sobota, 28 września 2013

Podsumowanie Akcji Minimalizm

O całej akcji i pomyśle pisałam TUTAJ :)







W skrócie - chodziło o to, żeby w sierpniu i wrześniu nie kupować żadnych kosmetyków poza tymi, które np. się skończą i będą niezbędne. Do tego chciałam ograniczyć czas spędzany na bezsensownym chodzeniu po sklepach i w efekcie kupowaniu rzeczy tak naprawdę nie do końca potrzebnych. 
Chciałam też zużyć choć częściowo swoje zapasy i niepotrzebnie ich nie powiększać. 
Nie miałam na myśli tylko kosmetyków - po prostu chciałam troszkę oderwać się od ciągłego myślenia o zakupach, spędzić więcej czasu na rzeczach ważniejszych i przestać obciążać się i zagracać swojego mieszkania i życia niepotrzebnymi drobiazgami. 
Do tego chciałam zrobić miejsce na zakupy chciane, potrzebne i planowane :)


Co z tego wyszło?


1. Uszczupliłam swoje zapasy kosmetyczne - To naprawdę miłe uczucie, wyciągać kolejne rzeczy z mojego pudła z zapasami i nie wkładać tam niczego nowego. Zapasy nadal mam (i dobrze, bo niektórych polskich czy rosyjskich kosmetyków tutaj w Niemczech nie kupię), ale są znacznie mniejsze i to naprawdę fajne uczucie.

2. Poza jedną parą butów (naprawdę mi potrzebnych) nie kupiłam niczego z kategorii ciuchy/buty/torebki/akcesoria. Dzięki temu przeżyłam 2 miesiące bez poczucia winy, że kupiłam kolejną niepotrzebną rzecz, której pewnie nie założę i bez nieprzyjemnego uczucia w stylu "moja szafa i pokój robią się za małe...".

3. W związku z przeprowadzką do większego mieszkania (w dużej części nieumeblowanego) musieliśmy kupić trochę mebli i drobiazgów do domu. Pamiętając jednak o moim postanowieniu nie kupiłam prawie żadnych nowych ozdób czy nie do końca potrzebnych drobiazgów, inwestowałam tylko w to, co było nam niezbędne. Chcę mieć przestrzeń w swoim mieszkaniu, miejsce na poruszanie się bez wrażenia, że każda szafka i szuflada są wypełnione po brzegi i zaraz eksplodują. Nie zaszkodzi też odrobina wolnego miejsca na półkach i stolikach.

4. Jeśli chodzi o kupowanie kosmetyków, to w sierpniu kupiłam tylko jeden żel pod prysznic. We wrześniu też nie robiłam żadnych zakupów, aż do ostatnich kilku dni kiedy niestety musiałam zaopatrzyć się w trochę rzeczy. Nie kupiłam jednak niczego na zapas, tylko kosmetyki, które będą mi potrzebne np. za tydzień, góra dwa tygodnie. 


I co na tym zyskałam?


Naprawdę dużo!

1. Zmniejszyłam swoje zapasy i dzięki temu w tym tygodniu mogłam wybrać się na zakupy bez poczucia winy. Udałam się do sklepu i kupiłam potrzebne mi rzeczy bez tej nieprzyjemnej myśli, że wydaję pieniądze na coś niepotrzebnego. 
Dopiero teraz widzę, jaką przyjemność dają takie zasłużone zakupy.

2. Mogę z czystym sumieniem pozwolić sobie na coś droższego, ale planowanego i potrzebnego.
Kiedyś kupowałam przeróżne rzeczy bo promocja, bo okazja, bo ładnie wygląda. Potem nie chciałam już wydać pieniędzy na coś, co naprawdę chciałam mieć, bo przecież było tyle tego badziewia w kolejce do zużycia. 
 Teraz - poszłam na zakupy i wybrałam rzeczy zaplanowane, dobrej jakości, które naprawdę świadomie chciałam mieć.

3. Uświadomiłam sobie, że promocja nie zając i nie ucieknie
Kiedyś chomikowałam mnóstwo rzeczy, bo trafiałam na promocje. A przecież one są ciągle! Teraz czekałam, aż dany kosmetyk będzie na wykończeniu i okazało się, że w takim momencie promocje też były i udało mi się kupić potrzebne kosmetyki w korzystnych cenach.
Mogę powiedzieć, że oduczyłam się tego przymusu kupowania kosmetyków za każdym razem, gdy widziałam je w obniżonej cenie. Oczywiście można dać się skusić na jakąś epicką promocję, ale nawet wtedy warto sięgnąć tylko po to, co naprawdę jest lub niedługo będzie nam potrzebne.

4. Nie kupowałam kosmetyków i dzięki temu mogłam przeznaczyć pieniądze na inne przyjemności bez poczucia, że rujnuję domowy budżet.
W ostatnim czasie pozwoliłam sobie na większe zakupy wosków Yankee Candle, co sprawiło mi niemałą radość. Przypomniałam też sobie o ulubionej grze komputerowej i kupiłam jej nową wersję.
Pozwoliłam też sobie na kolację z mężem w dobrej restauracji i wyjście do kawiarni - bez poczucia winy :)

5. Nauczyłam się bardziej rozważnych zakupów - kupuję rzeczy, które miałam na oku od dawna, konkretne, upatrzone produkty. Daje mi to czas na rozejrzenie się za sklepem, który ma dany kosmetyk w najlepszej cenie, ewentualnie za jakąś promocją i przede wszystkim - na poczytanie recenzji. 
Koniec ze spontanicznymi zakupami i gromadzeniem kosmetyków, z których potem nie będę zadowolona!

6. Zauważyłam, że wyjście z mężem czy znajomymi do centrum na kawę czy po jedną, wcześniej upatrzoną rzecz może być przyjemnością samą w sobie, nie musi być rozczarowaniem tylko dlatego, że nie wróciłam z torbą pełną nowości. Nie tylko zakupy mogą dawać przyjemność!

7. Nadmiar gotówki w portfelu już tak nie swędzi - niech sobie tam poleży dopóki coś nie będzie mi naprawdę potrzebne :P


Podsumowując:


Nie stałam się nagle ideałem i nie przestałam lubić zakupów - to chyba nigdy nie nastąpi ;) Nauczyłam się jednak, że zakupy to nie jedyna przyjemność w życiu. I przede wszystkim - że zakupy zaplanowane i  zasłużone dają dużo większą przyjemność - kupujemy wtedy bez poczucia winy i ze świadomością, że zyskujemy coś, czego naprawdę chcemy i z czego będziemy zadowolone. 
Co więcej - zauważyłam, jak ważna jest przestrzeń w życiu - nie można czuć się uwiązanym przez swoje rzeczy, "bo coś czeka na zużycie", albo "nie mam gdzie postawić kubka z herbatą, bo wszędzie stoją jakieś pierdoły" czy też "kupiłam na promocji 5 żeli pod prysznic, których zapach jednak średnio mi się podoba i teraz muszę czekać pół roku na zakup żelu, którego naprawdę chcę". 

Akcję uważam za udaną, bo wiele się nauczyłam i wyrobiłam w sobie parę zdrowych nawyków.
Oby udało mi się o tym nie zapomnieć :)




13 komentarzy :

  1. Ja w też kupuję mniej, chociaż nadal dużo rzeczy mi przybywa. Zużyłam trochę, a jeszcze więcej zużyję teraz, bo część rzeczy mi się kończy lub skończyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratki, musisz byc dumna z siebie, ja teraz mam za zadanie wykonczyc produkty ktorych nie lubie..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ograniczyłam kupowanie kolorówki, kusi ona oczy niesamowicie, ale generalnie wszystko już mam i nie jestem w stanie każdej rzeczy używać... więc przerzuciłam się na mniejsze zło-jeśli już coś ''muszę'' kupić kupuję coś z pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat z kolorówką nie mam problemu, kupuję jak już muszę. Za to nałogowo kupuję pielęgnację i cieszę się, że ostatnio udało mi się to trochę ograniczyć :)

      Usuń
  4. No i super :) Gratuluję :)
    Ja brak zakupów kosmetycznych w ostatnich miesiącach zdążyłam już nadrobić i czuję że mam to co potrzebuję i nie mam "parcia" na więcej :)
    Przy przeprowadzce wyrzuciłam dużo rzeczy, ale jednocześnie teraz na nowym miejscu masy często podstawowych rzeczy brakuje, więc potrzeba kupowania jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję! Ja trochę popłynęłam z kolorówką :) Jeśli chodzi o pielęgnację, to też nie kupowałam jej zbyt dużo i zużywam zapasy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nienaiwdzę tego, jak szafe mam wypchaną aż po brzegi. Jeśli chodzi o zakupy...
    Kosmetyków najwięcej kupuję jak się zdarzy jakaś promocja w rossmanie, albo jak coś potrzebuję. Tak samo jest z butami. Raczej nie robię zakupów nieprzemyślanych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojjj,ja również mam wszystkiego zdecydowanie dużo za dużo :)
    Ale Kocham wszystko co mam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chodzi o kosmetyki w tej chwili zużywam wszystko co mam i nie dokupuje niczego póki nie skończę tego co mam

    OdpowiedzUsuń
  9. mnie do minimalizmu przekonaly ksiazki Dominique loreau - sztuka minimalizmu i sztuka prostoty
    - wnioski po mojej zmianie ?
    dokladnie te same co u Ciebie :)))))
    naprawde warto takie zmiany wprowadzic i cieszyc sie ot zyciem :))))) a nie zakupami
    -pozdrawiam pa

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję :) Ja w ostatnich tygodniach też niewiele kupiłam z kosmetykow, a skupiłam się na zużywaniu :) Ale teraz kusi mnie złożenie zamówienia w jednym sklepie internetowym :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie fajny pomysł, bo mnie aż przeraża jak zagracona jestem milionem różnych kosmetyków. Pal licho ile na to wydaję, ale za dużo mi to zajmuje miejsca po prostu. Przekształcenie spółki mi się przyda, bo inaczej cały regał prędzej czy później mi się od tego zawali hahah :)

    OdpowiedzUsuń