sobota, 16 marca 2013

The Body Shop Rainforest Shine - czyli mój ulubiony szampon bez siarczanów

Kupiłam ten szampon z ciekawości, zachwalała go jedna z moich ulubionych Youtuberek, a gdy na wyjeździ okazało się, że nie zabrałam żadnego szamponu, poszłam do najbliższego TBS i zakupiłam wersję Shine (do włosów suchych i normalnych). Wersji było jeszcze kilka, ale z bliżej niewyjaśnionych powodów właśnie ta zainteresowała mnie najbardziej. 

Kosmetyk ten zbiera mieszane recenzje, ja z tego szamponu jest niesamowicie zadowolona, lepszego szamponu jeszcze nie miałam. 

W dalszej części zamierzam "odeprzeć" stawiane mu zarzuty, ale o tym później ;)

The Body Shop Rainforest Shine
Szampon do włosów suchych i normalnych



Od producenta
Szampon przeznaczony do włosów suchych i normalnych. 
BEZ: parabenów, siarczanów wszelkiego rodzaju, sztucznych barwników i silikonów.
Zawiera oleje, m.in. oliwę z oliwek, olej pracaxi, olej z lnianki. 
Surowce pochodzą ze źródeł Fair Trade.

Szczegóły techniczne
Zacznę od tego, że szampon pachnie po prostu nieziemsko! Jest to świeży zapach, ale nic mentolowego czy morskiego, raczej taki przyjemny, roślinny zapach z odrobiną słodyczy w tle. Piękny zapach, który potem można wyczuć na włosach, ale nie jest na tyle intensywny czy męczący, żeby znudzić się po kilku użyciach. Uwielbiam go.
Szampon znajduje się w solidnej, plastikowej butelce. Moja przeżyła kilka wyjazdów i kilka upadków, ale nic nie przecieka, nie odpryskuje, naklejka nie ściera się i nie odkleja pod prysznicem. Lubię takie solidne opakowania, które prezentują się estetycznie nawet "po przejściach". 
Sam szampon jest przezroczysty, może z lekko żółtawym zabarwieniem, ma przyjemną konsystencję - dość lejący, ale nie wodnisty, nie przelewa się przez palce. 

Moja opinia

Jak już wspominałam, ubóstwiam jego zapach, to prawdziwa aromaterapia. Normalnie staram się nie zwracać uwagi na zapach kosmetyków, ale w przypadku szamponów i żeli pod prysznic to jednak ma znaczenie.
Druga sprawa - skład. Nie mamy tutaj nie tylko SLS/SLES, ale nie ma też żadnych zamiennych siarczanów, np. MLS. To sprawia, że szampon jest naprawdę łagodny, moja skóra głowy pokochała go jeszcze bardziej, niż szampony Biovax.
Ten szampon rozprawił się z moją suchą, łuszczącą się skórą głowy (kiedyś myślałam, że to łupież...). Teraz żadne podrażnienia nie występują, nic się nie łuszczy, nic nie swędzi. 

Kolejna sprawa - oczyszczanie. Przyzwyczaiłam się już, że łagodne szampony słabo oczyszczają (np. Biovax - RECENZJA), nawet przy dwukrotnym myciu. Tutaj takiego problemu nie ma, włosy myję zazwyczaj dwa razy pod rząd i wtedy są już naprawdę świeże, ani trochę nie oklapnięte, nie muszę myć włosów częściej niż zwykle. 

Teraz najczęściej stawiane mu zarzuty (z którymi w ogóle się nie zgadzam!):

1. Nie pieni się - To nieprawda, jeśli włosy myjemy dwa razy pod rząd, za pierwszym razem może faktycznie być słabo, za drugim mamy piany pod dostatkiem i jeszcze więcej. Na pewno pieni się lepiej, niż większość szamponów bez SLS. Oczywiście szampon należy najpierw spienić w dłoniach, tak, jak zaleca producent.

2. Ciężko rozczesać włosy - też nieprawda, należy jednak włosy umyć dwukrotnie, wtedy będą świeże, sypkie, łatwe do rozczesania nawet, jeśli pominiemy odżywkę.Po jednokrotnym umyciu może być różnie, bo włosy są wtedy niedostatecznie oczyszczone.

3. Niewygodne opakowanie, ciężko wydobyć produkt - Niby dlaczego? Na rynku są setki rodzajów butelek i myślę, że człowiek jest w stanie poradzić sobie z każdą. Ta akurat nie jest z tych najbardziej uciążliwych, ja przed użyciem obracam butelkę do góry nogami, mocno wstrząsam i wtedy po otworzeniu można szampon wydobyć bez problemu.

4. Jest niewydajny - A to już największa bzdura, którą słyszałam na temat tego szamponu. Ja stosuję go od prawie dwóch miesięcy, myjąc moje długie włosy 4-5 razy w tygodniu, i jeszcze zostało mi jakieś 40%. Po prostu nie trzeba wylewać pół butelki na dłoń oczekując piany, tylko umyć włosy odrobiną szamponu, czynność powtórzyć i za drugim razem mamy już piękną pianę i nie marnujemy produktu.

Podsumowując - wystarczy trochę myśleć i wtedy z tego szamponu można być naprawdę zadowolonym.

Działanie

Jeśli chodzi o efekty po użyciu - włosy są świeże, sypkie, łatwe do rozczesania (nawet jeśli czasem zdarzy się zapomnieć o odżywce). Przy dwukrotnym myciu nie ma mowy o obciążeniu czy szybszym przetłuszczaniu się włosów. 
Włosy pięknie się błyszczą po użyciu (choć to pewnie też częściowo zasługa mojej odżywki). Nie puszą się, nie są przesuszone ani "sianowate". 
Przede wszystkim - szampon jest bardzo łagodny dla skóry głowy, a nawet ją koi. Podczas stosowania nie odczuwam swędzenia czy przesuszenia, a to zdarza mi się przy większości szamponów.

Oczywiście nie mogę zagwarantować, że wszyscy będą z niego tak zadowoleni jak ja. Chciałabym tylko zaznaczyć, że warto odpowiednio "podejść" do szamponu, szczególnie, gdy jest to kosmetyk pozbawiony siarczanów. Nie traktujmy go jak Shaumy czy Head&Shoulders, gdzie wystarczy wylać kropelkę na dłoń i mamy taką pianę, że aż ciężko ją spłukać. Czasem może trzeba umyć włosy dwa razy, zastosować mniejszą ilość, spienić szampon w dłoniach, może trochę pokombinować z butelką...I dopiero wtedy wystawiać negatywne recenzje. 

Nie próbowałam innych szamponów z serii Rainforest, wnioskując po recenzjach, są dużo słabsze...Ja na pewno wrócę jeszcze do Rainforest Shine :)

Cena 
6 Euro

Dostępność
Sklepy TheBodyShop, internet






12 komentarzy :

  1. Planowałam go wypróbować, ale teraz kompletnie oszalałam na punkcie rosyjskich kosmetyków do włosów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale póki co głównie na punkcie rosyjskich odżywek, choć kilka szamponów też czeka w kolejce ;)

      Usuń
  2. Słyszałam o tym szamponie wiele dobrego, sama zamierzam go wypróbować - choćby ze względu na kuszącą nazwę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie naczytałam się o nim różnych opinii, jedni go kochają, inni nienawidzą. Chyba trzeba się przekonać na sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. brzmi jak szampon dla mnie, skuszę się:]

    OdpowiedzUsuń
  5. dla mnie musi sie pienic szampon;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieni się, może nie aż tak intensywnie, jak szampony SLS-owe, ale wystarczająco, żeby czuć się świeżo i dobrze oczyścić włosy :)

      Usuń
  6. Zachęcająca i bardzo wyczerpująca recenzja, naturalne szampony rzeczywiście trocha mniej się pienią, ale tak jak piszesz, wystarczy umyć odrobiną raz i powtórzyć czynność, a wtedy dopiero widać ich prawdziwe działanie ;)
    Miłego wieczorku ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotkałam się z krytyką szamponów TBS. Twoja notka zmieniła mój punkt widzenia i skłoniła mnie do tego, by postanowić, że w najbliższym czasie zakupię jakiś szampon z ich firmy i wypróbuję na sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty mnie z kolei zainteresowalas tym szamponem, musze sie mu blizej przyjrzec ;)

    OdpowiedzUsuń