niedziela, 15 listopada 2015

Yankee Candle: recenzje jesiennych zapachów

Jesień i zima to dla mnie (i pewnie nie tylko) czas wzmożonej aktywności w kominku :)
Zapraszam na recenzje wosków w jesiennych zapachach:





Autumn in the Park

Mieszanka jabłek i jesiennych liści, takich leżących w wilgotnej ziemi w parku. Bardzo jesiennie i klimatycznie, ale zdecydowanie wolę jabłka z dodatkiem przypraw, np. w wydaniu szarlotkowym lub grzańcowym. W tym wypadku, takie połączenie kojarzy się raczej z czymś niezbyt świeżym, coś jak opadłe owoce w parku, leżące wśród liści w wilgotnej ziemi ;) Rzeczywiście bardzo jesiennie, ale chyba nie do końca chcemy, żeby tak pachniał nasz dom. Właściwie czepiam się szczegółów, zapach nie jest zły i na pewno znajdzie swoich zwolenników, po prostu nie trafił w mój gust.



Crisp Morning Air

A tutaj mamy ulubieńca :) Chłodny, rześki zapach chłodnego, jesiennego powietrza, trochę ziołowy (mamy tu szałwię, miętę, eukaliptus), ocieplony dodatkiem gruszki, która nadaje mu ciepła i odrobiny słodyczy, Ciekawe połączenie, bardzo jesiennie i klimatyczne. Nareszcie coś nowego :)


Apple Spice

Może się mylę, ale ten zapach pojawił się chyba wśród nowości zimą zeszłego roku. Pasuje na każdy chłodny dzień, to taki aromat kawiarni, gdzie w tle pieką się ciasta. Czujemy ciasto (kojarzy mi się z pączkiem, ale może zasugerowałam się etykietą ;)) z nadzieniem jabłkowym i odrobiną cynamonu. Zazwyczaj takie połączenia z cynamonem w Yankee są bardzo intensywne, bywają nawet duszące, tutaj mamy raczej taki subtelny, ciepły aromat kojarzący mi się właśnie z kawiarnią, gdzie ciasta i inne przysmaki czujemy gdzieś w tle. Zapach dobrze wyczuwalny, odpowiednio intensywny, ale nie za mocny. Bardzo go polubiłam i chętnie jeszcze kiedyś do niego wrócę :)



Egyptian Musk

To akurat wosk z letniej kolekcji afrykańskiej. Pachnie świeżo, czystością, ale nie taką kibelkową, tylko hotelową. Kojarzy mi się trochę z takimi unisexowymi mydełkami, które często spotykamy w hotelowych łazienkach, świeżą pościelą, ale taką pięciogwiazdkową ;) Jest jednak niesamowicie intensywny i może przyprawić o ból głowy, polecam więc dozować go oszczędnie i nie palić zbyt długo. To jeden z tych wosków, które dobrze zapalić po sprzątaniu.



Carrot Cake

Ten wosk długo przeleżał w oczekiwaniu na swoją kolej. To rzeczywiście zapach ciasta, takiego z  kremem/lukrem. Ma w sobie coś delikatnie korzennego, jak Pumpkin Pie, do tego taką lukrowo-pudrową słodycz, jak Red Velvet.  W skrócie - pachnie jak niezbyt słodkie ciasto z odrobiną przypraw korzennych przełożone bardzo słodkim kremem i z lukrową polewą. Być może tak właśnie pachnie ciasto marchewkowe, sama nigdy nie miałam okazji go spróbować. Jeśli lubicie ciastkowe aromaty, to mogę polecić :)




Witches' Brew

Coś, co już było, ale i w tym roku okres okołohalloweenowy nie mógł obejść się bez wiedźmy. Halloween nie obchodzę, ale muszę przyznać, że ta pora roku bardzo sprzyja oglądaniu horrorów a żaden wosk lepiej nie oddaje mrocznej atmosfery niż właśnie Witches' Brew. To intensywna paczula, taka bardzo mroczna i ziemista, z  dodatkiem jakichś tajemniczych ziół. Po prostu mikstura wiedźmy ;) Zapach bardzo intensywny, długo się utrzymuje. 

To już wszystkie recenzje, póki co nadal w kominku będą u mnie gościły jesienne woski, za zimowe zabiorę się dopiero w grudniu :) 

3 komentarze :

  1. Bardzo zaciekawiłaś mnie dwoma pierwszymi jesiennymi zapachami, muszę je gdzieś dorwać na próbę :)
    Egyptian Musk znam i strasznie lubię, kojarzy mi się ze starym, przepoconym panem :P
    Kusi mnie i ciekawi zapach Carrot Cake ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę ,że ty tak samo jak ja ciągle wynajdujesz jakieś nowe zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie zaopatrzyć sie w Apple Spice i Crisp Morning Air :)

    OdpowiedzUsuń