I znowu post o niedawno zużytym kosmetyku do włosów :)
Zapraszam na recenzję!
Recepty Babuszki Agafii
Maska jajeczna
Od producenta
- zawiera proteiny z białek jaj, słód żytni, szałwię i inne naturalne ekstrakty i oleje;
- maska ma silne działanie odżywcze;
- ułatwia rozczesywanie;
- nadaje blask i jedwabistość włosom.
Skład
Aqua with infusions of: Hydrolyzed Egg Protein, Malt, Betula Alba Juice, enriched by extracts: Salvia Officinalis, Rubus Chamaemorus, Rhodiola Rosea, Cetrionium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Guar Gum, cold pressed oils: Hippophae Rhamnoides, Cucurbita Pepo, Corylus Avellana Seed, Panthenol, White Beeswax, Tocopherol, Citric Acid, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid
źródło
Szczegóły techniczne
Podobnie jak w przypadki wersji łopianowej (KLIK) konsystencja tej maski jest dość rzadka i lejąca, o białym kolorze. Zapach jest bliżej nieokreślony, ani ziołowy, ani perfumowy, taki...nijaki i nie do końca mi się podoba. Na szczęście zapach maski nie utrzymuje się na włosach.
Moja opinia
Zaliczam tę maskę do kategorii masek lekkich, z którymi ciężko przesadzić i które na pewno nie obciążą włosów. To na pewno zaleta, ale z drugiej strony oznacza to, że nie jest to wybitnie odżywcza maska. Spokojnie można ją stosować kilka razy w tygodniu, zamiennie z odżywką.
Trudno ocenić mi działanie, ponieważ ta maska różnie wpływała na moje włosy. Bywało, że po jej zastosowaniu miałam typowe objawy przeproteinowania, czyli włosy były jakby suche, szorstkie, trochę się puszyły, a czasem były całkiem przyjemne w dotyku, rozczesywały się z łatwością...Niestety, pierwszy scenariusz powtarzał się najczęściej. Zauważyłam, że po mocniej oczyszczających szamponach działa lepiej, podczas gdy po delikatnych szamponach (które stosuję najczęściej) zawierających naturalne ekstrakty i oleje lubi włosy spuszyć.
Średni zapach i mieszane uczucia względem działania sprawiły, że trochę zniechęciłam się do tej maski. Nie chcę oceniać jej jako bubla, ponieważ być może moje włosy po prostu nie lubią nadmiaru protein w pielęgnacji. Jeśli tego typu składniki nie robią wam krzywdy, to ze spokojem możecie przetestować tę maseczkę. Ja wrócę do wersji łopianowej, do tej - na pewno nie.
Szczegóły techniczne
Podobnie jak w przypadki wersji łopianowej (KLIK) konsystencja tej maski jest dość rzadka i lejąca, o białym kolorze. Zapach jest bliżej nieokreślony, ani ziołowy, ani perfumowy, taki...nijaki i nie do końca mi się podoba. Na szczęście zapach maski nie utrzymuje się na włosach.
Moja opinia
Zaliczam tę maskę do kategorii masek lekkich, z którymi ciężko przesadzić i które na pewno nie obciążą włosów. To na pewno zaleta, ale z drugiej strony oznacza to, że nie jest to wybitnie odżywcza maska. Spokojnie można ją stosować kilka razy w tygodniu, zamiennie z odżywką.
Trudno ocenić mi działanie, ponieważ ta maska różnie wpływała na moje włosy. Bywało, że po jej zastosowaniu miałam typowe objawy przeproteinowania, czyli włosy były jakby suche, szorstkie, trochę się puszyły, a czasem były całkiem przyjemne w dotyku, rozczesywały się z łatwością...Niestety, pierwszy scenariusz powtarzał się najczęściej. Zauważyłam, że po mocniej oczyszczających szamponach działa lepiej, podczas gdy po delikatnych szamponach (które stosuję najczęściej) zawierających naturalne ekstrakty i oleje lubi włosy spuszyć.
Średni zapach i mieszane uczucia względem działania sprawiły, że trochę zniechęciłam się do tej maski. Nie chcę oceniać jej jako bubla, ponieważ być może moje włosy po prostu nie lubią nadmiaru protein w pielęgnacji. Jeśli tego typu składniki nie robią wam krzywdy, to ze spokojem możecie przetestować tę maseczkę. Ja wrócę do wersji łopianowej, do tej - na pewno nie.
Czytałam już róże opinie na temat tej maski, jedni ją lubią, inni nie :) sama jeszcze nie miałam okazji spróbować :)
OdpowiedzUsuńja miałam drożdżową i była zbyt rzadka
OdpowiedzUsuńU mnie jej drożdżowa siostra się nie spisała, ciekawe jak by było z nią
OdpowiedzUsuńMam z tej firmy drożdżową, ale jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuńNie lubię gdy maski pozostawiają takie efekty. Maseczki do włosów Babci Agraffi będę omijać szerokim łukiem :-)
OdpowiedzUsuńJa akurat bardzo polubiłam wersję łopianową, stosowałam ją zamiennie z odżywką. Jajeczna niestety wypada średnio, w kolejce jeszcze czeka drożdżowa, zobaczymy :)
UsuńNa temat masek Agafii są różne opinie, jedni nie lubią a drudzy uwielbiają :) tej maski jajecznej jeszcze nie miałam, miałam drożdżową i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej samemu przetestować :) komuś może nie podpasować a dla innego będzie rewelacyjna :) Nie miałam tej maski :) ogólnie wole odżywki i oleje :)
OdpowiedzUsuńNie znam ich masek, muszę w końcu jakoś u siebie wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio polubiłam się z maską z Kallosa - Blueberry. Polecam Ci serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO dziwo, nie miałam jeszcze żadnego Kallosa. Muszę to nadrobić, kusi mnie też czekoladowa :)
UsuńA ja z kolei bardzo ją lubię, używam zamiennie z maską drożdżową i sprawdzają się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńW czasie pierwszego zachwytu kosmetykami rosyjskimi bardzo chciałam ją kupić, ale później czytałam wiele mocno średnich opinii i odpuściłam sobie. Chyba słusznie.
OdpowiedzUsuń