niedziela, 28 lipca 2013

Akcja MINIMALIZM (nie tylko kosmetyczny) - Jesteście ze mną?

Nie będę tu odkrywcza, gdy zadam Wam pytanie - czy też zdarzyło się Wam kiedyś, że ilość rzeczy, którą posiadacie zaczęła Wam bardziej ciążyć, niż cieszyć? Czy w którymś momencie zatrzymałyście się i pomyślałyście, jak zmieniło się Wasze życie w miarę nabywania nowych rzeczy, przeprowadzki do większego mieszkania, zrobienia zapasu ciuchów/kosmetyków/naczyń/drobiazgów do domu (niepotrzebne skreślić)?
Na pewno większość z Was odpowie TAK, i to też nic nowego, ani odkrywczego.

Ostatnio ponownie zadałam sobie to pytanie za sprawą tego artykułu, i odpowiedź brzmiała TAK, i to z kilkoma wykrzyknikami.



Nie chcę tu powtarzać całości, powiem tylko, że autor prezentuje pomysłową listę, albo raczej przewodnik - 16 kroków do pozbycia się swoich śmieci (czy też 16-Step Guide to Getting Rid of Your Crap).

Co ja z tego wyciągnęłam -  tak w skrócie, autor proponuje:


1. Przy wejściu do domu zauważyć, jak wiele rzeczy zawala nam drogę, przeszkadza, ile nieużywanych par butów leży i się na nas patrzy, zaśmiecając naszą przestrzeń życiową.

2. Zauważyć, ile czasu tracimy po powrocie z pracy/szkoły wybierając jakikolwiek spośród setek kanałów dostępnych na naszym TV, przeglądając zawartość telefonu. Czy to aby na pewno relaks? 

3. Zastanów się, co można zrobić ze swoim wolnym czasem poza oglądaniem TV, buszowaniem po internecie itp. Założę się, że jedną z pierwszych rzeczy, które przyjdą Ci do głowy, będzie wypad (samotnie lub z rodziną/przyjaciółmi/partnerem) na ZAKUPY. 
A teraz wyobraź sobie, ile niepotrzebnych i bezsensownych rzeczy przyniesiesz, i jak to wszystko dodatkowo zagraci Twoje życie.
Ile razy zakupy, zamiast stanowić niezbędną czynność zaopatrywania się w POTRZEBNE rzeczy, stawała się rozrywką samą w sobie, sposobem na wypełnienie czasu?

4. Czy nie wydaje Ci się, że coś nie tak z Twoją wyobraźnią? Chyba kiedyś nie było aż tak źle...

5. Spójrz na zawartość lodówki i szafki kuchennej. Ile ze znalezionych tam rzeczy to przekąski i półprodukty, coś, co równie dobrze mogłabyś przygotować sama ze świeżych składników? 

6. Przypomnij sobie czasy, gdy mieszkało się w wynajmowanym pokoju czy akademiku...Gdy imprezę można było zrobić bez nadmiaru gotówki i to nawet bez wychodzenia z domu. Gdy ludzie i pomysły wystarczyły, żeby świetnie się bawić, nie trzeba było zastawy z Ikei, kanapy, sushi czy wyjścia do "właśnie tej modnej knajpy". Czy nie wspominasz takich chwil najlepiej?

7. Zrób listę 10 rzeczy, które posiadasz, zapisz ich cenę/wartość materialną. A teraz zrób listę 10 rzeczy, które sprawiają Ci szczęście. Ile z punktów na listach się pokrywa? Pewnie niewiele...

8. Przeprowadź mały eksperyment - przykryj/spakuj wszystko co się da w mieszkaniu/salonie/kuchni. Obiecaj sobie, że w najbliższych dniach odkryjesz je tylko wtedy, gdy będziesz ich naprawdę potrzebować. Zdziwisz się, jak wiele przedmiotów pozostanie zakrytych...Większości najprawdopodobniej nie potrzebujesz, lub nie masz czasu używać...

9. Wróć pamięcią do czasów dzieciństwa czy liceum...Co Cię wtedy poruszało, o czym marzyłaś, co składało się na dobry dzień czy udaną imprezę? Czy nie byli to ludzie, pomysły, podróże? Dlaczego teraz tak nie jest, dlaczego to sklepy i przedmioty sprawiają Ci największą radość, niczym obsesja? I teraz porównaj - co tak naprawdę zostaje w pamięci, czegoś uczy, daje prawdziwą radość?

10. Pomyśl, czy po zadaniu sobie tych kilku pytań nie miałabyś ochoty wyrzucić/spalić większości?

11. Pomyśl: Jestem warta więcej niż to, co posiadam. Moja wartość nie zależy od tego, ile mam. Wyjdź na długi spacer, oddychaj pełną piersią. 

12. Uwolnij się od rzeczy, które Cię krępują. Zacznij jeszcze raz.




Jak to było ze mną? 


I ja zadałam sobie te pytania...Może to wszystko brzmi banalnie, ale naprawdę od jakiegoś czasu pewne rzeczy zaczęły mnie męczyć. Nie twierdzę, że jestem wielką busineswoman, którą zmęczyło mieszkanie w nowoczesnym apartamencie, i decyzja, czy do pracy pojechać najnowszym BMW, czy może jednak Mercedesem zaczęła przysparzać trudności :P
Jestem zwykłą dziewczyną, która od jakiegoś czasu zauważa, że jej małe mieszkanko zagra masa ciuchów, kosmetyków, bibelotów, książek, pamiątek, naczyń przeróżnego przeznaczenia...Pół biedy, gdybym jeszcze rzeczywiście tego wszystkiego potrzebowała.

Gdy zaczęłam się nad tym zastanawiać, to rzeczywiście – najlepsze imprezy były na studiach, gdy w pokoju przyjaciółki był tylko materac i żadnego łóżka, siadało się na poduszkach ułożonych na podłodze i piło wino z najzwyklejszych kubków czy szklanek, a muzyka leciała z laptopa ;) Najpiękniejsze wspomnienia to te, gdy zrealizowały się moje marzenia, gdy mogłam doświadczyć czegoś nowego, spędzić czas z ukochaną osobą. Nie liczyło się to, w jakiej restauracji jedliśmy ani jakie mieliśmy na sobie ciuchy czy makijaż. I takie chwile wspominam najlepiej.

Zauważyłam też, że coraz częściej zakupy stają się dla mnie formą rozrywki, sposobem na spędzenie wolnego czasu. Gdy jest mi źle, nudzę się, nie mam co ze sobą zrobić, pierwsza myśl to – zakupy. Wtedy idę i kupuję sobie coś, czego nie do końca potrzebuję, przez chwilę jest mi lepiej, ale nic to na dłuższą metę nie zmienia. A więc po co? Nie lepiej te pieniądze odłożyć na wymarzoną podróż, na coś, czego naprawdę potrzebujemy, czy po prostu zaoszczędzić? 

Przejdźmy teraz do tematyki tego bloga, czyli kosmetyków...Nieraz zdarza się, że kupuję coś na promocji a potem muszę długo czekać, zanim będę mogła wypróbować coś, co naprawdę mnie ciekawi. Bo przecież trzeba zużyć te nieszczęsne zapasy. 

Szczerze? Mam wystarczająco kosmetyków na kolejne 5-6 miesięcy. Nie potrzebuję niczego. Mam też wystarczającą ilość ciuchów, a na te piękne naczynia, które miałam na oku, nie mam tak naprawdę miejsca.
Mówię sobie STOP. Na początek trzeba stawiać sobie drobne cele, a więc postanawiam, że przez najbliższe dwa miesiące – sierpień i wrzesień – nie kupię sobie żadnych kosmetyków ani ciuchów. Wyjątek zrobię, gdy skończy mi się coś zupełnie niezbędnego, np. żel pod prysznic. 

Do tego czeka mnie przeprowadzka i jest to dobry moment, żeby wprowadzić w życie trochę minimalizmu ;)
A w nadmiarze wolnego czasu będę czytać książki, chodzić na spacery, nadrabiać zaległości filmowe i rozmawiać z mężem. No i pisać dla Was :P

A pieniądze zaoszczędzę i przeznaczę na to, czego naprawdę potrzebuję!
Może kupię sobie jakiś droższy kosmetyk? Albo pojadę na jakąś wycieczkę? Zobaczymy :)

Jesteście ze mną? Podoba Wam się ten pomysł?

 



Podsumowując, takie są założenia AKCJI MINIMALIZM:


1. Nie kupujemy żadnych kosmetyków, poza absolutnie niezbędnymi rzeczamii to wówczas, gdy się skończą (np. żel pod prysznic). 

2. Nie kupujemy zbędnych ciuchów czy drobiazgów do domu.

3. W miarę możliwości wyrzucamy lub dzielimy się z innymi tymi, co na nas za małe/znudziło się/co nam niepotrzebne. 

4. Przypominamy sobie, jakie miałyśmy hobby i pasje jeszcze kilka lat temu,w  czasach liceum, na studiach? Staramy się do tego wrócić. U mnie to będzie czytanie, filmy, gotowanie...

5. Nie zwracamy uwagi na promocje - one były, są i będą, a my powinnyśmy wykorzystać swoje zapasy ;) I wtedy, za 2 miesiące będziemy mogły kupić sobie coś droższego, o czym od dawna marzyłyśmy :) 

Wklejamy baner akcji w pasku bocznym (wraz z linkiem do tego wpisu) :)

Akcja trwa przez cały sierpień i wrzesień, ale oczywiście można ją przedłużyć ;) 

Kto jest ze mną?  
Będzie mi miło, jeśli zechcecie dołączyć i wesprzeć mnie w ten sposób :) A myślę, że niejednej z nas taka akcja się przyda ;) Po dwóch miesiącach opiszę wrażenia i rezultaty. 



18 komentarzy :

  1. Mam podobny problem, ilość różnych niepotrzebnych rzeczy wokół mnie przytłacza. Jestem z tobą ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem z Tobą. Kibicujcie mi bo walczę z chomikowaniem. Pierwszym krokiem będzie wrzucenie kosmetyków do wymianki. Może akurat komuś posłużą jeszcze. Poza tym zużywanie i jeszcze raz zużywanie. Ciuchów mam mało, nigdy do tego wagi nie przywiązywałam zbytniej ale kosmetyki to piorytet. Liczy się od teraz prawda? Bo już parę rzeczy zamówiłam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja takie przemyslenia mam od czasu przeczytania ksiazki Dominique Loreau -''sztuka minimalizmu'' oraz '' sztuka prostoty ''
    Od pewnego czasu nie kupuje rzeczy ktorych nie potrzebuje i wiem na poczatku necily mnie wlasnie promocje -kup 2 w cenie 1 ..itp
    Teraz staram sie przede wszystki zuzywac te kosmetyki ktore mam ((nadal mam jeszcze zapas olejkow na pol roku:)- a dokupuje tylko to co sie konczy -przestalam chomikowac...
    Postanowilam tez przejrzec zawartosc mojej szafy - i co ??? w polowie -delikatnie mowiac polowie :) 75% tego co mam nie nosze!!!!
    Przejrzalam i uzbieralam 10 kg ciuchow ktorych wiem ze nie bede juz na pewno nosic i wszystko oddalam do PCK - tak do tych kontenerow :)
    Postanowilam kupowac wiecej rzeczy klasycznych - unikac chwilowych''modnych'' towarow - jednak lepiej wydac wiecej i kupic jedno i porzadne ktore:
    po pierwsze bedzie zawsze modne i eleganckie
    po drugie dobrej jakosci

    warto o takich rzeczach pisac bo ten Problem gromadzenia i chomikowania dotyczy naprawde sporej czesci spoleczenstwa- pozdrawiam agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie czeka przeprowadzka, więc chyba też "zasilę" kontenery sporą ilością ciuchów ;)

      Usuń
  4. Przyłączam się do akcji, ale tylko częściowo, bo sama walczę z tym, o czym piszesz od dawna i to bezskutecznie. Zadałam sobie już dawno część z tych pytań, ale niektóre z nich był dla mnie nowe i inspirujące. Obiecywałam sobie życie w tym stylu przeprowadzając się do Anglii, niestety zagraciłam się kompletnie! Teraz myślę o powrocie do Polski i podejściu numer dwa. Ale czekanie na wielkie zmiany, które mają zapoczątkować moją walkę ze zbieractwem są błędem, więc staram się wdrażać już w życie, co tylko się da! W tym tygodniu zmierzyłam się z szafą i naszykowałam tonę ciuchów do sprzedania na eBay. A jak się nie sprzedają to do worka i do organizacji charytatywnej, nie ma sensu tego trzymać. Ostatnio też zrobiłam przegląd szafek w kuchni, taki o jakim też była wzmianka. Co za ulga! Naszykowałam karton naczyń do schowania/wydania/wyrzucenia i nie zabrakło mi ani jednej rzeczy. Wyrzuciłam worki przeterminowanych zapasów, robionych jakby miał nadejść koniec świata. Teraz pilnuję się z zakupami, a i tak czuję, że dalej jest za dużo tam wszystkiego... Informuj nas na bieżąco jak Ci idzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę informować, mam nadzieję, że i Ty dasz znać :)
      Ja ciuchów może nie mam aż tak dużo, ale i tak często czuję, że nie potrzebuję niczego nowego a po sklepach to chyba z braku lepszego pomysłu chodzę...

      Usuń
  5. Lubię minimalizm, ale kompletnie nie potrafię go utrzymać. Jestem typową chomikarą i sentymentalistą. Nie potrafię rozstać się z rzeczami, bo albo na nie ciężko zapracowałam albo mam z nimi wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem często zbyt sentymentalna, każdy śmieć potrafię traktować jak pamiątkę...

      Usuń
  6. Dokładnie minimalizm jest i mi potrzebny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem z Tobą :) Odkad przeczytalam sztuke prostoty moje myslenie nt zakupow calkiem sie zmienilo. Niestety mam sporo zapasow sprzed roku czy 2 lat wiec zuzywam i jeszcze dluugo bede zuzywac. Dodatkowo sporo rzeczy wtsrawiam na allegro ale nie koemtykow tylko rzeczy ktorych nie nosze itd. Codziennie jednak pracuje nad pokusami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam też spore zapasy, może nie aż na 2 lata bo na szczęśćie mam ten zwyczaj, że nie otworzę nowego balsamu czy szamponu, zanim nie zużyję starego...Ale i tak już za dużo mi się tego nazbierało ;)

      Usuń
  8. Świetny post :) Nie mam problemu ze zbieractwem rzeczy, bo nie przywiązuję się do zbędnych. Ostatnio robiłam nawet czystki w szafie i mimo tego, że miałam kilka np kompletów pościeli, to jednak ich nie używałam i oddałam. Nie lubię się zagracać i nie znoszę rozgardiaszu, bałaganu ;)
    Bardzo chętnie przyłączę się do akcji. Ostatnio poczyniłam zbyt duże zakupy kosmetyczne i dwumiesięczny odwyk mi się przyda ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko ja jestem strasznym chomikiem, uważam, ze przyda mi się absolutnie wszystko, a moja przeprowadzka od miesiąca nie może się zakończyć... To chyba choroba. chętnie bym spróbowała, ale nie wiem czy wytrwam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie mnie przekonałaś do przyłączenia się do tej akcji! Mam tyle rzeczy, że nie mam gdzie tego chować, Twoja akcja jest w sam raz dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak ciągle myślę i myślę, ale chyba dołączę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. my z mężem staramy się już od jakiegoś czasu wprowadzić minimalizm do naszego życia jeśli chodzi o rzeczy materialne. Kupujemy tylko rzeczy potrzebne i nawet dobrze nam idzie. zbieramy pieniądze na przyjemności, zamierzamy wybrać się na jakąś wycieczkę za granice :)świetna akcja jestem ciekawa Twoich rezultatów:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietna akcja - tez mam podobnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Od niemal roku wprowadzam minimalizm w życie i dobrze mi idzie :) Naprawde wielu rzeczy nie potrzebujemy. Zgadzam sie,że ciezko wyrzucic rzeczy na ktore sie pracowalo, boli serce, ale nie ma nagrody bez cierpienia-od tamtej pory 100razy sie zastanowie zanim cos kupie, jak mam kupowac byle co to czekam do momentu az sobobie na to pozwole. Dlatego jestem calkowicie zadowolona ze swoich zakupów. W dodatku zmienilam pielegnacje na naturalna, ktora kosztuje mnie mniej i jest dla mnie skuteczniejsza. Wiekszosc z nas ma oliwe z oliwe, cukier trzcinowy, miód,herbaty ziolowe, dobre oleje, sezonowe owoce w domu z ktorch mozna zrobic domowe kosmetyki. Polecam odc2 Tajemnice korporacji, pieknie jest pokazane jak spece od marketingu nami manipuluja abysmy zakupili ich produkty.

    OdpowiedzUsuń