sobota, 31 października 2015

październikowe denko-gigant

Brawo dla mnie!  W tym miesiącu udało mi się obfotografować i przedstawić Wam moje denka w odpowiednim do tego momencie, czyli na koniec miesiąca, jestem z siebie dumna! ;)
W dodatku miesiąc naprawdę obrodził w denka i jest co pokazywać :)

Zapraszam!


 CIAŁO:


Tym razem zużyłam dwa drogeryjne żele pod prysznic w dużych pojemnościach, wiecie, że lubię kombinować z zapachami np. Bath and Body Works, ale lubię też wracać do drogeryjnych, sprawdzonych klasyków.

Nivea Free Time - miły, kremowy żel o świeżym, owocowym zapachu karamboli. Kojarzy mi się bardzo pozytywnie ze studenckimi czasami :)

Lirene - miodowy nektar do mycia ciała
Pachnie cudownie masą sernikową z olejkiem pomarańczowym, bardzo smakowicie :) Jest kremowy i nie wysusza, ale wiadomo - kocha się go przede wszystkim za zapach :)



Joanna Sensual - żel d golenia z ekstraktem z miodowego melona
Ten żel regularnie pojawia się w moich denkach, jest świetny, gęsty, wydajny, dobrze trzyma się skóry i przede wszystkim ułatwia golenie i zapobiega przesuszeniu.

Victoria's Secret - Aqua Kiss masło do ciała
Nie przekonują mnie kosmetyki VS, jeśli chodzi o pielęgnację...Zapach, owszem, był bardzo intensywny, długo utrzymywał się na skórze, był świeży i przyjemny, ale też dość szybko się znudził, przypominał mi drogeryjne kosmetyki dla nastolatek....Właściwości pielęgnacyjne znikome, po aplikacji skóra była aż nienaturalnie gładka i jedwabista (silikony), ale nie była tak naprawdę nawilżona. Zdarzyło mi się stosować tylko ten produkt przez parę tygodni i skóra po każdym prysznicu była znowu przesuszona i ściągnięta i to bardziej, niż zwykle. Do tego dziwna, bardzo silikonowo-gumowa konsystencja, bielił skórę podczas aplikacji....Moim zdaniem to tylko gadżet, służy tylko i wyłącznie do nadania zapachu skórze, jeśli lubicie mgiełki VS to zastosowanie masła przed na pewno przedłuży trwałość zapachu. Do stosowania okazjonalnie, ze względu na zapach - tak, do pielęgnacji - zdecydowanie nie. 



Pat & Rub (próbki)

rozgrzewający olejek do ciała - piękny, korzenny zapach, nie taki typowo piernikowy, czułam raczej imbir, goździki, cynamon jest raczej w tle, pomarańcza też. Zapach autentycznych przypraw przyjemnie rozgrzewa i relaksuje, po kąpieli skóra była nawilżona, ale nie przesadnie tłusta. Nie oczekujmy jednak zabarwienia wody czy piany, otrzymujemy tylko (lub aż - zależy, jak na to patrzeć) piękny zapach i właściwości pielęgnacyjne. 

orzeźwiający balsam do rąk - mój pierwszy kontakt z balsamem do rąk tej marki. Rzeczywiście orzeźwiający zapach mieszanki cytrusów (trudno wyróżnić, co tam konkretnie pachnie, coś jak mieszanka grejpfruta, pomarańczy, cytryny...). Jest to jeden z tych kremów o lekkiej konsystencji, po których zastosowaniu można spokojnie wracać do pracy na komputerze czy do innych czynności. Nawilżenie ok, ale na pewno nie jest to jakiś głęboko regenerujący, odżywczy balsam, raczej standardowy krem, a więc świetny do postawienia na biurku i stosowania w ciągu dnia. 



AA Intymna Girls - płyn do higieny intymnej

Okres dojrzewania niestety (albo na szczęście... ;)) już za mną, ale był to, zdaje się, jedyny płyn z tej serii, który nie zawierał SLES i stąd mój wybór. Sprawował się bardzo dobrze, był łagodny, odświeżał be zarzutu, do tego był wydajny. 


WŁOSY:


Recepty Babuszki Agafii - szampon na brzozowym propolisie
Szampon świetnie wpływał na moje włosy, były dobrze oczyszczone, zachowywały objętość, dobrze się układały, były świeże dłużej, niż zazwyczaj. Jednocześnie nie powodował przesuszenia ani plątania się włosów. Był raczej łagodny dla skóry głowy, ale podejrzewam go o lekki przesusz i swędzenie skóry, które zaczęłam odczuwać po ok. 2-3 miesiącach stosowania. Pewności nie mam, może to nie on był winny, ale jest to całkiem możliwe. 
Recenzja wkrótce.

Shea Moisture
Anti -Breakage Masque
Yucca & Baobab
Świetna maska, włosy po zastosowaniu były jak włosy dziecka, miękkie, nawilżone, z objętością, ale nie spuszone. Nie przeciążała włosów, ładnie pachniała.


TWARZ:


Nuxe - Aroma-Perfection
żel do mycia twarzy

Czy muszę jeszcze coś dodawać...?

Thayers - Alcohol-free toner
Unscented witch hazel with aloe vera

Bardzo podstawowy tonik o świetnym składzie. Robił to, co miał robić, czyli tonizował, lekko doczyszczał, odświeżał. Bez alkoholu, zapachu czy barwników, zawiera głównie aloes, oczar wirginijski i ekstrakt z pestek grejpfruta. 


Bioderma Sensibio H2O
płyn micelarny
Tu również wiele pisać nie muszę....Najlepszy płyn do demakijażu oczu (i nie tylko).

Veet - plastry z woskiem do twarzy
Trochę lepsze od tych z Joanny - paski są tak zrobione, że jest za co chwycić podczas odrywania i nie trzeba ich przecinań przed zastosowaniem. Są też bardzo skuteczne, byłam z nich zadowolona. 



My Beauty Diary - Lemon Vit-C Mask

Zużyłam ostatnie dwie maseczki. Niezłe, podobne w działaniu do innych maseczek tej marki, ale nie mogę powiedzieć, żeby robiły coś specjalnego, o wiele bardziej wolę np. wersję jabłkową, z czarną perłą albo ptasim gniazdem, tam efekty były widoczne dużo bardziej (i dłużej). 



The Face Shop - Chia Seed
Świetna maseczka, dużo lepsza, niż wersja z wodorostami (Kelp), może dlatego, że nie zawiera alkoholu. Ładnie wygładziła wszystko, co było do wygładzenia, nawilżyła i rozjaśniła.

Ziaja - maska kojąca z glinką różową do skóry wrażliwej
Kiedyś bardziej lubiłam te maseczki, trzeba przyznać, że to fajne połączenie maski glinkowej (a więc oczyszczania) z właściwościami kojącymi i nawilżającymi. Po użyciu skóra była gładka, nawilżona. Zauważyłam jednak parę nadprogramowych niespodzianek, co ostatnio prawie mi się nie zdarza....Jak zwykle, trudno stwierdzić, czy to wina tej maseczki, jest jednak wysoko na liście podejrzanych ;)



Mioggi
Chamomile Collagen Mask

A tutaj spore odkrycie w gronie moich azjatyckich maseczek. Jest to maska kompletnie nieznanej mi koreańskiej marki. Po użyciu twarz była nie tylko nawilżona, ale wyglądała parę lat młodziej, jak po dobrym masażu twarzy i dobrze przespanej nocy ;) Chyba trzeba będzie rozejrzeć się za całym opakowaniem tych masek....

To już wszystko :)

20 komentarzy :

  1. Faktycznie ładnie Ci poszło. Uwielbiam Biodermę i żele z Nivea :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię żele Nivea ale aż wstyd się przyznać większości z tych kosmetyków nie miałam ;p
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluje zuzyc, ja musze sie zabrac za swoje maski:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spore zużycia :), niczego z powyższych produktów nie testowałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Żel do golenia brzmi tak, że mogłabym go kupić. Jak skończę produkty Balea, bo jeszcze mi chyba 2 zostały. Rok temu we wrześniu zrobiłam ostatnie chyba takie hurtowe zakupy, no i teraz sobie zużywam powoli powoli.

    VS przekonuje mnie chyba tylko imprezowym pokazem mody i zadbanymi modelkami, które uczestniczą w projektach charytatywnych na rzecz np potrzebujących zwierząt. Nie jest to marka, z którą się indentyfikuję w jakikolwiek sposób. Słyszałam, że u niektórych Dziewczyn sprawdza się ich bielizna, ale u mnie nie wiem czy w ogóle są takie rozmiary. Jakoś nie mam ciśnienia, nie wiem.

    Rozgrzewający używałam balsam do stóp. Bardzo ładnie pachniał. Orzeźwiający miałam balsam do rąk, był cytrynowo-trawiasty. Spoko. Zużyłam w pracy.

    Szampon na brzozowym propolisie zapamiętać, w przyszłym roku zrobię zamówienie większe z tych skarbów syberii czy natury czy jak to się tam nazywa ;P

    Shea Moisture kojarzy mi się z iherb albo z drogerią natura. nie pamiętam, przypomnij? :)

    Bioderma Sensibio nie jest moim ulubionym płynem micelarnym, ale jest wysoko. Wolę wersję Sebium. Jednak z dobrej cenie jestem w stanie się skusić. Płynów micelarnych zużywam dużo, bo się maluję codziennie teraz w życiu już raczej. Kiedyś tak nie było, ale teraz również ze względu na temperaturę i dużo różnych fajnych kosmetyków, robię to codziennie.



    Nawet nie wiesz jak fajnie, że piszesz o tych plastach, bo właśnie szukam czegoś fajniejszego niż Joanna!! Veet, wędruje na listę.

    Czasami mam wrażenie, że moja skóra jest nieco rozpieszczona. Produkty, które kiedyś się sprawdzały i np jakiś czas ich nie używałam teraz wywołują na niej podejrzane reakcje. Tak właśnie się dzieje z maseczkami ziai.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shea Moisture ja zamawiałam z drugstore.com, przy okazji zbiorczych zamówień ze Stanów. Może jest też na iherb, nie wiem, ale w Polsce jak dotąd nie spotkałam.
      Biodermy Sensibio jeszcze nie próbowałam, ale ja używam miceli głównie do demakijazu oczu, więc wolę nie kombinować z czymś do cery tłustej.
      Plastry Veet kupiłam w DM, ale chyba powinny też być w PL, nie sprawdzałam, ale warto poszukać, bo są świetne.
      I z tym rozpieszczaniem może masz rację - czasem wracam do produktu, który kiedyś uważałam za świetny i nagle uznaję, że jest taki sobie, nic specjalnego. Za dużo dobrego i potem już nic nie pasuje :P

      Z szamponem na propolisie uważaj na kraj produkcji - te produkowane w UE (Estonia) mają już niestety SLES, ja miałam wersję rosyjską.

      Usuń
    2. Shea Moisture jest na iherb, ale nie ma tej konkretnej maski.

      Usuń
  6. Spore denko ;) Miałam szampon z tej serii Babci Agafii, ale okazał się dla mnie totalnym bublem :(
    Poza tym nie miałam nic z Twojego denka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest z naturalnymi szamponami, trudno przewidzieć, czy się sprawdzą, u każdego jest inaczej :(

      Usuń
  7. Faktycznie gigantyczne denko :) szkoda, że moje tak nie wyglądają :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj nektar do mycia brzmi przepysznie:D

    OdpowiedzUsuń
  9. so nice :) Happy Sunday!
    Kisses, Tijana

    http://www.itsmetijana.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  10. Z Twojego denka miałam okazją używać tylko Biodermy - u mnie spisywała się bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę w końcu wypróbować Biodermę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktycznie denko gigant :) Różową Biodermę bardzo lubię, ale ostatnio zdetronizowały ja dużo tańsze płyny micelarne Mixy. Szampon na brzozowym propolisie wspominam bardzo dobrze i mimo wrażliwej skóry głowy nie miałam problemów ze swędzeniem. Zaciekawiłaś mnie maseczką The Face Shop - Chia Seed, z chęcią ją wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Denko godne pochwały. Uwielbiam kosmetyki które w swoim składzie mają oczar bo ten składnik działa na moją skórę zbawiennie i z chęcią przetestowałabym ten tonik ale niestety dostępność bardzo mnie irytuje;/ A gdzie kupiłas swój egzemplarz?
    W twoich denkach uwielbiam to że bardzo często pojawiają się w nich mazidła do ciała. Przyznam szczerze że bardzo ci zazdroszczę bo u mnie ta kwestia zawsze jest na ostatnim miejscu a ja praktycznie w ogóle nie zużywam balsamów/maseł;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat to masło VS męczyłam baardzo długo, bo średnio się z nim polubiłam. Ale fakt, praktycznie wszystkie swoje masła/balsamy zużywam do końca, bo nie potrafię otworzyć nowego, zanim nie skończę tego, czego aktualnie używam ;) Zazwyczaj mam otwarte jedno, maksymalnie dwa.

      Jeśli chodzi o tonik - brałam udział w zamówieniu ze Stanów (grupowym, więc nawet nie wyszło tak drogo) i kupiłam go na stronie drugstore.com. W Polsce jeszcze go nie spotkałam, ale myślę, że można pokombinować z hydrolatami i stworzyć coś podobnego :)

      Usuń
  14. Miodowy nektar Lirene wpadł mi w oko, zapach + nie wysuszanie skóry, przemawia do mnie i bardzo kusi..

    OdpowiedzUsuń