanej i tłustej) jest zdecydowanie delikatniejszy, choć oczyszcza równie dobrze, a może nawet i lepiej, więc nawet gdyby ktoś zastanawiał się nad zakupem żelu do oczyszczania wieczornego, do stosowania jako uzupełnienie demakijażu, to poleciłabym raczej Aroma Perfection, a nie Reve de Miel. 

Podsumowując, obyło się bez tragedii, więc nie nazwałabym tego kosmetyku bublem, ale niestety, ten produkt nie spełnia obietnic producenta i nadaje się raczej dla posiadaczek cery tłustej, na pewno nie suchej i wrażliwej, i to dla tych z Was, którym nie przeszkadza uczucie ściągnięcia po myciu twarzy. 

Ja już do niego nie wrócę, ale jestem ciekawa, czy sprawdził się u Was?

Cena
38-50 zł/200 ml (w zależności od apteki i promocji)

Dostępność
apteki

niedziela, 22 marca 2015

Clinique - Take the day off

Powtórzę się, ale nie mogę inaczej rozpocząć tej recenzji - demakijaż to dla mnie podstawa pielęgnacji i jestem przekonana, że stan cery w dużej mierze zależy właśnie do tego, jak i czym oczyszczamy twarz wieczorem. 

Od ponad roku byłam wierna azjatyckim olejkom do demakijażu. Przekonałam się, że tylko czymś tłustym można dokładnie i jednocześnie delikatnie usunąć makijaż. Oczywiście, olejek to tylko pierwszy krok - potem myłam twarz żelem Nuxe Aroma Perfection.

Żel Nuxe pozostał ze mną do dziś, ale jeśli chodzi o krok pierwszy, to jakiś czas temu zaczęłam szukać produktu, który nie zawierałby parafiny, a jednocześnie tak jak azjatyckie olejki mógłby być spłukany z twarzy bez konieczności zabawy ze ściereczkami muślinowymi. Niestety, większość bardziej naturalnych mieszanek olejków czy balsamów do demakijażu nie zmienia się w łatwo zmywalną emulsję tak, jak robią to azjatyckie olejki, więc znalezienie tej właściwej alternatywy zajęło mi trochę czasu. 
Aż w końcu skusiłam się na kosmetyk bardzo ostatnimi czasy popularny, czyli...

Clinique
Take the day off



Od producenta:

- zapewnia delikatny i skuteczny demakijaż, nawet ten cięższy;
- po nałożeniu zmienia się w gęstą oliwkę, którą można łatwo rozprowadzić na skórze;
- odpowiedni dla wszystkich rodzajów skóry;
- bezzapahowy




Szczegóły techniczne

Ten kosmetyk ma postać gęstego balsamu, który mi kojarzy się po prostu ze....smalcem. Obawiałam się, że będzie się z nim ciężko pracowało, ale nic podobnego - nabieramy odrobinę, która pod wpływem ciepła dłoni bardzo szybko zmienia się w coś na kształt gęstego olejku, który z łatwością rozprowadzamy na skórze, możemy też zafundować sobie delikatny masaż. 

Można go potem bez problemu spłukać z twarzy za pomocą wody, nie pozostawia tłustej warstwy. Ja jestem wyznawczynią dwustopniowego oczyszczania i nie wyobrażam sobie nie umyć potem twarzy żelem, ale myślę, że posiadaczki cery suchej mogą sobie czasem ten krok darować. 

Jest to kosmetyk bardzo prosty, bez udziwnień, koloru, zapachu...Jest bezzapachowy, bezbarwny, więc nie spodziewajmy się tu spa, ale dzięki temu balsam nadaje się również dla wrażliwej cery. Możemy mieć pewność, że nic nas w nim nie podrażni, nie pakujemy również zbędnej chemii na twarz. 

Brak dodatkowych rewelacji rekompensuje za to opakowanie - moim zdaniem jest bardzo zgrabne i eleganckie, aż miło po nie sięgać co wieczór :) 

Balsam Clinique jest niesamowicie wydajny, stosuję go już od połowy listopada i ubyło maksymalnie 1/4 produktu. 




Skład

Krótki i przyjazny. Nie jest może w 100% naturalny, ale nie ma w nim parafiny, znajdziemy za to olej z krokosza. 



Moja opinia

Jestem zachwycona tym balsamem :)

Bardzo dobrze oczyszcza skórę z makijażu, po spłukaniu skóra jest świeża i przy tym miękka, nawilżona. Stosuję potem jeszcze żel oczyszczający i zauważyłam, że po całym zabiegu skóra jest mniej spięta i przesuszona niż po duecie olejek do demakijażu + żel. 

Ogólnie cały proces demakijażu przebiega z nim bardzo sprawnie i przyjemnie. 

Dzięki temu, że jest to kosmetyk bezzapachowy i bez zbędnych dodatków, nie podrażnia skóry, wręcz przeciwnie - pozostawia ją przyjemnie miękką i gładką. 

Do tego jest niesamowicie wydajny, co myślę, że uzasadnia jego dość wysoką cenę. 

Nie wiem, czego jeszcze można chcieć od kosmetyku przeznaczonego do demakijażu, chyba znalazłam swój czyścik idealny :)


Cena

30 Euro/125 ml
w Polsce - około 145 zł/125 ml


niedziela, 8 czerwca 2014

Nuxe - Melting Cleansing Gel with Rose Petals

Dziś będzie o kosmetyku, który pojawił się już w ostatnim denku. Mowa o żelu do mycia twarzy, a muszę przyznać, że kosmetyki do mycia twarzy są dla mnie bardzo istotne, wybieram je raczej ostrożnie i zauważyłam, że w dużym stopniu decydują o stanie mojej cery.

Po tym, jak zakochałam się w żelu Nuxe Aroma Perfection, przeznaczonym do cery mieszanej i tłustej, pomyślałam, że może warto przyjrzeć się innym produktom tej marki. Aroma Perfection zakupiłam ponownie, ale przy okazji zdecydowałam się też na coś łagodniejszego do porannego oczyszczania.

Nuxe - Melting Cleansing Gel 
Face and Eyes
with Rose Petals


Obietnice producenta

- delikatna, kremowa konsystencja;
- łagodny, nie wysusza skóry;
- doskonale oczyszcza skórę i usuwa makijaż;
- zawiera wodę różaną.


Szczegóły techniczne

- kremowa, delikatna konsystencja;
- dość intensywny, różany zapach;
- główne składniki to woda różana i olej macadamia;
- nie zawiera SLES ani żadnych innych silnych detergentów;
- do zużycia w ciągu 6 miesięcy od otwarcia;
- jest dość wydajny, do umycia twarzy potrzeba mniej więcej tyle, ile widać na zdjęciu poniżej. 


Moja opinia

Choć mój ulubiony żel Aroma Perfection wcale nie był wysuszający, to rano przyjemniej sięgało się po jego różanego kuzyna, ze względu na kremową konsystencję. Z drugiej strony - pomimo składu, produkt ten wcale nie okazał się być o wiele łagodniejszy od przeznaczonego dla skóry mieszanej i tłustej żelu Aroma Perfection. 

Dobrze oczyszczał i odświeżał skórę, nie pozostawiając żadnego filmu, czy wrażenia niedomycia. Myślę, że mógłby również poradzić sobie jako pierwszy krok w demakijażu. 
Nie zaobserwowałam przesuszenia w trakcie używania, ale nie był też jakoś wybitnie kojący czy nawilżający.

Trzeba wspomnieć o zapachu - jest to typowo różany, trochę staroświecki zapach. Mi nie przeszkadzał, nawet się polubiliśmy, ale ostrzegam antyfanów róży :) 
Z drugiej strony jednak zapach ten mógłby być odrobinę mniej intensywny - nie przepadam za mocno perfumowanymi kosmetykami do twarzy. 


 Może to mało ważne, ale bardzo spodobało mi się opakowanie, a szczególnie ten bladoróżowy kolor i oszczędny design całości :)

Podsumowując - kosmetyk ten dobrze spełniał swoją rolę, nie zrobił też niczego złego - nie przesuszał, nie podrażniał. Nie zrobił też jednak nic wybitnego, nie był jakoś szczególnie kojący czy wyjątkowo łagodny. 

Jeśli lubicie zapach różany w kosmetykach i szukacie czegoś do mycia twarzy bez SLES - polecam wypróbować. 
Ja na pewno wrócę do żelu Nuxe Aroma Perfection, do tego - nie wykluczam, że może kiedyś, ale też nie zachwycił mnie na tyle, żeby od razu kupować kolejne opakowanie.

Cena
w zależności od apteki, ok. 35-40zł

Dostępność
apteki


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Nuxe Aroma-Perfection - Purifying Cleansing Gel

Dziś będzie o ogromnym ulubieńcu ostatnich miesięcy, który kupiłam ponownie, gdy tylko pierwszy sięgnął dna :)

Przywiązuję dużą wagę do kosmetyków do oczyszczania twarzy, w moim przypadku często robią większą różnicę niż np. tonik, płyn micelarny, czy nawet krem. 


Nuxe Aroma-Perfection - Purifying Cleansing Gel
combination and oily skin



 Obietnice producenta:

- oczyszcza pory;
- minimalizuje wydzielanie sebum;
- zawiera ekstrakty roślinne;
- nie zawiera mydła i alkoholu;
- nie wysusza skóry;
- dokładnie oczyszcza, nie naruszając naturalnej równowagi skóry.


Głównym składnikiem myjącym w tym produkcie jest sodium cocoyl apple amino acids, który jest łagodnym detergentem o doskonałych właściwościach oczyszczających, bezpiecznym dla oczu, a który jednocześnie ma zdolności usuwania filtrów i barwników mineralnych. Jest łatwo biodegradowalny i nie zawiera siarczanów.

Szczegóły techniczne

Produkt ma postać kremowego, białego żelu, który w połączeniu z wodą dobrze rozprowadza się na skórze i bez problemu można go spłukać. Nie tworzy obfitej piany, ale daje uczucie oczyszczenia i odświeżenia.


Ogromnym plusem jest pompka, którą można bez problemu zablokować i opakowanie zabrać w podróż bez obaw, że coś się wyleje.

Żel ma delikatny, lekko ziołowy zapach, jednak jest on ledwo wyczuwalny.



Moja opinia

Odnalazłam nowego ulubieńca w kategorii oczyszczenie twarzy :)

Spełnia wszystkie moje wymagania - dobrze oczyszcza i odświeża, nie pozostawiając uczucia ściągnięcia. Nie przesusza przy codziennym stosowaniu. Dobrze sprawdza się na mojej wrażliwej skórze, nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych, a stosuję już drugie opakowanie pod rząd.
Nie pozostawia żadnego filmu na twarzy, nie zapycha.

Stosowany regularnie jest doskonałym sprzymierzeńcem w pielęgnacji skóry problemowej, skłonnej do zapychania. 

Co więcej, sama aplikacja jest bardzo przyjemna - nie ma nachalnego zapachu, nie powoduje pieczenia oczu jeśli jakimś cudem się tam dostanie (do demakijażu oczu stosuję specjalny płyn), po osuszeniu skóra nie jest ściągnięta czy zaczerwieniona, a zdarzało mi się to po wielu żelach i piankach do mycia twarzy.

Moja cera jest mieszana ale jednocześnie wrażliwa, bywa też czasem sucha zimą i ten żel w każdych warunkach dobrze mi służył.

Poza tym kocham go za pompkę :)

Wydajność standardowa.

Moja cera bardzo go polubiła, od razu po zdenkowaniu kupiłam kolejne opakowanie i chyba zostanę przy nim na dłużej. Cieszę się, ze wreszcie odkryłam coś naprawdę dobrego do mycia twarzy, co mogę kupić tu w Niemczech na miejscu. 

Stosuję go jako drugi krok demakijażu, czasem również do mycia twarzy rano. Spokojnie można go stosować 2 razy dziennie :) 

Cena

12-16 Euro/200 ml
w Polsce: 35-50zł/200 ml

Dostępność
apteki :)

niedziela, 19 stycznia 2014

Hada Labo - Gokuyjun Face Wash

Zdobyłam ten kosmetyk podczas zakupów w Chinach,  gdy trafiłam na stacjonarny sklep Sasa :)
Jest to jedna z tych azjatyckich pianko-kremów do mycia twarzy, które najlepiej używać z tzw. foaming net, czyli siateczką do spieniania (choć nie jest to konieczne).


Hada Labo - Gokuyjun Face Wash



Kosmetyk ten pochodzi ze słynnej linii Hada Labo z kwasem hialuronowym. Na pewno słyszałyście o słynnym lotionie zawierającym kilka rodzajów kwasu hialuronowego i to jest właśnie "czyścik", który stanowi część całej linii.

Od producenta

Producent obiecuje:
- jednoczesne oczyszczenie i nawodnienie skóry, dzięki zawartości kwasu hialuronowego, i to nie zwykłego, tylko Super Hyaluronic Acid, który ma ponoć dwukrotnie większą moc;
- łagodne działanie, nie przesusza skóry;
- odpowiedni dla wrażliwej skóry twarzy;
- pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia skóry;
- przywraca równowagę pH skóry;
- nie zawiera substancji zapachowych, barwników, parafiny ani alkoholu

Skład

Water, Glycerin, Sodium Cocoyl Glycinate, Butylene Glycol, Hydroxypropyl Starch Phosphate, Cocamidopropyl Betaine, PEG-400, Decyl Glucoside, Sodium Lauroyl Aspartate, Potassium Cocoyl Glycinate, Glyceryl Stearate SE, Sodium Stearoyl Glutamate, BHT, Citric Acid, Disodium EDTA, Hydroxypropyl Methylcellulose, Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, Lauric Acid, Methylparaben, PEG-32, Polyquaternium-7, Polyquaternium-52, Propylparaben, Sodium Acetylated Hyaluronate, Stearic Acid 




Szczegóły techniczne

Mamy do czynienia z białą, gęstą pastą, czyli formą typową dla azjatyckich myjadeł do twarzy. Nie ma sztucznych substancji zapachowych, za co ogromny plus, praktycznie nie pachnie, no może trochę "aptecznie" :)
Spieniany w tradycyjny sposób w dłoniach nie pieni się za mocno, jest po prostu gęsty i kremowy.
Stosowany razem z siateczką daje nam za to całe mnóstwo puszystej piany. Bez względu na sposób, dobrze oczyszcza twarz, jednak metoda nr. 2 jest na pewno przyjemniejsza, no i bardziej ekonomiczna - zużywamy mniej produktu.


Moja opinia

Nie bardzo wierzę w nawilżające właściwości żeli/pianek do mycia twarzy, ale zawsze oczekuję, że dany kosmetyk mnie nie wysuszy i nie podrażni, ale jednocześnie dobrze oczyści twarz. Wybieram zazwyczaj te bez SLES, jeśli jeszcze do tego obiecują delikatne działanie, to jestem kupiona ;)

W przypadku pianki Kose (RECENZJA) obietnice producenta o łagodności i nawilżeniu były trochę na wyrost , choć mimo wszystko, pomimo efektu skrzypiącej skóry po myciu,  i tak byłam z niej zadowolona. Myślałam, że tutaj będzie podobnie, a tymczasem okazało się, że tym razem producent lepiej wywiązał się ze swoich obietnic :)

Po umyciu skóra jest świeża, oczyszczona, ale nic nie skrzypi, a wręcz przeciwnie - skóra jest miękka i przyjemna w dotyku. Nie ma też uczucia ściągnięcia czy przesuszenia, nic się też nie dzieje przy częstym stosowaniu. 

Muszę przy tym dodać, że nie stosowałam jej do demakijażu - od ponad pół roku usuwam makijaż za pomocą olejku, wcześniej stosowałam do tego celu płyny micelarne. Pianka czy żel to dla mnie zawsze krok numer dwa.

Jeden mały minus - trzeba uważać, żeby pianka nie dostała się do oczu. To trochę nielogiczne, bo dla skóry twarzy jest niesamowicie delikatna, zero przesuszenia czy ściągnięcia, ale jeśli dostanie się do oczu....Nie jest to przyjemne ;) Słyszałam jednak, że azjatyckie czyściki mają to do siebie, że lepiej trzymać je z dala od oczu :)

Kolejnym minusem może być wydajność - pianka skończyła się dość szybko. 100 g pojemność zużyłam w ciągu 1,5 miesiąca, może ze względu na gęstą konsystencję. Przyznam jednak, że czasem używałam jednorazowo większą ilość, niż było to konieczne ;)

Cena
ok 30zł /100g

Dostępność
Sasa (stacjonarnie w krajach azjatyckich i online), ebay i tym podobne. Ewentualnie wyprawa do Japonii ;)