piątek, 5 lutego 2016

styczniowe denko

Zapraszam na przegląd zużyć ze stycznia :)


Na początek zużycia włosowe:




1. Planeta Organica - szampon prowansalski - raczej przeciętny szampon z olejem z pestek winogron i ekstraktami ziołowymi. 

2. Receptury Babuszki Agafii - maska jajeczna - w 30% działała całkiem nieźle, w 70% miałam po niej szorstkie i jakby spuszone włosy...Zdaje się, że moje włosy nie lubią nadmiaru protein. Nie planuję powrotu.

3. Receptury Babuszki Agafii - czarne mydło ziołowe - polubiłam mycie włosów tego typu specyfikami. Stosowałam je do głębokiego oczyszczenia włosów raz w tygodniu i świetnie spełniało swoje zadanie, nie podrażniało też skóry głowy. Teraz stosuję mydło prowansalskie Planeta Organica, które ma jeszcze lepszy skład (bez SLES).

4. Farmona Bamboo & Oils - odżywka ochronna - pomagała zapobiegać przesuszeniu włosów w okresie, gdy suszyłam je codziennie rano. Końcówki nie przesuszały się, były elastyczne i błyszczące do końca dnia. Zauważyłam jednak, że nie daje wielkich efektów w dni, gdy włosów nie suszę. Podobno keratyna działa dopiero pod wpływem ciepła, może to dlatego?




Bielenda
Kolagenowe Odmłodzenie
regenerujący płyn micelarny do mycia i demakijażu 3 w 1

Średniak - zazwyczaj z grubsza usuwał makijaż oczu, ale zdarzało się, że rano budziłam się z rozmazanymi resztkami tuszu (dodam, że nie stosuję wodoodpornego). Poza tym jeśli nieco więcej produktu dostało się do oka, nie obywało się bez pieczenia. Nie powodował większych podrażnień, ale taki dyskomfort już dyskwalifikuje u mnie kosmetyk, który przeznaczam do demakijażu wrażliwych oczu.
Stosowany do przemywania twarzy też nie zachwycił, ponieważ po zastosowaniu czułam, że coś na tej twarzy jest. Lepienie się to za dużo powiedziane, ale nie lubię, gdy po zastosowaniu płynu, który ma dać mi uczucie odświeżenia w ciągu dnia czuję, że cokolwiek na twarzy zostało. 
Miał przyjemny zapach, ale jeszcze lepiej byłoby, gdyby był bezzapachowy.
Nie planuję powrotu.




Lancome Advanced Genifique:

Youth Activating Concentrate (miniaturka)

Jestem bardzo na nie. Ten kosmetyk, który w pojemności regularnej kosztuje naprawdę sporo, fundował mi nieprzyjemne uczucie ściągnięcia (nie, nie porządnego ujędrnienia, tylko właśnie ściągnięcia) i po kilku dniach stosowania porządnie przesuszył. Podejrzewam, że takie serum prędzej przyspieszy procesy starzenia się skóry, niż je opóźni. Brrr.
Na szczęście nie spowodował dodatkowo wysypu czy podrażnienia.

Youth Activating Eye Cream (miniaturka)

Dość gęsty i lepki krem pod oczy. Ta próbka wystarczyła mi na około 2 tygodnie stosowania raz dziennie (na noc). Trochę nawilżał, nie podrażniał, ale poza tym bez rewelacji. Nie zauważyłam wygładzenia (nawet chwilowego) ani żadnych innych pozytywnych skutków, nawilżenie też mogłoby być lepsze. Nie polecam.



Coś dla ciała:


1. Bath & Body Works - Twilight Woods - żel pod prysznic

Lubię żele tej marki, o czym pisałam już nie raz. Wersja Twilight Woods pachnie dość ciężko, owocowo-drzewnie, gdyby nie te owoce, mógłby to być niemal męski zapach. Lubię, ale nie jest to mój typ. 

2. Bielenda Golden Oils - ultra ujędrniający peeling do ciała
Bardzo pozytywne zaskoczenie, to chyba pierwszy tak dobry peeling drogeryjny, z którym miałam do czynienia. Po pierwsze, drobinki ścierające to cukier, a nie plastik. Do tego skład jest naprawdę przyjemny - nie zawiera parafiny, mamy za to całe mnóstwo ekstraktów i olejów. 
Ostatnio widziałam te peeling, choć w innych wersjach zapachowych, w Rossmannie i w składzie dojrzałam parafinę - czy ktoś z Was wie, czy składy się zmieniły? Jeśli tak, to wielka szkoda...
Dodam, że ten peeling porządnie ścierał i nie pozostawiał oleistej warstwy, choć skóra po użyciu była mniej przesuszona, niż po zwykłym prysznicu. 

3. Joanna Sensual - żel do golenia dla kobiet
Świetny żel do golenia, pojawia się u mnie chyba w co drugim denku ;)




My Beauty Diary - Caviar Mask

Kawiorowa wersja maseczek MBD, lubię, ale ta konkretna wersja nie zachwyca jakoś specjalnie. 




Bielenda - Esencja Młodości - Nawilżająca maseczka na pierwsze zmarszczki

To maseczka, której teoretycznie nie trzeba zmywać. Miała nawilżać, ale w końcu zastygała na jakąś dziwnie sztywną warstwę (a nie jest to glinka) i po usunięciu resztek zwilżonym płatkiem nie odczułam praktycznie żadnych pozytywnych efektów. Na szczęście wysypu też nie było, ale nie polecam.

Ziaja - maska regenerująca z glinką brązową

Te maseczki są niezawodne, po użyciu skóra jest miękka, nawilżona, ukojona, ale też odświeżona. Przyjemnie pachnie, nie ma też większego problemu ze zmyciem, nie zasycha zbyt mocno w przeciwieństwie do innych glinek.

Prestige
Active Lifting
kolagenowe płatki pod oczy

Te płatki działają na chwilę, ale efekt jest naprawdę widoczny, skóra jest wygładzona, ujędrniona, nawilżona. Nie widzę sensu w regularnym stosowaniu, ale przed jakimś wyjściem - czemu nie?




Lush - Golden Wonder - bomba do kąpieli

wyglądała tak:


Powoli przechodzi mi zachwyt nad LUSH-owymi bombami do kąpieli. Ok, przyjemnie pachną, ładnie wyglądają, moment rozpuszczania w wodzie wygląda inaczej przy każdym rodzaju, ale...po trzeciej zużytej bombie to jakoś powszednieje, nie zauważam też wyjątkowych właściwości nawilżających i nie wiem, czy tak krótka przyjemność warta jest wydania 4-6 Euro.
Fajny pomysł na prezent czy specjalną okazję, ale nic poza tym.

Ta konkretna pachniała cytrusowo (konkretnie limonką), zabarwiła wodę na zielono-morski kolor, piany brak. Była pokryta masą świecących drobinek, ale na szczęście udało się je spłukać z wanny (i ze mnie ;)) bez większych trudności.

The Body Shop - kokosowe masło do ciała (próbka)
Konsystencja bardzo zbita, typowe masło, zapach to nie słodki kokos, tylko raczej wiórki kokosowe. Sama nie wybrałabym tego rodzaju, nie jestem fanką kokosa w kosmetykach.





15 komentarzy :

  1. Bardzo lubię maskę jajeczną, nadaje moim włosom cudowny blask ;) Mam nadzieję że uda mi się wypróbować coś z Bath & Body Works ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kosmetyki Bielendy, szczególnie masła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kosmetyki rosyjskie chciałabym wypróbować, a żele B&BW mają piękne zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miło wspominam peeling Bielendy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nic z tego nie miałam nigdy, ale chętnie kiedyś wypróbuję coś Babuszki Agafii :)

    http://www.mybeautybag.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię te saszetkowe maseczki z ziaji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo tego :D Ja niedługo skuszę się na rosyjskie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam nic z Twojego denka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo lubie wlasnie maske regenerująca z glinką brązową

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ochotę wypróbować odżywkę Bamboo&Oils :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro ten peeling z Bielendy nie ma parafiny w składzie z chęcią go przetestuję;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z chęcią skusiłabym się na peeling z Bielendy :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Babcie Agafie uwielbiam :) Jej kosmetyki naprawdę mają moc w swoim działaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Za z Lusha kupuje głownie bubble bar, bo lubię bąbelki :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kosmetyki Lancome zdecydowanie kosztują zbyt wiele, jak na takie sklady,
    też czytałam, że mydła z Planeta Organica są lepsze, z Babuszki Agafii miałam jedynie maskę drożdżową, też raz działała lepiej a raz gorzej.
    Za to odżywek z keratyną nie lubię.

    OdpowiedzUsuń