wtorek, 25 sierpnia 2015

RECENZJA WŁOSOWA: Farmona HAIR GENIC Bamboo & Oils: odżywka i maska

W dzisiejszym poście przedstawię Wam dwa kosmetyki z mniej znanej serii Farmony: Bamboo & Oils. Sama nie wiedziałam o ich istnieniu, ale dostałam jeden z tych produktów w prezencie i spodobał się na tyle, że dokupiłam drugi do towarzystwa :)



Seria HAIR GENIC Bamboo & Oils przeznaczona jest do pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Ma za zadanie odżywiać, regenerować i nawilżać włosy za pomocą olejów i ekstraktów, mi.n. ekstraktu z bambusa. 
W skład serii wchodzi jeszcze szampon, na którego zakup jednak się nie skusiłam ze względu na zawartość SLeS.


Farmona
HAIR GENIC Bamboo & Oils
odżywka ochronna


Jest to odżywka ochronna w sprayu (bez spłukiwania). Ma delikatny, świeży zapach. Dozownik działa bez zarzutu.

Obietnice producenta:
- ekstrakt z bambusa nawilża i wzmacnia włosy;
- zawartość olejów (arganowego, makadamia i awokado);
- keratyna, ceramidy i proteiny pszeniczne odbudowują włosy i chronią przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych;
- chroni przed niekorzystnym działaniem wysokiej temperatury i utratą koloru w przypadku włosów farbowanych.

Moja opinia:
Nigdy nie byłam przekonana do odżywek w sprayu. Stosowałam odżywki do spłukiwania i ewentualnie serum/jedwab na końcówki i nie widziałam większego sensu w stosowaniu dodatkowo tego typu produktów. Gdy zaczęłam częściej sięgać po suszarkę, zaczęłam jednak myśleć o dodatkowej ochronie, więc postanowiłam dać szansę tej odżywce. 

Stosowanie jej jest bardzo przyjemne - odżywka pachnie świeżo, delikatnie, przy tym nie skleja włosów a dozownik dobrze rozpyla zawartość. Nie obciąża włosów ani nie utrudnia rozczesywania (co zauważyłam np. w odżywce w sprayu Biovax z olejami). 
Trudno powiedzieć, na ile chroni przed negatywnym działaniem temperatury, ale na pewno zauważyłam, że końce przez cały dzień pozostają elastyczne i miłe w dotyku, ładnie się błyszczą i nie stają się suche, sztywne i podatne na zniszczenie w ciągu dnia. 

Myślę, że to naprawdę niezła alternatywa do klasycznego jedwabiu, może też być dodatkowym wspomagaczem w okresie zimowym, gdy nasze włosy cierpią najbardziej. Posiadaczki długich włosów powinny docenić tę odżywkę. 

Duży plus za skład - rzeczywiście mamy wymienione przed producenta oleje i ekstrakty, poza tym wysoko w składzie jest np. Polyquaternium-59, składnik chroniący włosy przed promieniowaniem UV. Nie ma też alkoholu!


Skład:
Aqua (Water), Polyquaternium-59, Butylene Glycol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Propylene Glycol, Bambusa Arundinacea (Bamboo) Leaf Extract, Hydrolyzed Keratin, Glycerin, Milk Lipids, Ceramide 3, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Silicone Quaternium-22, Polyglyceryl-3 Caprate, Dipropylene Glycol, Cocamidopropyl Betaine,

Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil,
Macadamia Ternifolia Seed Oil, Parfum (Fragrance), Disodium EDTA, CI 19140, CI 42090.


Farmona
HAIR GENIC Bamboo & Oils
Maska odbudowująca


Obietnice producenta:

Prawie identyczne jak w przypadku odżywki, nie wymienia jedynie ochrony przed wysoką temperaturą, mamy za to ekstrakt z pomarańczy, który ma wzmacniać cebulki i pozytywnie wpływać na skórę głowy.

Moja opinia:

Zapach bardzo podobny do odżywki, czyli delikatny i świeży. Konsystencja dość rzadka i lekka.

Maska świetnie sprawdza się zarówno nakładana na 2-3 minuty jak odżywka jak i przy dłuższym trzymaniu. Nie obciąża (choć nie warto przesadzać z ilością), znacznie ułatwia rozczesywanie, włosy są nawilżone, lśniące, wygładzone. Nie robi cudów, ale na pewno bardzo dobrze sprawdza się w codziennej pielęgnacji, sprawia, że włosy są miłe w dotyku, nie puszą się i dobrze wyglądają. 
Jak już wspominałam, trzeba uważać z ilością, jednak nakładana z umiarem nigdy nie obciąża włosów. 


Skład:
Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Distearoylethyl Dimonium Chloride,  Glycerin, PPG-3 Benzyl Ether Myristate, Hydrolyzed Keratin,
Propylene Glycol, Bambusa Arundinacea (Bamboo) Leaf Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Milk Lipids, Ceramide 3, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Inulin, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin,
2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Disodium EDTA, Lactic Acid.

Podsumowując:
Odżywkę ochronną w sprayu mogę zaliczyć do odkryć roku, na pewno będę do niej wracać, bo świetnie radzi sobie z moimi końcami, chroni je i dodaje blasku i udaje jej się to osiągnąć bez nadmiaru silikonów i obciążenia :)
Maska jest dobrym kosmetykiem, świetnie się sprawdza i mogę ją Wam polecić z czystym sumieniem, ale nie zachwyciła mnie na tyle, żeby do niej wracać. 


Ceny:
12-14 zł

Dostępność:
mniejsze drogerie (np. w niektórych drogeriach Kosmeteria i tych osiedlowych), niektóre apteki, internet




9 komentarzy :

  1. Ciekawe kosmetyki - nie widziałam ich nigdzie.
    Muszę zobaczyć co tam Farmona ma za nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę musiała wypróbować, bo mnie zachęciłaś. =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stosowałam z tej serii połączenie szampon + maska i u mnie niestety się nie sprawdziły. Odczułam te produkty jako bardzo lekkie, a ja potrzebuje dużego nawilżenia, którego niestety te mi nie zagwarantowały. Może jednak odżywka w spreju też by się u mnie sprawdziła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szamponu nie miałam, maska rzeczywiście jest lekka i stosuję ją najczęściej jako odżywkę, nawet kilka razy w tygodniu, ale muszę przyznać, że i tak robi swoje i dość dobrze nawilża. Do głębszej kuracji polecam np. Shea Moisture albo Biovax :)

      Usuń
  4. Podejrzewam że u mnie byłby problem z ich dostaniem ale na maskę chętnie bym się skusiła:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mialam nic z tej serii obecnie wykanczam elseve i pare innych masek a spryskiwacze zostawiam na zime :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się spray! Ale nie wiem, czy zaryzykuję, bo od wielu lat jestem wierna Gliss Kurom, które uwielbiam. Próbowałaś?

    OdpowiedzUsuń
  8. Gliss Kury nie są złe od czasu do czasu, ale z tego co pamiętam, to przy częstszym stosowaniu jakby przesuszają włosy i robią lekkie siano z końcówek. Przynajmniej tak było, gdy ostatni raz miałam z nimi do czynienia, czyli jakieś 5-6 lat temu, no i nie przetestowałam wszystkich rodzajów, więc może trzeba będzie znowu dać im szansę ;)

    OdpowiedzUsuń