sobota, 21 listopada 2015

RECENZJA: The Body Shop - malinowe masło do ciała

Tym razem opowiem Wam o kosmetyku do pielęgnacji ciała, który zużyłam już dość dawno temu, ale nie było okazji opowiedzieć o nim czegoś więcej. Mowa o:

The Body Shop
Early Harvest Raspberry Body Butter


Od producenta
- bogate i kremowe masło zapewnia efekt gładkiej, jedwabistej skóry;
- zawiera maliny oraz masło shea (Fair Trade)
- zapach świeżych malin

Skład


Szczegóły techniczne

Malinowe masło ma typowo maślaną, zbitą konsystencję i delikatnie różowy kolor. Te z Was, które miały już kontakt z masłami tej marki wiedzą, że nie wszystkie mają taką samą konsystencję, są i takie, które bardziej przypominają krem lub balsam. Tutaj otrzymujemy typowe masło :)

Zapach - tutaj należy się wielki ukłon w stronę jego twórców. Masło pachnie malinami, ale nie takimi słodkimi w soku czy jogurcie, tylko takimi prawdziwymi, z pestkami. Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi :) Na pewno nie jest słodko i sztucznie, tylko w sam raz. Dzięki temu nie miałam tego masła dość po paru tygodniach, tylko z przyjemnością zużyłam je do końca. Aromat świeżych malin utrzymuje się na skórze dość długo.

Kosmetyk był bardzo wydajny, dzięki zbitej konsystencji jednorazowo nie nabieramy go zbyt wiele. Na ciele zachowuje się jak typowe masło, a więc trzeba je chwilę rozsmarować, ale potem wchłania się bardzo dobrze, nie czujemy, żeby skóra była tłusta, nie zostawia też białych smug podczas aplikacji. Pozostawia przyjemną warstewkę nawilżenia, ale spokojnie możemy się ubrać i do niczego się nie przykleimy :)


Moja opinia

Jest to jedne z lepszych maseł The Body Shop. Z niektórymi z nich (np. wersja Shea albo Sweet Pea) miałam ten problem, że zapach zwyczajnie zaczynał mnie męczyć i po kilku tygodniach miałam go dość. Często też ich owocowe zapachy wydają się bardzo sztuczne. W tym wypadku stosowanie tego masła sprawiało mi przyjemność aż do zdenkowania. 
Moim zdaniem jest to kosmetyk całoroczny, ponieważ zapach nie jest ani zbyt słodki, ani zbyt świeży. 

Co do samego działania - byłam bardzo zadowolona. Masło zapewniało odpowiedni poziom nawilżenia skóry, w moim przypadku mogłam sobie nawet czasem odpuścić wieczorne smarowanie. Myślę, że zadowoli nawet osoby posiadające suchą skórę. 

Nie spowodowało żadnych podrażnień ani innych skutków ubocznych. Mogę je Wam polecić :)


Jakie są Wasze ulubione masła TBS?

11 komentarzy :

  1. Kuszą mnie te masełka od TBS. Nie miałam nigdy okazji nawet ich powąchać a ponoć to zapachy mają obłędne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam masła TBS ale też większość zapachów mnie męcz, odstawiam i wracam za jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam bardzo podobnie, malinowe było jednym z nielicznych wyjątków :)

      Usuń
  3. Mam w zapasie żel malinowy, a masło też by się przydało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam właśnie żel pod prysznic z tej serii, uwielbiam ten zapach!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Masełka TBS są cudne, bardzo dobrze nawilżają :)
    Ja polubiłam Shea, ale nie stosowałam go "na co dzień", tylko na zmianę z innymi produktami więc zapach nie zaczął mnie męczyć, a był bardzo przyjemny :)
    Wersja kandyzowane jabłko z edycji limitowanej również przypadła mi do gustu, natomiast z żurawiną się męczyłam :/
    Innych wersji jeszcze nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie przepadam za tymi balsamami :( Raz dostałam wysypki po którejś wersji zapachowej i więcej się nie skusiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam The Body Shop i jak na razie mnie ta marka nie zawiodła :*

    OdpowiedzUsuń
  8. ooo! :) ja mam malinowy balsam z Indigo :)

    OdpowiedzUsuń