poniedziałek, 5 listopada 2012

anty-chciejstwa, czyli czego nie potrzebuję :)

Ostatnio przeglądając blogi zauważyłam, że podczas gdy recenzje niektórych produktów czytam z ogromnym zainteresowaniem, często zastanawiając się, czy by sobie czegoś takie przy najbliższej okazji nie sprawić, albo myśląc "jakbym chciała to mieć, gdyby tylko było dostępne/tańsze/gdybym nie miała takich zapasów" (niepotrzebne skreślić), inne tylko przeglądam, myśląc "ale o co tyle hałasu?". W taki oto sposób wpadłam na pomysł, żeby podzielić się z Wami listą rzeczy, których nie chcę, nie potrzebuję i w których stosowaniu nie widzę sensu. 
Od razu zaznaczam, że to moja osobista opinia, każda z nas jest inna, ma inne potrzeby, cerę, włosy i to, co mi jest zbędne ktoś może stosować codziennie. Może według kogoś to ja czasem zachwycam się produktem, który nie jest nikomu potrzebny do życia ;)

Kolejność przypadkowa, producenci przedstawionych produktów również - chodzi mi tylko o rodzaj kosmetyku, a nie o konkretną firmę.

1. Wszelkie brokaty/drobinki/rozświetlacze do ciała i twarzy



Jeśli chodzi o wszelkie rozświetlacze do ciała, są to dla mnie zupełnie zbędne gadżety, wręcz wyglądałoby to głupio, sądzę, że gdy chcemy mieć promienną, lekko lśniącą skórę, np latem wystarczy, że o nią zadbamy, że będzie dobrze nawilżona, do tego lekka opalenizna (choć za opalaniem nie przepadam) i pięknie lśniąca skóra gotowa ;)
Jeśli chodzi o twarz - podoba mi się efekt rozświetlacza na zdjęciach aktorek czy modelek w czasopismach (np koreańskie aktorki - wygląda to ślicznie), ale na żywo niestety taki efekt ciężko uzyskać i mało komu się to udaje, szczególnie przy tłustej cerze i rozszerzonych porach...Osobiście mam cerę skłonną do świecenia się, więc jakikolwiek dodatkowy blask nie jest mi do szczęścia potrzebny, wolę naturalny efekt - nie całkowity mat, ale i bez rozświetlacza.

2. Beauty Blender
 


Po pierwsze, do nakładania podkładu w zupełności wystarczają mi moje palce ;) Po drugie, może to głupie, ale mam wrodzoną awersję do wszelkich gąbek, ściereczek i tym podobnych akcesoriów, które nasiąkają wodą/kremem/podkładem i są do wielokrotnego użytku. Wydaje mi się, że coś takiego staje się siedliskiem bakterii, bo przecież nie odkażamy tego typu urządzeń w laboratorium, a zwykłą wodą z mydłem też nie jesteśmy w stanie wszystkiego oczyścić. Toleruję jeszcze pędzle do suchych kosmetyków, np do pudru sypkiego, ale podkład, tak jak i krem czy maseczkę - nakładam palcami.

3. Meteoryty (np Guerlain)



Ładny gadżet, ale jeśli mamy podkład, korektor i puder, ewentualnie róż, to po co jeszcze coś takiego? Na pewno  ładnie prezentuje się na toaletce, ale wydaje mi się, że ciężko byłoby czymś takim się precyzyjnie posłużyć, mógłby też niepotrzebnie czy nadmiernie "rozświetlić" twarz...Nie ufam kosmetykom typu wszystko w jednym a do tego, pomimo ciekawej formy, jakoś mnie do niego nie ciągnie ;)


 4. Krem tonujący



 Ani to podkład, ani to krem. Nie wierzę, żeby mógł zastąpić nawilżające działanie tradycyjnego kremu, jak na podkład krycie jest zazwyczaj za słabe. Wiem, że z zasady ten kosmetyk ma "ujednolicać kolor cery", ja akurat przebarwień ani widocznych naczynek nie mam, więc jest to dla mnie kosmetyk zbędny. Ewentualnych wyprysków na pewno nie zakryje, większych przebarwień pewnie też nie, do tego nie matuje...Po co więc nakładać taką bezużyteczną warstwę tapety na twarz? A jeśli mamy cerę idealną, też jest zbędny - wystarczy nam korektor i odrobina pudru. Prawdziwy krem BB - tak, krem tonujący moim zdaniem jest w większości przypadków zbędny.

5. Konturówka do ust



 Nie przepadam za super mocnym makijażem ust, jeśli już, to sięgam czasem po pomadkę w wyrazistym odcieniu. Nie widzę jednak potrzeby dodatkowego obrysowywania ust kredką. Po pierwsze, trzeba by mieć odpowiedni odcień kredki do każdej pomadki, po drugie - ciężko uniknąć przesadzonego, teatralnego efektu, po trzecie - moim zdaniem to strata czasu. Może do sesji zdjęciowej, gdy ktoś robi nam profesjonalny makijaż i potem musimy tylko ładnie wyglądać, nie jemy, nie pijemy....Ale dla zwykłego śmiertelnika nie jest to moim zdaniem coś niezbędnego.

6. Odżywka do paznokci


 Nie bardzo wierzę w działanie tego typu specyfików na dłuższą metę, może odrobinę utwardzi paznokcie ale nie wierzę, że sprawi, że będą odrastały równie mocne i odporne na uszkodzenia. Do tego moje paznokcie z natury są bardzo twarde i mocne, rosną bardzo szybko, więc jest to kolejny kosmetyk, którego nie posiadam i za którym nie tęsknię.

7. Mleczko do demakijażu

Nie cierpię nakładać na twarz czegoś o takiej konsystencji. Nie daje mi uczucia odświeżenia, mam często wrażenie, że zostawia po sobie jakąś warstwę, którą przydałoby się zmyć. Sam żel lub micel + żel działa w moim przypadku najlepiej i w zupełności wystarcza. Jeśli chodzi o demakijaż oczu, również mleczka się u mnie nie sprawdzają, często podrażniają lub dają efekt zamglenia. 

8. Lakier do włosów



Nie neguję użyteczności lakieru ale niestety, mam dwie lewe ręce jeśli chodzi o układanie włosów. Moje włosy są zazwyczaj rozpuszczone, czasem zaplatam je w warkocz lub związuję w kucyka.Wszelkie koczki i upięcia na moich włosach nie wychodzą, po pierwsze, nie mam do tego talentu a po drugie, nawet jeśli uda mi się je ułożyć, to i tak po 5 sekundach wszystko się rozpada, coś zaczyna wystawać itp.Moje włosy są lekko falowane, ciężkie, bardzo śliskie, ciężko je w jakikolwiek sposób ułożyć, za to rozpuszczone prezentują się całkiem nieźle, wyglądają zdrowo. Nie czuję więc potrzeby stosowania lakieru, choć rozumiem, że dla wielu z dziewczyn jest to produkt pierwszej potrzeby. Jednak nie dla moich, żyjących własnym życiem, włosów ;)

9. Odżywka bez spłukiwania





Nie, nie i jeszcze raz nie. Kilka lat temu wypróbowałam ich mnóstwo, ale albo nie robiły nic, albo obciążały włosy, albo sprawiały, że włosy były sztywne i szorstkie. Nie cierpię tej formy odżywki i od dobrych kilku lat stosuję tylko takie do spłukiwania.

10. Wcierki i płukanki do włosów



Nie twierdzę, że szkodzą, ale osobiście wolę ograniczyć się do szamponu, odżywki i maski. Rozważam jeszcze rozpoczęcie olejowania (chociaż nie wiem, jaki olej na początek...może kokosowy?), ale jeszcze jakieś płukanki, wcierki...Za dużo zachodu ;) Poza tym nie lubię wcierać czegokolwiek w moją i tak skłonną do podrażnień skórę głowy. 


To tyle, choć na pewno znalazłoby się jeszcze kilka takich anty-chciejstw. Raz jeszcze podkreślę, że wierzę, że niektórym dziewczynow niektóre z tych kosmetyków mogą naprawdę służyć i są im potrzebne. Mi są akurat zbędne albo nie do końca wiem, jak miałabym się nimi posłużyć - np meteoryty. Kupuję sporo kosmetyków ale mimo wszystko staram się skupiać na tych, których naprawdę potrzebuję a te do nich nie należą ;)
A co Wy uważacie za zbędne z kosmetyków i urodowych akcesoriów?





27 komentarzy :

  1. Beauty Blender- masakra jakaś- kawałek gąbki za kosmiczna cenę. W życiu bym tego nie kupiła. Nie rozumiem czemu tyle kobiet tak się nim zachwyca. Jak dla mnie to chyba anty-chciejstwo NAMBER ŁAN :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie powinnam jeszcze dodać gąbkę Konjac xD

      Usuń
  2. ha, z tych co wymienilas dwa to moje masthewy i nie wyobrazam sobie zycia bez kremu tonujacego - dl;aczego - bo nie uzywam podkladu :) oraz odzywki do paznokci - bo niestety sa slabe i widze roznice, odkad je utwardzam
    wcierki do wlosow tez sa fajne jak wlosy wypadaja i trzeba wzmocnic same cebulki albo ma sie podrazniona skore z innego powodu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, każdy ma inną cerę, włosy i inne potrzeby :)

      Usuń
  3. Ja najpierw robię mega-długaśną listę chciejstw a potem po kolei wykreślam to, czego jednak nie potrzebuję do szczęścia :) i w rezultacie zostaje 2-3 rzeczy :).

    A ile radości z zaoszczędzonej kasy :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak :P Niestety, moja lista chciejstw i tak jest długa i wciąż rośnie, choć co jakiś czas coś z niej wyrzucam :P

      Usuń
  4. też nie potrzebuje konturówek do ust :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też uważam, że odzywki do paznokci są zbędne, nie za bardzo lubię się w ogóle zajmować paznokciami;) Jajo mnie nadal kusi, meteoryty miałam i mam ochotę na jeszcze, lakierów do włosów nie używam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o paznokcie, lubię lakiery, ale w sumie nie robię nic specjalnego, jeśli chodzi o ich pielęgnację (poza ich obcinaniem i przypiłowaniem oczywiście :P), a trzymają się nieźle i są zdrowe :)

      Usuń
  6. ja też zazwyczaj nie używam zbyt wielu badziewi i wymyślności wolę praktyczne co potrzebne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie podobnie, poza ostatnim punktem :) najgorzej wspominam pozostałości mleczka do demakijażu w oku, na rzęsach, fuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze piekły oczy po użyciu mleczka, do tego makijaż miałam rozmazany po całej twarzy ;/

      Usuń
  8. chyba muszę zacząć robić takie listy anty-chciejstwa, świetny pomysł i mój portfel w końcu by odetchnął :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, pomimo zrobienia takiej listy i tak pozostaje wiele rzeczy, które chcę kupić i wydaje mi się, że je potrzebuję :D

      Usuń
  9. Też mi się początkowo wydawało, że wcierka to zbytek- teraz czuję się łyso bez wcierki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak miałam z maskami do włosów, teraz maska to mój cotygodniowy rytuał :)

      Usuń
  10. Mnie od oglądania blogów zaczęły fascynować pudry w kulkach. Nigdy takiego nie miałam i nie interesowały mnie. Chyba powinnam dać spokój z tym blogowaniem, bo tego jest więcej... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zliczę rzeczy, które trafiły na moją wishlistę z powodu blogów i YT...ale z drugiej strony, wiele z takich podpatrzonych u kogoś kosmetyków okazało się dla mnie strzałem w dziesiątkę :)

      Usuń
  11. fajny pomysł na post :D zgadzam się z Tobą co do niektórych punktów w 100%, natomiast jeśli chodzi o włosy (no, może jeszcze i paznokcie xd), to chłonę wszystko jednym tchem ;D
    może wspólna obserwacja? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o włosy, to najchętniej wypróbowałabym wszystkie odżywki i maski świata, natomiast do rzeczy typu wcierki, płukanki, w ogóle mnie nie ciągnie...Chociaż podobno "nigdy nie mów nigdy" ;)

      Usuń
  12. Zgadzam się jeśli chodzi o mleczko, lakier używam raz na jakiś czas i jedno opakowanie starcza mi w zasadzie na lata, dobrą konturówkę w sumie bym chciała, ale sama jakoś nie garnę się do kupna, beauty blender może i fajna sprawa jednak też nakładam podkład palcami i dobrze sobie z tym radzę. Fajny pomysł z tymi anty - chciejstwami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi bardziej o odżywki do paznokci, niż lakiery, ale ja lakiery również baaardzo powoli zużywam i nie kupuję ich aż tak wiele...W sumie na każdy sezon kupię sobie może 1-2, w porywach 3...Tej jesieni chyba tylko jeden mi przybył.

      Usuń
  13. ja mam podobnie - w ogole nie potrzebuję tych wszystkich dziwnych, nieznanych mi kosmetyków :) ale są sprawdzone, na które sie zdecydowałam jak np Jantar ;) mimo wszystko także ograniczam sie do minimum :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. meteorytki marzą mi się od kilku lat, ale obawiam sie że wydam ponad 200zł i czar pryśnie. Chyba nadal będę sobie do nich wzdychać :0

    OdpowiedzUsuń
  15. meteoryty to moje snobistyczne marzenie i po prostu chciałabym mieć takie cudo dla samego faktu posiadania czegoś lux lux
    w kwestii wcierki Jantar to nadal wierzę, że mi pomoże :P

    Kochana, odnośnie masełka Avon, aktualnie jest ono nie dostępne solo w katalogu, tylko jest w zestawie z peelingiem tajski kwiat lotosu, cena katalogowa 32,49
    podejrzewam, że gdybym wrzuciła je w kopertę to do 40 zł dobiję z przesyłką

    aktualnie mam mega zapasy kosmetyczne więc w sumie musiałabym się zastanowić co bym chciała
    napisz do mnie maila
    sonja-r@wp.pl
    i daj znać czy mus chcesz już, bo zamówienie składam w piątek,
    czy na razie to nie jest Twój must have

    OdpowiedzUsuń
  16. dziękuję bardzo! :) również obserwuję :D

    OdpowiedzUsuń