sobota, 20 lipca 2013

Lancome Teint Miracle - podkład idealny?

Po raz pierwszy pojawia się na moim blogu recenzja podkładu...I to nie dlatego, że to mój pierwszy podkład, ale dlatego, że jakoś nigdy nie trafiłam na podkład, z którego byłabym choć w miarę zadowolona...Wszystkie były dla mnie za różowe, robiły mi czerwoną twarz, która odcinała się od szyi...I mogłam je tylko zjechać, a nie chciałam, wiadomo - jeśli komuś kolor pasuje, to mogłyby być całkiem dobre.

Aż w końcu, zdesperowana, pobiegłam do Galerii Kaufhof gdzie mają marki z wyższej półki i dużo większy wybór niż np. w Douglasie czy drogeriach i postanowiłam, że niech się dzieje co chce, ale ja kupuję pierwszy podkład, który będzie mi pasował odcieniem. Nie ważne za ile.

Oczywiście ogromny wybór troszkę mnie...zdezorientował, bo nigdy niczego wysokopółkowego nie kupowałam, jakoś mnie nie kusiło.
Przypomniałam sobie wtedy, że dużo osób chwali sobie tego oto pana:

Lancome Teint Miracle SPF`15



Pospieszyłam więc testować kolory, i okazało się, że mają prześliczne i w dodatku dalekie od różu odcienie :)

Wybrałam odcień 02 Lys Rose


Podkład zapakowany jest w eleganckie pudełko:


I sam pojemnik też bardzo mi się podoba - smukła, szklana buteleczka z pompką i przezroczystą nasadką.
Pięknie i elegancko wygląda na toaletce, jest ozdobą sama w sobie :)

Tak prezentuje się skład, jeśli się doczytacie:



Oczywiście są standardowe substancje, takie jak silikony, ale co ciekawe mamy też ekstrakt z róży.
Do tego SPF 15 (filtr chemiczny), choć w przypadku podkładów moim zdaniem ochrona przeciwsłoneczna jest zazwyczaj tylko dla picu - przecież nie nakładamy na siebie ogromnych ilości podkładu ;)


Co do samego odcienia, to jest bardzo naturalny, praktycznie nie odcina się od naturalnego odcienia skóry. Ma żółtawe tony, a więc jest idealny dla mnie - typowo różowe podkłady (czyli niestety większość), sprawiają, że wyglądam jakbym przed chwilą przebiegła 5 km, albo było mi za gorąco -_-



Moja opinia

Przede wszystkim uwielbiam go za odcień - jasny i to bez różowych tonów. Doskonale wtapia się w mój naturalny kolor skóry, nie wygląda sztucznie, nie odcina się od szyi.

A jak prezentuje się na twarzy?

Przede wszystkim bardzo naturalnie. Naturalnie, ale jednocześnie daje naprawdę piękny efekt promienniej, wypoczętej, gładkiej i rozświetlonej cery. Czyli tak, jak obiecuje producent. 

Nie jest to podkład mocno kryjący, nie zakryje nam niestety większych wyprysków, ale jakimś cudem przepięknie zakrywa wszelkie zaczerwienienia i przebarwienia. Ja mam tendencję do zaczerwienienia w okolicy policzków, do nierównego kolorytu cery, szczególnie zimą oraz gdy jestem zmęczona, niewyspana itd. i ten podkład to całkowicie tuszuje. Po prostu problem znika.
Nie tworzy przy tym efektu maski.

Co do rozświetlenia - rzeczywiście daje efekt promiennej cery, lekko rozświetlonej w okolicach kości policzkowych. Jest to bardzo ładny, subtelny efekt, nie mylić z nieestetycznym błyszczeniem się. Nawet ja, posiadaczka cery mieszanej (która czasem lubi się świecić), nie mam problemu z tym podkładem.

Moim zdaniem Teint Miracle daje wyjątkowe, eleganckie wykończenie. Cera wygląda na wypoczętą, a cały makijaż prezentuje się jakoś tak...perfekcyjnie, choć trudno mi opisać dlaczego. Nawet róż jakoś lepiej na nim wygląda, niż na innych tego typu kosmetykach. Bardzo podoba mi się też to, jak potem moja twarz wygląda na zdjęciach.

Jest jedno ALE - nie jest to najlepszy podkład na upalne lato czy wilgotny klimat. 
Używałam go pod koniec zimy i wiosną - wtedy sprawdzał się idealnie, przypudrowany pozostawał na twarzy przez cały dzień.
W lecie jednak, szczególnie gdy jest naprawdę gorąco lub gdy wystawiamy twarz na palące słońce, podkład ten nie jest najlepszym wyborem. Możemy zacząć się świecić lub odnieść wrażenie, że podkład nam spływa. Myślę jednak, że większość podkładów okazuje się niezbyt trwała w takich warunkach, wtedy jedynie mój BB daje radę.

Poza tym warto pamiętać, aby przed aplikacją nałożyć jakiś lekki krem, w przeciwnym razie może nam trochę podkreślić suche skórki. Jeśli jednak krem nałożymy, problemu nie będzie.

Nie zaobserwowałam zapychania czy podrażnienia. 

Podkład ma dość nieokreślony zapach, który czuć przy aplikacji - nie każdemu musi odpowiadać, ale po aplikacji jest już niewyczuwalny. Mi jest obojętny.




 Cena
47 Euro/30ml

Podsumowując:
Pokochałam Teint Miracle od pierwszego użycia. Sprawia, że moja twarz prezentuje się jakoś inaczej - jest promienna, zyskuje jednolity koloryt a to wszystko naturalnie i bez efektu maski.
W gorsze dni, gdy pojawią się jakieś wypryski może nie dać sobie rady, ale od czego jest korektor. Jednak jeśli chodzi o jakiekolwiek zaczerwienienia, szarość po nieprzespanej nocy czy nierówny koloryt - problem całkowicie znika po aplikacji podkładu. 
Zaczęłam nawet lubić swoją cerę na zdjęciach, a to już nie lada wyczyn!
Chwilowo ze względu na upały odszedł na bok, ale wrócę do niego jak tylko temperatury odrobinę spadną. 

Bardzo polecam :)



13 komentarzy :

  1. Jakoś nie potrafię przerzucić się na podkłady :P Kupiłam ost z Dr. Beltera podkład i mimo że jest to dobry produkt zawsze sięgam po sprawdzony krem BB

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak samo jak Magdalena :) Kremy bb u mnie królują i jak na razie do podkładów nie mam zamiaru wracac ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten podkład ze względu na to że ma w sobie SPF, a drugie udogodnienie to pompka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. planuje go zakupic w przyszlosci:) zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda że nie dałaś zdjęć przed i po-z podkładem.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja używam podkładu Estee Lauder Double Wear i bardzo sobie chwalę,choc czasami też używam podkładów innych marek:)

    OdpowiedzUsuń
  7. może się skuszę na jesień:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde, to jest właśnie to, że dużo podkładów jest świetnych i super trwałych, ale jak przyjdzie upał, wilgotne powietrze, czy po prostu no grzanie się i pocenie na twarzy, to się okazuje, że sobie z tym nie radzą. Ostatnio sama tego doświadczyłam, jak testowałam podkład od Kat Von D. W takich momentach jestem wściekła, że ColorStay Revlona zapragnął przestać się lubić z moją cerą, bo to był rewelacyjny podkład nawet na koszmarne upały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na upały to tylko krem BB marki Dr G daje radę....

      Usuń
  9. ech te podkłady
    jest ich tak wiele na rynku, że kiedy wchodzę do sklepu i chcę coś wybrać, dostaję na głowę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. kurcze moze go kupie na promocji sephora hm..

    OdpowiedzUsuń
  11. Ze swojej strony mogę go tylko polecić, chętnie też poznam Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. szanuję to, co robisz, ale szkoda, że nie pokazałaś jak ten odcień wygląda na skórze. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń