środa, 30 października 2013

pokaźne denko październikowe i krótkie recenzje

Czas na dno!
Wcześniej po prostu robiłam zdjęcie każdego opakowania i następnie lądowało ono w koszu, a teraz, korzystając z tego, że wreszcie mam więcej miejsca w mieszkaniu i wystarczającą ilość szaf i szafek, robię denko jak należy i zbieram opakowania przez cały miesiąc, żeby móc je Wam pokazać na koniec :)

 Denko w tym miesiącu jest całkiem pokaźne, będę się więc chwalić :)


I po kolei:

Zacznijmy od prysznica:


1. Treacle Moon - One Ginger Morning. Żel pod prysznic, który pachnie barem sushi (ach, ten imbir! i musującą oranżadą. To już moje drugie opakowanie, co mówi samo za siebie ;) Jeśli robicie zakupy w DM, to bardzo polecam. RECENZJA

2. Balea Dusche & Creme - żel pod prysznic o zapachu kokosa i nektarynki. Czuję w nim świeżą, soczystą nektarynkę ocieploną i dosłodzoną odrobiną kokosa. Tutaj Balea przeszła samą siebie - zapach nie jest ani trochę sztuczny, nie jest za słodki czy męczący, do tego nawet utrzymuje się na skórze (w przeciwieństwie do większości żeli Balei).

3. Natura Siberica - Szampon neutralny do wrażliwej skóry głowy. Bardzo delikatny szampon, ani trochę nie podrażnił mojej wrażliwej skóry. Przyzwoicie oczyszcza, nie plącze włosów ani ich nie obciąża. Naturalny skład. Byłam z niego zadowolona, więcej w RECENZJI.

4. Green Pharmacy - żel do higieny intymnej - rumianek i alantoina. Daje uczucie odświeżenia, nie podrażnia, byłam z niego zadowolona. RECENZJA

Czas na pielęgnację twarzy:


1. Khadi - maseczka glinkowa z Neem. Jakiś czas temu zamówiłam sobie dwie maseczki Khadi. Jest to produkt w 100% naturalny, czysta glinka z dodatkiem ziół (w tym przypadku jest to m.in. neem). Maseczka oczyszcza i detoksykuje skórę, ogranicza powstawanie sebum, sprawia, że cera wygląda świeżo i produkuje mniej sebum. Nie zauważyłam jednak, żeby np. ograniczyła powstawanie niedoskonałości. Moim zdaniem jednak żadna maseczka nie zdziała cudów, a tutaj przynajmniej wiem, że nie kładę na twarz zbędnej chemii, łatwo też ją zmyć. Używam teraz wersję z drzewem sandałowym, planuję wspólną recenzję obu glinek :)

2. Woda termalna Uriage - od jakiegoś czasu woda termalna stanowi nieodłączną część mojej pielęgnacji i zastępuje tonik. Ta konkretna woda ma tą zaletę, że nie trzeba jej osuszać, ale poza tym nie jest ani trochę lepsza od wody Avene, o której pisałam TUTAJ. Lubię, może kiedyś jeszcze kupię, ale nie widzę sensu poszukiwania akurat tej wody, jeśli jest trudno dostępna.

3. Bioderma Hydrabio Legere - lekki krem nawilżający. Świetnie sprawdził się jako krem na dzień, lekko nawilżał i nie przetłuszczał cery, nie pozostawiał filmu, do tego jest bardzo wydajny. Ciągle chcę dodać jego recenzję, ale mam jeden problem - w trakcie stosowania tego kremu zaczęłam mieć straszne problemy z cerą w okolicach żuchwy...Podskórne grudki, zaskórniki, zmiany, których ani się pozbyć, ani je zakryć...Po 2 miesiącach dopiero powoli doprowadzam skórę do normy co wiązało się z niezłym wysypem w tej okolicy po zastosowaniu kwasów. Nie mogę z całą pewnością powiedzieć, że to wina tego kremu, ale nie mogę też tego wykluczyć...

4. Balea - płyn do demakijażu oczu (jednofazowy) - bardzo dobry płyn, to już moje drugie lub trzecie opakowanie, i pewnie nie ostatnie. Tani, dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia. RECENZJA


1. The Secret Soap Store - krem do rąk 20% masła shea, trawa cytrynowa. Krem o dobrym składzie, naprawdę dobrze nawilżał i dość szybko się wchłaniał, pomimo bogatej konsystencji. Polecam, jeśli lubicie kremy do rąk o mocnych, zdecydowanych zapachach. Moim zdaniem lepszy od L'Occitane.  RECENZJA

2. Isana - zmywacz do paznokci o zapachu migdałowym. Nie trzeba go nikomu przedstawiać, świetnie zmywa każdy lakier, odrobinę wysusza jak każdy zmywacz, ale nie robi takiej masakry, jak jego różowy brat...który wysusza strasznie i dodatkowo śmierdzi tak, że po wyrzuceniu wacika do śmietnika nie da się przebywać w tym samym pokoju o ile nie wyniesie się natychmiast śmieci :P
Ten zmywacz był dodatkowo bardzo wydajny, wierzcie lub nie, ale miałam go prawie rok!

I lakiery, których czas już nadszedł...


Nie, nie opróżniłam ich - jeszcze nigdy nie udała mi się sztuka zużycia lakieru do końca. 

1. Golden Rose Paris 30 - bardzo lubię tą serię. Dodatkowo był to jeden z moich ulubionych odcieni - śliczny, uniwersalny brudny róż. Idealny na dzień, łatwy w aplikacji i trwały. Zużyłam go prawie do końca, co już jest sporym osiągnięciem. Miałam go już chyba ponad 2 lata...

2. p2 Volume Gloss 020 business woman - lakier o żelowym wykończeniu. Piękny szaro-fioletowy odcień, również idealny na dzień, bardzo elegancki. Niestety, aplikatory tej serii nie są już tak wygodne jak w przypadku serii regularnej p2, łatwo się nim ubabrać, do tego po zaledwie pół roku zgęstniał i zgluciał tak, że nie da się już go używać...

3. Inglot 926 - lakier mistrz...Mam go już jakieś....4 lata i nadal nadaje się do malowania z tym, że już niestety trwałość zrobiła się bardzo kiepska (i nie ma się co dziwić!). Przez pierwsze 2-3 lata lakier był niezniszczalny, trzymał się nawet ponad tydzień, do tego odcień był naprawdę śliczny i miał wygodny pędzelek. Przez cały ten czas nawet nie zgęstniał, jedynie trwałość jest już bardzo nikła. Ciekawe, czy lakiery Inglota są nadal tak świetnej jakość, bo chętnie sprawiłabym sobie jeszcze kilka odcieni....



Clinique Clarifying Lotion 2 - czyli tonik/płyn o działaniu oczyszczającym.
Nie zużyłam go ja, tylko mój mąż (on lubi takie alkoholowe wyżeracze, więc kiedyś kupiłam mu na jakiejś promocji). O dziwo, grzecznie zachował opakowanie i dał mi, twierdząc, że to na bloga i że mogę coś o nim napisać o_O
Zapytałam więc, że skoro ma być recenzja, to co takiego on ma o owym płynie do powiedzenia...Odparł, że tonik był "very good", zadowolony, że tak bardzo przyczynia się do rozwoju mojego bloga :D Oj, chyba recenzenta z niego nie będzie... :P

15 komentarzy :

  1. Uwielbiam ten zmywacz z Isany, od dłuższego czasu kupuje tylko jego.

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 i 3 z pierwszego zdjęcia marzy mi się ;)
    Spore denko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow żebym to ja tak zuzywala kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ten nowy P2 juz tak szybko zgestnial? o kurcze- musze zobaczyc czy moje jeszcze zyją

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie lubie tego plynu do demakijazu oczu z balea kupilam raz uzylam ze 2-3 razy i stoi bo sie do niego przekonac nie moge pewnie zuzyje jak juz nic wiecej w domu nie bedzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Porządne denko :) żele pod prysznic Balea bardzo lubię za piękne zapachy :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe denko :) Oby w przyszłym miesiącu było podobne ilościowo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię żele pod prysznic z BALEA,szkoda,że w Polsce są tak słabo dostępne...

    OdpowiedzUsuń
  9. gratuluję zużyć :) zainteresowałaś mnie kremem do rąk :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też chyba jeszcze nigdy nie udało się zużyć żadnego lakieru do końca. Byłabym blisko, gdyby nie zgęstniały :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam tą jednofazówke z balei i jestem w niej zakochana. Świetnie zmywa nawet mocny makijaż, nie podrażnia a na dodatek pięknie pachnie. Czego chcieć więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja właśnie obrałam sobie za cel wykończenie chociaż kilku lakierów i muszę przyznać, że nie jest to łatwe:)
    A woda termalna z Uriage jest moim odkryciem tego miesiąca:)
    A i zostaję już tutaj na dobre:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kusi mnie ten krem do rąk z The Secret Soap Store :)

    OdpowiedzUsuń